Internauci, którzy „wieszają psy” na sprawcy uszkodzenia tablicy elektronicznej na jednym z przystanków autobusowych w Rzeszowie, są w błędzie. Owszem, tablica zniszczona, ale przez nieuwagę kierowcy.
Tablica, na której wyświetlane są godziny przyjazdów miejskich autobusów, została zniszczona w czwartek w rejonie ulic Kotuli i Solarza. Zdarzenie udokumentował Bartosz, który na facebookowej grupie „Sąsiedzi Rzeszów” opublikował zdjęcie.
Pod postem pojawiło się sporo komentarzy internautów, którzy „aktem wandalizmu” byli zdumieni. „No tak, komuś przeszkadzało. W takim razie obciążyć kosztem naprawy takiego sprzętu, to się nauczy do końca życia”, „Jest monitoring – obciążyć co do złotówki osobę, która to zniszczyła” – komentowali internauci.
„No co za wandal. Miasto się stara, żeby ludzie mieli lżej. Tak miło popatrzeć na elektroniczny telebim, gdzie wszystko pięknie jest napisane. To przyjdzie ktoś i zepsuje. Szkoda, że telewizora w domu nie zepsuł”, „Co za bydło”, „Elektorat dał o sobie znać? Takich trzeba wyłapywać i pokazywać” – dodawali kolejni.
Jak się okazuje, tablicę elektroniczną uszkodził mieszkaniec Pilzna, ale nie dlatego, że mu się nudziło.
– Przy cofaniu samochodem uderzył w słup, a ten przewrócił się na tablicę. Kierowca zgłosił się do Zarządu Transportu Miejskiego i poinformował o uszkodzeniu. Następnie spisano oświadczenie, w którym kierowca zdeklarował się do poniesienia kosztów naprawy – wyjaśnia Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
– Taką postawę należy pochwalić. Człowiek, który nie jest z Rzeszowa, ale nieopacznie zniszczył mienie, przyznał się sam do winy i jeszcze zdeklarował, że naprawi uszkodzenia – podkreśla rzecznik Chłodnicki.
Koszt naprawy tablicy miasto oszacowało na 15 tys. zł. Ratusz sam ma znaleźć firmę, która tablicę naprawi, a do mieszkańca Pilzna wyśle fakturę z kwotą do zapłaty. – W związku z tym, że mężczyzna przyznał się do winy, o zdarzeniu nie informowaliśmy policji – mówi Maciej Chłodnicki.
(jg)
redakcja@rzeszow-news.pl