Podczas sobotniej konferencji w Rzeszowie Zbigniew Ziobro, szef Solidarnej Polski, zapowiedział złożenie wniosku o powołanie komisji śledczej do zbadania informacji tygodnika „Wprost” o taśmach, które mają kompromitować rząd.
Były minister sprawiedliwości uważa, że są podstawy do powołania komisji, a później do odwołania rządu na czele z premierem Donaldem Tuskiem. „Wprost” twierdzi, że ma dwie taśmy z nagraniami polityków i biznesmenów z warszawskiej restauracji „Sowa i Przyjaciele” na Dolnym Mokotowie.
Pierwsze spotkanie odbyło się z w 2013 roku. Uczestniczyli w nim minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka oraz jego najbliższy współpracownik i były minister Sławomir Cytrycki. Z nagrania wynika, że Sienkiewicz chce, by NBP pomógł w finansowaniu deficytu budżetowego, a tym samym pomógł Platformie Obywatelskiej w trudnych wyborczych latach.
Belka w zamian za to żąda głowy ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego i nowelizacji ustawy o banku centralnym. „Państwo polskie istnieje jedynie teoretycznie. Praktycznie nie istnieje, dlatego, że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością” – miał mówić wtedy Sienkiewicz.
Drugie spotkanie, opisywane przez „Wprost”, odbyło się w tej samej restauracji w lutym 2014 roku. Brali w nim udział były minister transportu Sławomir Nowak, były wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz oraz Dariusz Zawadka, były szef GROM-u.
Nowak był wtedy przerażony kontrolą finansów jego żony. Szuka pomocy. „Chcą ją trzepać. Cały 2012 rok. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy. Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moimi rachunkami” – mówi były minister transportu na taśmach cytowanych przez „Wprost”. Parafianowicz stwierdza, że o wszystkim wie i rzuca: „Zablokowałem to”.
Taśmy ujawnione przez „Wprost” to od wielu godzin najważniejszy temat w Polsce. Zareagował nawet premier Donald Tusk. Na Twitterze napisał, że sprawa jest „przykra”. „Nie lekceważę jej” – napisał Tusk. Zapowiedział, że do afery taśmowej odniesie się publicznie w poniedziałek po południu.
Ziobro: To afera, jak na Węgrzech
– Jeśli te informacje są prawdziwe, to znaczy, że w Polsce nie mamy rządu tylko bagno w rządzie – mówił w sobotę w Rzeszowie Zbigniew Ziobro. – Jeśli Polacy nieustannie są oszukiwani, co do sytuacji, w jakiej znajduje się państwo pod rządami PO, to oszustów trzeba przepędzić, czyli rząd powinien się podać do dymisji – uważa b. minister sprawiedliwości.
Solidarna Polska domaga się w trybie natychmiastowym powołania komisji śledczej do zbadania informacji ujawnionych przez „Wprost”. – Mamy tam szereg informacji, które są całkowicie kompromitujące dla układu, który obecnie rządzi Polską – twierdzi Ziobro.
Najbardziej zdenerwowały go słowa Bartłomieja Sienkiewicza, że „państwo polskie nie istnieje”. – To jedno zdanie mogłoby wystarczyć, jako pełne uzasadnienie wniosku o dymisję tego rządu. Polskie państwo pod rządami Donalda Tuska praktycznie nie istnieje – mówił zdenerwowany Ziobro.
– Jeśli dowiadujemy się, że minister z prezesami banku polskiego załatwiają deale i układy, po to, by ukryć deficyt budżetowy i nie ujawniać rzeczywistej kondycji finansowej państwa, by Platforma mogła wygrać wybory, to przypomina to aferę, jaka była na Węgrzech i doprowadziła do upadku rządu postkomunistów i liberałów, a doprowadziła do zwycięstwa Orbana – ciągnął Ziobro .
I po raz kolejny powtarzał: – Polacy są nieustannie oszukiwani, a polskie państwo praktycznie nie istnieje.
Lider Solidarnej Polski zapowiedział, że wniosek o powołanie komisji śledczej zostanie złożony najpóźniej we wtorek. – Następnym krokiem powinno być odwołanie tego rządu. Trzeba wybrać ludzi uczciwych i kompetentnych, którzy nie będą twierdzić, że rząd i państwo polskie nie istnieje. Teraz widać, że tym ludziom chodzi o jedno – załatwianie prywatnych brudnych interesów i o to, by Platforma znów mogła wygrać wybory – dodał Zbigniew Ziobro.
redakcja@rzeszow-news.pl