Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz/Rzeszów News

Leżaki, hamaki, huśtawki, ławeczki, trejaże – do tego 20 tysięcy roślin – głównie ozdobnych traw i bylin. Budowa plaży miejskiej nad Wisłokiem zbliża się do finiszu. Inwestycja kosztowała 2 mln 700 tys, złotych i powstała z RBO.

– Te duże górki piasku, które są za nami, za chwilę przerodzą się w to, co obiecywaliśmy, w to, o czym mówiliśmy wielokrotnie podczas dyskusji o Wisłoku i przywracaniu go mieszkańcom do funkcji rekreacyjnych i wypoczynkowych – wskazywał na teren plaży miejskiej Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa.

Dzięki współpracy i RBO

Teren przy zaporze (po lewej stronie), został zagospodarowany dzięki tym mieszkańcom Rzeszowa, którzy oddali na niego głos w budżecie obywatelskim. Stworzenie plaży poparło prawie 6,8 tys. osób. Z RBO przeznaczono na niego 2 mln zł, a że oferty były wyższe, prezydent zdecydował się dołożyć dodatkowo ok. 700 tys. zł.

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz/Rzeszów News

Jej realizacja była możliwa dzięki współpracy, jaką nawiązało miasta Rzeszów z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Rzeszowie.

– Obecnie trwa dalszy etap projektu w ramach zakończonego odmulania zbiornika rzeszowskiego i mam nadzieję, że po zakończeniu projektu, dalsze nieruchomości, które są własnością Skarbu Państwa zostaną przekazane na tereny rekreacyjne – dodała Anna Sowa dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Rzeszowie.

Najdłużej trwała „papierologia”

Dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Rzeszowie Aleksandra Wąsowicz-Duch mówiła, że realizacja tego zadania była dość skomplikowana. Projekt powstał w krótkim czasie, a miasto musiało uzyskać wiele pozwoleń, m.in. decyzję urzędu górniczego, operatu wodno-prawnego czy decyzję wodno-prawną.

– Kolejnym etapem było uzyskanie celu publicznego i pozwolenia na budowę – czyli stworzenia dokumentacji projektowej, które trwało tak na prawdę najdłużej – mówiła dyrektor.

Głównym projektantem plaży jest Bartosz Adamczyk, a przy projekcie współpracowali z nim Małgorzata Buczkowska, która nadzorowała całość prac związanych z inwestycją i Bartosz Gromadzki, odpowiedzialny za projekt.

Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz/Rzeszów News

Elementy autorskie i unikatowe

Na plaży znajdą się m.in. alejki żwirowe, drewniane pomosty, dwa place wypoczynkowe, 20 ławek – w tym metalowe z elementami z faszyny, 10 leżaków, hamaki i siedziska. Zaprojektowano też widokowe ekrany z huśtawkami. Wszystko będzie obłożone blachą kortenowską, co nada im charakter marynistyczny. Całość będzie oświetlona lampami solarnymi.

Grafika: ZZM Rzeszów

Jak zapewniają urzędnicy wszystkie elementy są zaprojektowane autorsko i inne niż te, które spotykamy spacerując nad Wisłokiem. – Staramy się wprowadzać w Rzeszowie coś innego, by nie były to rzeczy ściągnięte z katalogu – dodawała Małgorzata Buczkowska, nadzorująca prace związane z inwestycją.

Wszystkie elementy wykonuje firma, która z miastem wielokrotnie współpracowała przy urządzaniu zielonych miejsc. – Musimy sami je wykonać, bo takich elementów, które zostały zaprojektowane nie można kupić – dodaje Artur Kopyć, z firmy Arko z Dzikowca. Jego firma robiła m.in. plac zabaw na Staromieściu.

Będzie trawiasto

– Całość zostanie obsadzona 20 tys. roślin, obecnie zasadzono już 13 tys. Ze względu na to, że na tym terenie nie można było zasadzić drzew, projektanci zaplanowali trejaże, po których będą wspinały się pnącza – wyliczała dyrektor Wąsowicz-Duch.

Bartosz Gromadzki, odpowiedzialny za projekt uszczegóławiał, że na plaży zapanują głównie trawy, by całość utrzymała nadwodny klimat.

– Będą posadzone miskanty, czyli wysokie rośliny, które utworzą ścianę. Całość będzie uzupełniona niższymi trawami, a przy strefach rekreacyjnych zostały nasadzone byliny dla zapylaczy, dla podniesienia bioróżnorodności. Będzie ładnie i kolorowo – zapewniał, dodając, że projekt zakłada też powstanie trawników, na których będzie można wypoczywać na kocu.

Teren specyficzny

Całość zajmuje 1,5 hektara powierzchni. Jest to teren bardzo specyficzny ze względu na to, że były tu wcześniej nawożone osady z dna Wisłoka. Po wywiezieniu osadu, nadal nie był gruntem rodzimym, dlatego miasto musiało wykonać specjalne badania geotechniczne, po to, by wiedzieć jak osadzić ścieżkę czy inne elementy.

Dodatkowo, w umowie dzierżawy jest zapis, że elementy, które znajdą się na plaży nie mogą być na stałe związane z gruntem, ze względu na zagrożenie powodziowe. W przypadku informacji o zbliżającej się fali powodziowej, miasto będzie miało kilka godzin na zabranie wszystkich elementów.

Gastro tylko na kółkach

Ze względu na to, że teren nie należy do miasta, a jest tylko dzierżawiony od Wód Polskich, nie ma możliwości by powstała tam tak zwana strefa gastro. Jednak prezydent zapewniał, że znajdą się tam na pewno mobilne kawiarenki serwujące świetną kawę.

Plaża ma być gotowa do 15 grudnia, oficjalne otwarcie zaplanowano jednak w cieplejszym terminie.

(paba)

Czytaj więcej:

Szkoła w Budziwoju pęka w szwach. Miasto teraz nie ma pieniędzy na rozbudowę

Reklama