– Idę głosować, bo to mój obywatelski obowiązek i chcę mieć wpływ na to, kto rządzi w mieście – tak dziś w większości mówili rzeszowianie, których spotkaliśmy w lokalach wyborczych.
Lokale zamknięto o godz. 21:00. Niedzielne wybory pokazały, że mieszkańcy Rzeszowa zdali egzamin z samorządności. W stolicy Podkarpacia do godz. 12:00 frekwencja była największa w Polsce i wyniosła 14,45 proc. Niewiele niższa była również w Olsztynie i Białymstoku.
Frekwencja na godz. 17:30 także w Rzeszowie była najwyższa w kraju – 37,39 proc. W Rzeszowie uprawnionych do głosowania było 143 tys. 206 osób w 93 obwodach.
Na Podkarpaciu frekwencja także była jedną z najwyższą w Polsce- 43,85 proc. Wyższa była tylko w województwie świętokrzyskim 46,19 proc. Najniższa na Śląsku – 35,29 proc. W Polsce frekwencja na 17:30 wyniosła 39,28 proc.
Odespali to przyszli
W sześciu komisjach w Rzeszowie, które sprawdziliśmy do południa, frekwencja wynosiła od 15 do 20 proc.
– W naszej komisji do głosowania jest uprawnionych 2100 osób. Głosują głównie osoby starsze, te wychowane w duchu patriotycznym, obowiązkowe i one są najczęściej pierwsze przy urnach. Młodzież zaczyna się schodzić popołudniu. Jak z nimi rozmawiamy, to mówią, że „odespali to przyszli” – mówiła z uśmiechem Maria Borucka, przewodnicząca komisji obwodowej nr 19 przy ulicy Witkacego.
W komisji nr 16 w Szkole Podstawowej os. Kmity był tłum. Właśnie skończyła się msza i całe rodziny przyszły na głosowanie. W szkole znajdowały się dwie komisje obwodowe 17 i 18. Najwięcej osób, bo ok. 22 proc. głosowało w tej drugiej.
– Jestem po raz kolejny w tej komisji i z doświadczenia wiem, że frekwencja powinna sięgnąć 50 proc. osób uprawnionych do głosowania, a uprawnionych jest 1808 osób – mówił przewodniczący komisji Arkadiusz Niedbalec. – Najwięcej głosuje osób starszych i ludzi po 30. roku życia
– Spełniam swój obywatelski obowiązek i nie chce mieć w przyszłości wyrzutów sumienia, że czegoś nie dopełniłam – mówiła pani Katarzyna, która na wybory przyszła z mężem i dwójką dzieci. – Jestem z dziećmi, bo chcę im uświadomić, że właśnie tak należy postępować i jestem przekonana, że w przyszłości też będą głosowały.
Lepiej, by w Rzeszowie zmiany nie było
Podobnymi motywami kierowała się pani Bożena z os. Kmity. – Głosuję, bo czuję taki obowiązek. Musimy wpływać na to, kto w naszym imieniu będzie zarządzał i kierował naszym miastem – przekonywała. – Na wybory chodzę regularnie i z zasady całą rodziną.
Ewa Szyfner, szefowa komisji obwodowej nr 15 przy ul. Matuszczaka, też była zadowolona z ilości osób, które odwiedziły jej komisję. – Do godz. 12 był ok. 15 proc. głosujących. Głosować w szczególności przychodzą młodzi ludzie z pobliskiego osiedla Architektów – informowała.
– Byłem na wyborach raz, jak dostałem dowód i od tamtej pory nie głosowałem, bo nie czułem takiej potrzeby – mówi 40-letni Marcin. – Teraz jednak się wybrałem, ale chyba raczej z czystej ciekawości, bo nie przypuszczam, że to coś zmieni. Sytuacja w kraju pozostanie taka sama, a w Rzeszowie lepiej by się nic nie zmieniało – dodaje.
Mieszkańcy Rzeszowa wybierali 25 radnych Rady Miasta Rzeszowa, głosowali na jednego z czwórki kandydatów na prezydenta Rzeszowa, oraz kandydatów na radnych sejmiku podkarpackiego.
redakcja@rzeszow-news.pl