Brzozowscy policjanci ustalili sprawcę fałszywego alarmu o wypadku w Humniskach. Jego „żart” postawił na nogi wszystkie służby ratunkowe, nawet śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Sprawcą okazał się… 11-letni chłopiec.
Na początku października dyżurny brzozowskiej komendy odebrał telefoniczne zgłoszenie o wypadku w Humniskach. „Szybko, w Humniskach zderzyły się dwa samochody…”. Od takich słów rozpoczęła się rozmowa.
W słuchawce brzmiał młody głos, z relacji którego wynikało, że w rejonie cmentarza w Humniskach doszło do strasznego wypadku drogowego, a biorące w nim udział osoby są uwięzione w pojazdach.
Rozmowa była dramatyczna, zgłaszający szczegółowo i z wielkim przekonaniem opisywał miejsce zdarzenia. Na zakończenie rozmowy osoba przedstawiła się jako mieszkanka Grabownicy Starzeńskiej. Dyżurny niezwłocznie skierował na miejsce dwa patrole policji oraz pogotowie ratunkowe.
To zgłoszenie zaalarmowało wszystkie służby ratunkowe. Na miejsce wypadku na sygnałach jechała policja i straż pożarna, wysłano także śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Przez kilkanaście minut służby szukały miejsca wypadku, sprawdziły też pobliski teren. Jak się później okazało nadaremnie, ponieważ był to fałszywy alarm.
Tego samego dnia, kilka minut później dyżurny otrzymał informację od dyspozytorki pogotowia ratunkowego o kolejnym niepotwierdzonym zgłoszeniu w Turzym Polu. Dyspozytorka odebrała telefon, jak sądziła od młodej kobiety.
Zgłaszająca mówiła, że jest w ciąży, źle się czuje i prosi o pomoc. Kobieta przedstawiła się i podała adres zamieszkania. Na miejsce udała się karetka pogotowia, która pod wskazanym adresem nie zastała takiej osoby.
W obu przypadkach osoba zgłaszająca miała młody głos, a połączenia były wykonane z telefonu bez karty sim. Policjanci ustalili żartownisia. Okazał się nim 11-letni mieszkaniec Humnisk. Materiały w sprawie 11-latka zostaną przesłane do sądu rodzinnego.
redakcja@rzeszow-news.pl