Z dużej chmury mały deszcz – tak można podsumować zapowiedzi rzeszowskiego posła PiS Andrzeja Szlachty, który ogłosił, że Ministerstwo Sprawiedliwości będzie budować w Rzeszowie nową siedzibę Sądu Okręgowego. To plan pisany palcem na wodzie, który dla przejęcia Zamku Lubomirskich przez ratusz nic nie zmienia.
Nazwisko Andrzeja Szlachty od niedzielnego wieczora zaczęło się odmieniać przez wszystkie przypadki. To wtedy poseł PiS rozesłał do mediów zaproszenia na poniedziałkową konferencję prasową, zapowiadając, że ogłosi na niej decyzję Ministerstwa Sprawiedliwości, że w Rzeszowie będzie budowana nowa siedziba Sądu Okręgowego.
Tym samym spełniłby się sen władz miasta, by Zamek Lubomirskich, w którym obecnie mieści się sąd, wreszcie został przejęty przez ratusz, który stara się o to od 10 lat i końca tych starań nie widać. Ratusz chce Zamek przekształcić w instytucję kulturalną.
„Pierwszy sygnał” według posła
Zaproszenie na konferencję Andrzeja Szlachty szybko podchwyciły lokalne media, nie zastanawiając się głębiej, ile prawdy jest w tym, co napisał rzeszowski poseł PiS. A jeszcze jak Szlachta podał, że jest już nawet nazwa dla przyszłego muzeum – Podkarpackie Muzeum Narodowe – to hurraoptymistycznych tytułów przed konferencją nie było końca.
Weryfikacja zapowiedzi Andrzej Szlachty była bardzo szybka. Poseł PiS mówił, że „po raz pierwszy pojawił się sygnał z Ministerstwa Sprawiedliwości”, by w Rzeszowie powstała nowa siedziba dla Sądu Okręgowego.
Co o tym ma świadczyć? Ostatnie posiedzenie sejmowej komisji finansów publicznych, na którym dyskutowano nad ustawą budżetową. I to właśnie na tym posiedzeniu pojawił się temat budowy nowej siedziby Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
W rzeczywistości mówiono o „woli” budowy, Andrzej Szlachta stwierdził, że w ministerstwie kierowanym przez Zbigniewa Ziobro zapadła „wstępna decyzja kierunkowa” w sprawie budowy nowego gmachu dla rzeszowskiego sądu.
– Po kilku latach obiecywania, deklarowania jest po raz pierwszy sygnał z ministerstwa, że rzeczywiście w Rzeszowie powinien powstać nowy obiekt dla sądu okręgowego – mówił w poniedziałek poseł Szlachta.
Czy historia się powtórzy?
Jego zdaniem, skoro „wola” jest, to decyzja o przekazaniu pieniędzy na planowaną inwestycję jest „ostateczna”. Pieniądze mogłyby popłynąć już w przyszłym roku. To, że „wola” jest jeszcze nie oznacza, że pieniądze będą zapisane. A przede wszystkim nie wiadomo ile.
– Aby inwestycja jednak mogła zostać zrealizowana konieczne jest porozumienie marszałka podkarpackiego z prezydentem Rzeszowa. To klucz do całej procedury. Gdy takie porozumienie zostanie zawarte, wówczas minister podejmie dalsze kroki – mówił Andrzej Szlachta.
Dziennikarze słuchali tego z niedowierzaniem, czy aby poseł na pewno wie, co mówi. Szczególnie, gdy przypomni się, że takie porozumienie pomiędzy marszałkiem a prezydentem Rzeszowa jest już od dawna i obie strony chcą dołożyć do inwestycji po 10 mln zł.
Ratusz jest nawet w stanie przekazać ponad hektarową działkę pod inwestycję – wskazał tereny targowiska przy ul. Dołowej w sąsiedztwie siedziby Sądu Rejonowego przy ul. Kustronia. Ale to też już wiadomo od dawna.
Rzekome ogłoszenie „decyzji” Ministerstwa Sprawiedliwości o budowie nowego sądu okręgowego, poseł Andrzej Szlachta porównuje do decyzji z 2007 r., gdy w końcówce pierwszych rządów PiS zdecydowano w resorcie, kierowanym również przez Zbigniewa Ziobro, o budowie obecnej siedziby sądu rejonowego przy ul. Kustronia.
– Historia się powtórzy i w znów w okresie rządów PiS powstanie kolejny sąd, tylko, że tym razem okręgowy – mówił Andrzej Szlachta.
Czyli przekaz ma być jasny – nieudolny ratusz i dobry PiS, któremu wystarczył rok rządów, by załatwić to, co ratuszowi nie może się udać od 10 lat.
Ratusz: Ale porozumienie jest
Poniedziałkowe „rewelacje” Andrzeja Szlachty w ratuszu zostały przyjęte z dużym zdziwieniem. – Porozumienia obu samorządów to zakończona sprawa. Pan poseł ma nie do końca zwięzłe informacje – komentuje dyplomatycznie wypowiedzi Szlachty Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
– Dowodem na to są uchwały sejmiku i Rady Miasta, które potwierdzają przekazanie zadeklarowanych kwot oraz działki. Tu już się nic więcej nie jest w stanie zrobić. Kolejny krok to znalezienie pieniędzy w budżecie państwa na tę inwestycję – mówi Chłodnicki.
I te – zdaniem Andrzeja Szlachty – są. Przy założeniach, że budowa nowej siedziby sądu okręgowego miałaby kosztować 50 mln zł oraz władze miasta i województwa dołożyłyby zadeklarowane 20 mln zł, to resort Zbigniewa Ziobry jest w stanie na rok 2017 na budowę nowej siedziby sądu okręgowego zapisać w budżecie państwa 30 mln zł.
– Ministerstwo może skorzystać w tym przypadku nawet z rezerw budżetowych. Nie jest to dla resortu tak wielki wydatek, aby takiej kwoty nie udźwignąć – przekonywał Andrzej Szlachta, twierdząc, że porozumienia między urzędem marszałkowskim a ratuszem tak naprawdę nie ma. Według posła PiS, sąd okręgowy do nowej siedziby mógłby się przenieść na przełomie lat 2018-2019.
Ale tak naprawdę wciąż pozostajemy w terminologii: „może”, „szansa” i „nadzieja”.
Kto będzie zarządzał Zamkiem?
Andrzej Szlachta nie rozwiał również wątpliwości związanych z tym, co dokładnie miałoby powstać w opustoszałym Zamku Lubomirskich. Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, widziałbym w nim centrum kultury utworzone m.in. z eksponatów przeniesionych z Muzeum Okręgowego. Tam mogłaby się też przenieść Estrada Rzeszowska.
Wizja PiS jest inna – na terenie Zamku mogłoby powstać Muzeum Kresów Wschodnich. W nazwie przyszłej instytucji umieszczono słowo „Narodowe”, które rząd PiS umieszcza we wszelkiej maści projektach. Według Andrzeja Szlachty byłaby wówczas szansa to, że utworzenie „Podkarpackiego Muzeum Narodowego” miałoby wsparcie finansowe Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
W dalszym ciągu nie jest jasne, kto miałby na co dzień zarządzać Zamkiem Lubomirskich, gdyby wyprowadził się z niego sąd. Andrzej Szlachta uważa, że w tej sprawie też potrzebne jest „porozumienie” pomiędzy marszałkiem podkarpackim, a prezydentem Rzeszowa.
– W ich interesie jest, aby na terenie Podkarpacia powstawały liczące się w całej Polsce instytucje kultury, które będą wizytówką regionu. Obecna siedziba sądu okręgowego taką funkcję spełnia. Mogłaby ona spokojnie gromadzić rozproszone po całym mieście różne instytucje kultury, które pomimo iż obecnie dysponują ważnymi i cennymi materiałami, to nie mają możliwości właściwej ich ekspozycji – twierdzi rzeszowski poseł PiS.
W ratuszu jednak słyszymy, że o tym, kto miałby zarządzać Zamkiem Lubomirskich jeszcze nie dyskutowano. – Najpierw niech zapadnie wreszcie oficjalna decyzja ministerstwa o budowie nowego sądu – komentuje Maciej Chłodnicki.