Wybory 2020. Szymon Hołownia w Rzeszowie: nie chcę państwa PiS i państwa PO [FOTO]

Reklama

– Ten kraj nie wymaga rewolucji, wystarczy poukładać rzeczy na swoje miejsca – mówił w niedzielę wieczorem na rzeszowskim Rynku Szymon Hołownia, kandydat na prezydenta RP. 

 

Szymon Hołownia tuż przed 20:30 wysiadł z kampera, który w sobotę wyruszył w trasę po Polsce. Do wyborów (28 czerwca) ma przejechać 5000 km, minąć 500 miejscowości i ponad 60 przystanków. Zaczął od Warszawy, w sobotę był w Lublinie, w niedzielę kamper dojechał na Podkarpacie. Najpierw do Dębicy, gdzie Hołownia spotkał się z mieszkańcami.

Wieczorem kamper przyjechał do Rzeszowa na Rynek, gdzie na Hołownię przed ratuszem czekało około 300 osób – młodzi, starsi, rodziny z dziećmi… Wcześniej prowadzący co chwilę z tłumem krzyczeli „Szymon, Szymon, „Szymon!”, by wreszcie pojawił się na Rynku. Padały wzniosła słowa, że to Hołownia jest nową nadzieją dla Polski. 

Samorządowców nie było

Plan pobytu Hołowni w Rzeszowie się zmieniał. Najpierw o 19:00 miał się spotkać z podkarpackimi samorządowcami, w tym dwoma prezydentami podkarpackich miast (sztabowcy Hołowni nazwisk nie ujawniali), którzy mieli udzielić mu oficjalnego poparcia.  Potem o 20:30 miało się zacząć spotkanie z mieszkańcami. 

Już w sobotę po południu plan się jednak posypał, spotkanie z samorządowcami wyrzucono z harmonogramu, a spotkanie mieszkańcami Rzeszowa przesunięto na 19:30. Oficjalnie dlatego, że podobno Hołownia po wizycie w Rzeszowie miał szybko wracać do Warszawy. Ostatecznie samorządowców nie było, a i tak spotkanie miało niespełna godzinną obsuwę. 

Hołownię przywitano brawami. Czekały na niego prezenty, m.in. piernik, bimber z Bieszczad, oscypek z ziemi sanockiej. Hołownia był opromieniony, choć jego sztabowcy mówili nam, że jest totalnie zmęczony. W Rzeszowie najpierw poprosił swoich zwolenników, by założyli maseczki, bo nadal w Polsce jest stan epidemiczny z powodu koronawirusa.

Hołownia zobaczył, że wiele osób nie ma zasłoniętych ust i nosa. – Dzięki bohaterskim wysiłkom naszego rządu notujemy 10-krotną taką liczbę zakażeń jak w Niemczech, około 2-3-krotnie jak we Włoszech i w Hiszpanii. Rząd nie potrafi się o nas zatroszczyć, więc sami musimy spróbować się zatroszczyć o siebie – mówił drwiąco Hołownia.  

Pochwalił się, że w ciągu kilku miesięcy wokół siebie zgromadził już 13 tysięcy wolontariuszy-aktywistów, którzy działają w 18 biurach na terenie całej Polski. – Jesteśmy gotowi przejąć odpowiedzialność za Polskę i za to, co się będzie w niej działo nie w kategorii czyjejś kadencji, ale w perspektywie pokolenia – zapewniał Szymon Hołownia.  

Nie ma porządku, jest lęk

Hołownia nie traci wigoru, mimo, że w sondażach spadł na trzecie miejsce, gdy na wyborczym polu bitwy pojawił się Rafał Trzaskowski (Koalicja Obywatelska). Hołownię cieszy, że ma za co robić kampanię, bo jego zwolennicy nadal ją finansują. Zbiórka w sobotę została „odmrożona”. Do niedzielnego wieczora na koncie było już 615 tys. zł. 

– Pieniądze płyną nieprzerwanym strumieniem. To najlepszy dowód, że ludzie chcą zmiany w polskiej polityce, że ludzie gotowi są nawet za nią zapłacić – podkreślał Szymon Hołownia. Stwierdził, że jego projekt polityczny jest prosty. Hołownia chce być „bezpartyjnym prezydentem”. – Dość spartyjnienia kraju – mówił. 

Hołownia podkreślał, że partie polityczne swoje korzenie zapuściły wszędzie – w spółkach Skarbu Państwa, w instytucjach, samorządach, sądach, mediach publicznych… – Nawet zahaczają o Kościół – stwierdził. – Ich miejsce jest w Sejmie. Hołownia twierdzi, że będzie pilnować porządku. – Lęk, agresja, frustracje biorą się stąd, że nie ma porządku – uważa.

– Że partie nie są na swoim miejscu, że media publiczne nie są na swoim miejscu, że Kościół nie jest na swoim miejscu… Ten kraj nie wymaga rewolucji, wystarczy poukładać rzeczy na swoje miejsca. Nie zrobi tego ktoś, kto przychodzi z wewnątrz chorego systemu, bo żeby nie wiem, jak był szlachetny, jest jego częścią – diagnozował Szymon Hołownia.

I 500+, i demokracja

Jego zdaniem teraz jest czas na „kogoś, kto przychodzi z zewnątrz, żeby ten system kontrolować i przywrócić mu też sprawczość”. Hołownia uważa, że PiS i Platforma Obywatelska są „zakleszczone w śmiertelnej walce od 15 lat”. – Możliwa jest Polska, w której jest i 500+, i demokracja. I patriotyzm, i szacunek dla tradycji, i wolne sądy.

– To nie jest coś za coś. Możemy mieć i to, i to. A oni specjalnie podzielili się rolami i w tym chocholim tańcu potrzebują się nawzajem. Oni inaczej nie potrafią się definiować niż przez wroga. Kiedy jest wróg, to wiedzą, kim są. Kiedy wroga nie ma, to natychmiast przestają umieć cokolwiek – mówił Hołownia, za co dostało kolejne brawa. 

Naśmiewał się z planów rządu PiS, który myśli o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego, czy przekopie Mierzei Wiślanej, a w 2019 roku nie znalazł 800 tys. zł na utrzymanie pomocowej linii telefonicznej dla dzieci, które myślą o popełnieniu samobójstwa. – A 2 mld zł na kopanie Mierzei jest, a 30 mld na CPK jest – porównywał.

Hołownia uważa, że gigantyczne inwestycje pod względem kosztów PiS chce realizować, a 14 mln Polaków nie ma czym na co dzień dojechać do pracy, lekarza, czy szkoły. – Najpierw to państwo musi stanąć na nogi. Z głowy na nogi. To państwo musi zejść na ziemię, zacząć załatwiać sprawy, które są naszymi realnymi problemami – mówił.   

Uwolnić prezydenta! 

Szymon Hołownia uderzał zarówno w PiS („robi zło, mnóstwo zła), jak i w PO („nie robi dobra, jest kompletnie impotentna, nie ma żadnego pomysłu na Polskę”). – Nie chcę Polski PiS-u i nie chcą Polski Platformy. 20 lat w niej żyje – stwierdził Hołownia. Lekiem na to ma być „bezpartyjny prezydent”. – Uwolnić prezydenta! – apeluje Hołownia. 

Obiecuje, że nie będzie prezydentem „na telefon”, jak Andrzej Duda na telefon Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS. Hołownia twierdzi, że jego jedynym szefem będzie naród i ci, którzy pomogli mu wypłynąć na polityczne wody. Zapewnia, że będzie wspierał dobre pomysły PiS, PO, PSL, czy Konfederacji. Mówi, że jego program jest bardzo prosty.

Reklama

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

– Po pierwsze – solidarność, po drugie – zielona Polska, po trzecie – Polska demokratyczna – mówił. Polska solidarna, czyli jaka? – Zamiast stawiać wielkie budowle z metalu, stali, jak Gierek, postawmy trzy wielkie budowle w perspektywie pokolenia. Budowle społeczne – porządną ochronę zdrowia, edukację i opiekę senioralną – wyjaśniał Szymon Hołownia. 

Zapowiedział, że jak zostanie prezydentem, to powoła pełnomocnika ds. osób wykluczonych, a także pełnomocników osób 18-30, osób niepełnosprawnych, ochrony praw zwierząt. – Ja będę prezydentem, który nie będzie się zastanawiał, czy 3 maja jeść orła z czekolady, a 11 listopada pójdzie w tym, czy w inny marszu – rzucił Hołownia aluzję. 

W tych dniach Hołownia chce się w Belwederze spotykać z osobami, które doświadczają różnych form wykluczenia, w Belwederze mają się też odbywać premiery teatru dla bezdomnych, co miesiąc „żywa biblioteka”. – Prezydent też tam będzie, a nie będzie wysyłał ministrów. Będziemy robić koncerty, by promować polską kulturę – obiecuje Hołownia. 

Oczy mu się świecą 

O „zielonej prezydenturze” mówił, że to taka, która nie kłamie polskim górnikom i nie obiecuje im, że przez kolejne 300 lat będziemy spalać węgiel. Hołownia jest zwolennikiem odnawialnych źródeł energii. – Mamy chronić górników, nie kopalnie. W „zielonych” projektach będą fundusze UE – przekonywał Hołownia. 

W „Polsce demokratycznej” Hołowni mówi o „przywróceniu właściwej roli samorządom”, bo jego zdaniem są sekowane przez PiS. Hołownia przewiduje, że samorządy czeka ten sam los, jakiego obecnie doświadczają sędziowie. – Samorządy są kantowane bezczelnie na subwencji oświatowej. PiS siedzi i zaciera ręce, wprowadzi tam komisarzy – prorokuje.

Szymon Hołownia uważa również, że Senat powinien być Izbą Samorządową, w której zasiadaliby m.in. sprawdzeni prezydenci, burmistrzowie, wójtowie, radni. – Zawetuję każdą ustawę, która będzie dokładała zadań, a nie będzie wskazywała źródeł finansowania. Samorządy trzeba hołubić, dopieszczać, finansować – mówił Hołownia. 

Nie przejmuje się tym, że nie ma zaplecza politycznego, bo ci którzy je mają też nic sensownego nie zrobili. Według Hołowni, „to często kamień u szyi”. Hołownia zapowiada, że swoją kancelarię ułoży sobie po swojemu, deklaruje, że nie będzie jej napychał zasłużonymi pociotkami z terenu albo z Warszawy, którym się nie udało gdzie indziej. 

Szymon Hołownia nie marzył o byciu prezydentem RP, bo „miał dobre życie”, ale „kiedy widzi robotę do zrobienia”, to mu się „oczy święcą” i idzie wykonać robotę. Kiedyś może wróci do pisania książek, uczestnictwa w wykładach. – Jeżeli po pięciu latach zobaczę, że nie udaje mi się dowieść obietnic, to po prostu nie będzie kandydował na drugą kadencję.

Hołownia „spoza kasty” 

Hołownia przypominał swoje hasło wyborcze „Prezydent różnych Polaków”. Twierdzi, że jego koledzy zarówno z PO, jak i PiS „moralnie go szantażują”, by zrezygnował ze startu w wyborach, szczególnie z Platformy, której kandydat Rafał Trzaskowski w sondażach jest wiceliderem. – Zobaczycie, kto przejdzie do drugiej tury – odgraża się Hołownia.

Siebie nazywa osobą „spoza kasty” politycznej. – Dość partyjniactwa, przykryjemy ich czapkami. Odpartyjnimy tę Polskę. Sprawimy, że nasze dzieciaki nie będą musiały wyjeżdżać za granicę, bo w Orlenie, Lotosie, w PGE, w innych miejscach, wszystkie miejsca będą obsadzone przez wujków i kuzynów królika – zapewniał Hołownia.  

Zapowiada także, że Kościół i państwo wrócą „na swoje miejsca, bo sprawy zaszły za daleko”. Hołownia nie widzi powodów, aby prezydent uczestniczył w wielkich mszach pontyfikalnych z całym Episkopatem na klęcznikach. – Prezydent nie jest od tego, aby kogoś zapisywać do swojej religii, jakakolwiek by nie była – mówi Hołownia. 

Deklaruje, że w pierwszym dniu urzędowania prezydenta na mszę pójdzie, ale sam, bez kamer telewizyjnych. – Pierwszego dnia mojej prezydentury zobaczycie nie mszę moje wyznania, a modlitwę międzywyznaniową za pomyślność RP, na której będzie ksiądz prawosławny, katolicki, pastor ewangelicki, rabin i imam – zapowiada Szymon Hołownia.

Rozdział, ale bez wojny religijnej

Dostał kolejne brawa, gdy stwierdził, że trzeba uporządkować finansowanie Kościoła, dokładnie sprawdzić, jaki jest przepływ gotówki pomiędzy państwem a Radiem Maryja. – Kościół i państwo na swoje miejsca, ale bez wojny religijnej. Nie potrzebujemy jej. Potrzebujemy porządku i szacunku, a nie wojny – zastrzega Hołownia. 

Twierdzi, że ma „tytuł” do tego, by rozdział Kościoła od państwa „w realny sposób przeprowadzić”. Ta zapowiedź to być może efekt przyciągnięcia na swoją stronę elektoratu wielkomiejskiego, lewicującego. Hołownia mobilizuje swoich zwolenników i wolontariuszy, by nie osiadali na laurach, tylko dlatego, że pojawił się Rafał Trzaskowski. 

– Jest nas 3 miliony. Potrzebujemy [jeszcze] 1,5 mln – mówił Hołownia. Skarżył się, że jego konkurenci stosują wobec niego „grę psychologiczną”. Hołownia porównał ich do kobry, która przed zaatakowaniem swojej ofiary daje jej do zrozumienia, że nie ma już szans. – Nie ma znaczenia, kto jest trzeci, drugi, pierwszy na trzecim okrążeniu od końcu – uważa.

– Nie dajcie się przestraszyć. Nie dajcie sobie zabrać radości, nie dajcie się propagandzie – ani z lewej, ani z prawej – uczulał swoich zwolenników. Hołownia przeczuwa, że pojedynek pomiędzy nim a Rafałem Trzaskowskim o wejście do drugiej tury wyborów będzie bardzo wyrównany. – Ten pojedynek można przegrać 20 głosami, 10, wygrać pięcioma. 

Szymon Hołownia na koniec wykrzyczał swoje nowe hasło wyborcze – „Głową i sercem”. – Głową i sercem zmienimy Polskę. Mamy na nią pomysł i mamy entuzjazm, żeby to zrobić – podsumował.  

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama