– Wygrała sprawiedliwość i prawda – mówią zgodnie obrońcy pięciu mężczyzn, którzy zostali skazani na długoletnie więzienie za rzekome gwałty na niepełnosprawnej dziewczynce w Malawie. Wyrok uchylił Sąd Najwyższy!
Wyrok zapadł w poniedziałek, 30 stycznia. Sąd Najwyższy nie miał żadnych wątpliwości, by uchylić werdykt Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie z 28 kwietnia 2021 roku, który podtrzymał wyrok pierwszej instancji Sądu Okręgowego z 24 lipca 2020 roku.
Oby sądy wydały surowe wyroki wobec pięciu mężczyzn w wieku od 44 do 71 lat za rzekome gwałcenie niepełnosprawnej dziewczynki w podrzeszowskiej Malawie. Najwyższą karę dostał przyrodni brat dziewczynki – Mariusz N. – 15 lat więzienia.
SN: mają wyjść na wolność
Pozostali czterej mężczyźni to: Grzegorz Dziobak (zgodził się na podawanie nazwiska, dostał 9 lat więzienia) oraz Franciszek D., Andrzej M. i Franciszek K. Oni do odsiadki dostali po 8 lat. Mariusz N., Franciszek D. i Andrzej M. spędzili za kratkami już po około 5 lat.
Wszyscy trzej zostali aresztowani jeszcze na etapie śledztwa, które prowadziła Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Grzegorz Dziobak i Franciszek K. do więzienia trafili po wyrokach sądów. Obrońcy skazanych cały czas powtarzali, że oskarżenia są wyssane z palca.
Złożyli kasację do Sądu Najwyższego. Skutecznie, bo w poniedziałek SN uchylił wyrok wobec całej piątki i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Mało tego, SN nakazał wszystkich skazanych natychmiast wypuścić na wolność.
Pierwszym, który opuścił więzienne mury, był w poniedziałek po południu Grzegorz Dziobak. Pozostali mają być zwolnieni do domów w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin. – Wygrała sprawiedliwość – mówi mec. Robert Bielaszka, obrońca Franciszka D.
Ta sprawa od początku budziła ogromne kontrowersje, żyli nią mieszkańcy Malawy, którzy nie mogli się pogodzić z tym, że ich sąsiadów skazano na długoletnie więzienia, byli przekonani, że są niewinni. Chodzili do sądu, pisali listy do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Odrzucone wnioski dowodowe
Horror niepełnosprawnej intelektualnie dziewczynki – jak twierdziła prokuratura w Rzeszowie, a potem rzeszowskie sądy – trwał od 2011 do 2017 roku. Dziewczynka miała zostać ok. 3700 (!) razy zgwałcona i molestowana przez swoich oprawców.
Sprawcy mieli seksualne ekscesy fotografować. Dramat dziewczynki, jak ustalono w śledztwie i podczas procesu, miał zacząć się, gdy miała ona 8 lat i trwał do 14. roku życia. Do gwałtów miało dochodzić m.in. w piwnicy sklepu w Malawie.
Sklep prowadził jeden ze skazanych – Grzegorz Dziobak. W sklepie piwnicy nigdy jednak nie było. Pięciu mężczyzn skazano wyłącznie na podstawie zeznań dziewczynki i wykluczających się opinii biegłych.
Wiarygodności opowieści dziewczynki żaden z rzeszowskich sądów tak naprawdę nie zbadał. – Wszystkich 18 wniosków dowodowych, jakie złożyłem w sądach, zostało odrzuconych – wspomina mec. Aleksander Bentkowski, obrońca Grzegorza Dziobaka.
– Sąd Najwyższy zrobił to, czego nie zrobił zarówno Sąd Okręgowy, jak i Sąd Apelacyjny w Rzeszowie – skrupulatnie przeanalizował akta i wszystkie dowody. Oba wyroki były niesprawiedliwe, a zarzuty wydumane – uważa dziś mec. Robert Bielaszka.
Zero dowodów na skazanie?
Uzasadnienia wyroku Sądu Najwyższego nie poznamy, bo sprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami, podobnie jak procesy w rzeszowskich sądach. – Nie było dowodów nie tylko na surowe kary, ale na to, by mężczyzn w ogóle skazać – ocenia mec. Bielaszka.
– Sąd Najwyższy wytknął szereg błędów w wydanych wcześniej wyrokach, a nawet naruszeń przepisów prawa postępowania karnego – mówi mec. Bentkowski. – Wygrała prawda – dodaje obrońca Grzegorza Dziobaka.
Teraz akta sprawy ponownie wrócą do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, który może uniewinnić całą piątkę mężczyzn. Ale nie musi. Ponowny proces znów może się skończyć skazaniem. – Walczymy o uniewinnienie – zapowiada Robert Bielaszka.
Gdyby prokurator był krytyczny…
W ponownym procesie sąd będzie powoływał nowych biegłych, zapewne już spoza Rzeszowa. A to oznacza, że kolejnego rozstrzygnięcia nie poznamy zbyt szybko. Optymistyczny termin wydania nowego wyroku to końcówka 2024 roku.
– Najważniejsze jest teraz to, że wszyscy mężczyźni będą mogli odpowiadać z wolnej stopy – mówi Aleksander Bentkowski. Jego zdaniem, tej sprawy, a w konsekwencji kompromitacji rzeszowskiego wymiaru sprawiedliwości, można było uniknąć.
– Gdyby jeszcze na etapie śledztwa, prokurator spojrzał krytyczniej na wyjaśnienia dziewczynki, czy odpowiadały one rzeczywistości. Odniosłem wrażenie, że Sąd Apelacyjny w Rzeszowie chciał tę sprawę skończyć jak najszybciej – twierdzi mec. Bentkowski.
Wystąpią o odszkodowanie?
Cała piątka mężczyzn ma aktualnie status oskarżonych, a nie skazanych. Gdy w kolejnym procesie zostaną prawomocnie uniewinnieni, to będą mogli wystąpić o odszkodowanie za niesłusznie spędzony czas w areszcie i zakładzie karnym. Czy to zrobią?
– Za wcześnie na takie deklaracje – odpowiada mec. Bielaszka.
W poniedziałek zwróciliśmy się do Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie o komentarz do wyroku Sądu Najwyższego. Odpowiedzi jednak nie otrzymaliśmy.
marcin.kobialka@rzeszow-news.pl