Porażka Tadeusza Ferenca, prezydenta Rzeszowa. Nie przekonał większości radnych, by wzgórza Zalesia zamieniono w osiedle mieszkaniowe. Radni wolą tam park rekreacyjny.
We wtorek na wniosek Tadeusza Ferenca Rada Miasta Rzeszowa zajmowała się uchwałą dotyczącą rezygnacji z dalszych prac nad planem zagospodarowania przestrzennego dla 40-hektarowego terenu na wzgórzach Zalesia, m.in. ulicy Spacerowej.
Władze Rzeszowa uznały, że teren ten należy przeznaczyć pod budowę bloków a nie jak początkowo zakładano na Park Nauki i Rozrywki.
Już w poniedziałek przeciwko planom ratusza zaprotestowali radni opozycyjnego klubu PiS, argumentując to tym, że Rzeszów bezpowrotnie może stracić tereny, które powinny pełnić funkcję rekreacyjną. Dlatego PiS zaapelował do Ferenca, by miasto kontynuowało prace nad planem, który zagwarantuje, że wzgórza Zalesia nie będą przeznaczone pod blokowisko.
Jeden z rzeszowskich biznesmenów przedstawił ratuszowi wizję budowy w tym rejonie 18-piętrowych wieżowców, który już dostał pozwolenie na budowę dwóch domków jednorodzinnych, a planuje ich wybudować jeszcze cztery.
Siedem parków wystarczy?
Wizja powstania wieżowców bardzo się spodobała Tadeuszowi Ferencowi, dlatego chciał odstąpienia od prac nad planem, który utrudni realizację mieszkaniowych inwestycji na wzgórzach Zalesia.
Ale plan Ferenca się nie powiódł, bo musieli go poprzeć nie tylko radni Rozwoju Rzeszowa (polityczne zaplecze Ferenca), ale również radni koalicyjnej Platformy Obywatelskiej.
I tutaj radni PO praktycznie mówili jednym głosem, co radni PiS. – Rezygnując z prac nad obecnym planem, trzeba od razu podjąć uchwałę o przystąpieniu do nowego planu – mówiła Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu PO.
– W ostatnich latach wybudowaliśmy siedem parków. Musimy myśleć o nowych mieszkańcach, którzy mają dzieci. Muszą powstawać nowe osiedla, żeby Rzeszów się rozwijał. Albo będziemy stać w miejscu, albo iść do przodu – przekonywał Tadeusz Ferenc.
Rozwój to nie tylko asfalt
Roman Jakim z PiS mówił, że na budowę bloków na wzgórzach Zalesia nie zgadzają się mieszkańcy i w tym miejscu wolą Park Nauki i Rozrywki, a nie kolejne blokowisko. – Miasto mamy budować dla ludzi, a nie przeciwko ludziom – argumentował Jakim.
– Te tereny są bezcenne dla Rzeszowa. Wybudujemy bloki i tego cofnąć się już nie da. Rozwój Rzeszowa to nie tylko wylewanie asfaltu – dodawał Marcin Fijołek, szef klubu PiS.
Andrzej Dec (PO), przewodniczący Rady Miasta, mówił, że jak na wzgórzach Zalesia mają powstawać bloki, to trzeba robić to z głową. – A nie, kto pierwszy, ten lepszy. Grozi nam totalny chaos urbanistyczny – uważa Dec.
Tadeusz Ferenc odpowiadał, że właściwie każda inwestycja w Rzeszowie jest oprotestowana. – Protestuje 20 osób, a inwestycji chce 2 tysiące ludzi, a innym razem nawet 20 tysięcy – mówił prezydent Rzeszowa. – Będziecie rządzić, to będziecie mówić, że coś nie powstanie – rzucił Ferenc do radnych PiS.
Miasto oddaje działki
Ale miasto do zmiany planu zagospodarowania wzgórz Zalesia jest też zmuszone, bo po część terenów, na którym planowano wybudować park, upomnieli się jego dawni właściciele i miasto musi je oddawać.
I chodzi tutaj o najbardziej atrakcyjne lokalizacje, z których widać panoramę Rzeszowa. To 16-hektarowy teren, z którego już 7 ha wróciło do dawnych właścicieli, a reszta jest tylko kwestią czasu.
To oznacza, że jeżeli miasto chciałoby wybudować ostatecznie Park Nauki i Rozrywki, grunty musiałoby teraz odkupić od ich właścicieli, a ci więcej są w stanie zarobić na sprzedaży działek dla deweloperów.
Ostatecznie za unieważnieniem prac na planem zagospodarowania przestrzennego z funkcją rekreacyjną dla wzgórz Zalesia było 12 radnych, 13 – przeciwko. Plan budowy wieżowców na razie nie zostanie zrealizowany.
marcin.kobialka@rzeszow-news.pl