Zaśpiewali dla ciężko chorej dziewczyny. Urodziny w rzeszowskim hospicjum [FOTO]

Reklama

Kilkadziesiąt osób postanowiło dodać otuchy śmiertelnie chorej dziewczynie, która miesiąc temu musiała wyjechać z Ukrainy. Przed hospicjum w Rzeszowie, gdzie tymczasowo mieszka 18-latka, zaśpiewali dla niej i przynieśli prezenty. 

 

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Olha Novikova ma duże, ciemne oczy, choć teraz zmęczone chorobą. Jest bardzo słaba więc jeździ na wózku. Jeszcze dwa lata temu jeździła na łyżwach. Miała długie blond włosy, była zwykłą nastolatką z tatuażem na ręce. 

Każdy ma swoją drogę do przejścia

W poniedziałek, 28 marca, po raz drugi obchodziła swoje 18. urodziny. O godzinie 18:00, przed hospicjum przy ul. Poniatowskiego przyszło prawie prawie 100 osób. Były transparenty z życzeniami, ktoś wyciął z papieru litery i ułożył jej imię. 

Olha mogła tylko wyjechać wózkiem na taras, ale „z góry” wszystko dokładnie widziała

Publiczność odśpiewała dla niej „happy birthday”, następnie wokaliści z Centrum Sztuki Wokalnej w Rzeszowie, dali krótki koncert. Mieli głośnik i podpięte mikrofony. Najpierw  wykonali utwór „W każdym z nas”. – To historia o tym, że każdy z nas ma swoją drogę do przejścia – mówi Anna Czenczek, dyrektor CSW. 

Później były życzenia, kwiaty, prezenty i tort urodzinowy z fajerwerkami. Na początku Olha próbowała jeszcze ukryć wzruszenie, aż wreszcie łzy same zaczęły jej kapać. Mówiła, że to ze szczęścia, że nie spodziewała się, i że to wszystko jest bardzo miłe.

– Udało się utrzymać niespodziankę w tajemnicy. Jest taka szczęśliwa – mówiła również przejęta Magdalena Koryl, która od początku opiekuje się Olhą i zorganizowała dla niej urodziny w hospicjum.

To nie jest ostatni przystanek Olhy

Olha miesiąc temu skończyła 18 lat. Nie mogła hucznie świętować, ponieważ na Ukrainie była już wojna, a ona sama w szpitalu w Kijowie. Lekarze zdiagnozowali u niej raka mózgu. Miała wyjechać na leczenie do Włoch, ale okazało się, że zostaje w Rzeszowie. Trafiła do hospicjum, gdzie może nabrać trochę sił.

Do Rzeszowa przyjechała z babcią Elgą, która wychowała dziewczynę. Gdy miała 3 lata zmarła mama Olhy, i od tego czasu są razem.  

– Robimy wszystko, żeby czuła się bezpiecznie. Powoli staje na nogi, zaczyna coraz lepiej funkcjonować. Czekamy na wyniki biopsji, od tego zależy, jak dalej będzie wyglądać leczenie. To nie jest ostatni przystanek dla Olhy – mówi dr Maria Grzegorzewska, kierownik Klinicznego Oddziału Opieki Paliatywno-Hospicyjnej przy ul. Poniatowskiego w Rzeszowie.

(la)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama