„Psia grypa” na Podkarpaciu nie maleje. W Rzeszowie policjantów w patrolach wspiera Żandarmeria Wojskowa.
Jeszcze w środę w całym województwie podkarpackim na L4 było ok. 40 procent całego garnizonu, który liczy ok. 4,5 tys. policjantów. W czwartek procent „chorych” funkcjonariuszy zwiększył się do 44 – ok. 2 tys. policjantów. W Rzeszowie dobija już do 50 proc. Na 640 policjantów na zwolnieniach lekarskich przebywa już ok. 300 mundurowych.
– Nie jest łatwo – przyznaje Adam Szeląg, rzecznik KMP w Rzeszowie. – Trzeba liczyć się z tym, że przyjazd patrolu na zgłoszenie może się wydłużyć, ale staramy się, by każdy, kto potrzebuje pomocy, to ją otrzymał. Codziennie jest wystawionych po kilkanaście patroli. Funkcjonariuszy ruchu drogowego wspiera Żandarmeria Wojskowa. Patrole są łączone – dodaje Szeląg.
Do patroli oddelegowano także kierowników i dzielnicowych. Wśród policjantów krążą dowcipy, że rząd wreszcie spełnił ich obietnice, bo na ulicach można w końcu spotkać
funkcjonariuszy, którzy zarabiają 5000 zł i więcej – komendanci i naczelnicy.
Najgorsza sytuacja na Podkarpaciu jest w Komendzie Miejskiej Policji w Krośnie. Tam na tzw. „psiej grypie” jest ok. 75 proc. funkcjonariuszy (ok. 200 osób). Najmniejsza absencja jest w komendach w Lubaczowie i Kolbuszowej – ok. 30 proc.
– Pomimo dużych trudności we wszystkich jednostkach zapewniona jest ciągłość służby, policjanci realizują tam podstawowe zadania. Tam, gdzie absencja jest największa, kierowani są dodatkowi policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie i Oddziału Prewencji Policji – informuje nas Marta Tabasz-Rygiel, rzecznik KWP w Rzeszowie.
Oprócz Żandarmerii Wojskowej, w niektórych jednostkach policjanci wspierani są też przez straż miejską.
Policjanci żądają m.in. podwyżki w wysokości 650 zł, powrotu do przejścia na emeryturę po 15 latach służby, odmrożenia waloryzacji pensji, pełnej płatności za nadgodziny i służbę w dni wolne od pracy i pełnej wypłaty za czas zwolnienia lekarskiego poniżej 30 dni.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl
Reklama
