– To wszystko leży w głowie – mówi Sylwia Bajek z Rzeszowa, która wraz ze swoim partnerem, Szczepanem Brzeskim w kwietniu 2017 r. zamierza zdobyć Mount Everest. Jeśli jej się to uda, będzie najmłodszą Polką, która pokona najwyższy szczyt świata.
– Marzenie trzeba mieć. Nie ma rzeczy niemożliwych, ale trzeba włożyć w nie pracę i uwierzyć w siebie – uważa 25-letnia Sylwia Bajek z Rzeszowa, która w kwietniu 2017 r. zamierza zdobyć wraz ze swoim partnerem Szczepanem Brzeskim, „Dach Świata” – Mount Everest (8848 m).
Sylwia ma już na swoim górskim koncie m.in. Denali, Island Peak, Gran Paradiso, dlatego też postanowiła, że zrealizuje jedno ze swoich marzeń – projekt „Najmłodsza Polka na Evereście”.
Wyprawa „Ever Team” rozpocznie się wylotem w pierwszym tygodniu kwietnia, aby już 10 dnia miesiąca rozpocząć trekking (forma turystyki, uprawiana w trudnych warunkach terenowych i klimatycznych – przyp. red.) w stronę Everest Base Camp (5334 m).
Następnie w planie wyprawy są standardowe wyjścia aklimatyzacyjne, by – jak tłumaczy Sylwia Bajek – „organizm zapamiętał daną wysokość”, oraz docieranie do 4 obozów. Ostatni z nich znajduje się na wysokości 8 tys. metrów, czyli w tzw. „strefie śmierci”, z którego Sylwia i Szczepan rozpoczną atak szczytowy.
– Powyżej 8 tys. metrów organizm się nie regeneruje, dlatego nazywa się ten obszar „strefą śmierci”. Należy na tej wysokości przebywać jak najkrócej, co oznacza możliwie szybkie wyjście na szczyt i zejście – tłumaczy Sylwia Bajek.
– Na wysokości 8 tys. metrów nie ma również możliwości zaśnięcia, a więc w tym ostatnim obozie czeka się tylko, aby zaatakować szczyt. Na tym etapie człowiek jest już zmęczony. Trzeba się dodatkowo motywować, bo to wszystko leży w głowie – dodaje.
W górach liczą tylko na siebie
Dr Patryk Krzyżak, który jest kardiologiem, wspinaczem wysokogórskim i lekarzem nurkowym z Warszawy, w rozmowie z Polską Agencją Prasową dla portalu naukawpolsce.pl, wyjaśniał, że „na dużej wysokości, w rejonie tzw. „strefy śmierci” tj. powyżej 7,9 tys., najbardziej niebezpieczne jest niedotlenienie organizmu powodujące obrzęk płuc oraz mózgu”.
Z wchodzeniem na wysokości powyżej 2500 metrów wiążą się również takie dolegliwości jak: pogorszenie koncentracji, refleksu i spostrzegawczości, omdlenia, bóle głowy czy trudności z zaśnięciem.
Kolejną przeszkodą, z którym będą się musieli również zmierzyć Sylwia i Szczepan, jest pogoda zmieniająca się w górach bardzo, bardzo szybko.
– Staramy się minimalizować zagrożenie. Pogodę będziemy sprawdzać w kilku źródłach. Ponadto, jesteśmy rozsądni. Będziemy sobie mówić, kiedy źle się poczujemy, gdy będziemy mieć problem z wysokością… Wiemy, że tam będziemy mogli liczyć tylko na siebie – mówi Sylwia Bajek.
– Mamy też świadomość, że w górach ludzie giną, ale nie skupiamy się na tym, co złe – dodaje.
Jedna pasja dla drugiej
Aby zdobyć „Dach Świata”, zarówno Sylwia jak i Szczepan muszą się dobrze przygotować, ponieważ pokonanie Everestu wymaga intensywnych, regularnych treningów, których celem jest przygotowanie organizmu na długotrwały wysiłek, również w „strefie śmierci”.
Sylwia, aby osiągnąć szczytową formę, intensywnie trenuje biegi miejskie i górskie, wspinaczkę skałkową. Robi również zróżnicowane treningi siłowe, uprawia sporty zimowe i chodzi po górach.
Szczepan natomiast od pewnego czasu pokochał bieganie. To obok gór stało się jego drugą pasją.
– Mam to szczęście, że jedna z pasji pozwala tworzyć kondycję na drugą. Chyba to działa w obie strony – zastanawia się Brzeski. – Biegamy z Sylwią dużo, po kilka maratonów i półmaratonów corocznie. Zaczynam też startować w biegach ultra. Cieszy mnie to nieziemsko – dodaje.
Para od jakiegoś czasu trzy razy w tygodniu korzysta również z treningów interwałowych w komorze hipoksyjnej, która służy do wytworzenia w warunkach nizinnych klimatu wysokogórskiego. Komora jest wyposażona w bieżnie, wiosła czy rowerki.
– W warunkach obniżonego tlenu organizm szybciej się męczy. Trening w komorze ma zwiększyć naszą wydolność oraz pozwolić na kontrolowanie własnego samopoczucia na różnych wysokościach – tłumaczy Sylwia Bajek
Wesprzyjcie „Ever Team”
Aby wyprawa na Mount Everest mogła stać się faktem nie wystarczy jednak ciężko trenować. Zdobycie Mount Everestu to również olbrzymie wyzwanie finansowe. Taka wyprawa kosztuje około 136 tys. zł. W tej cenie mieści się m.in. obowiązkowy koszt agencji, która organizuje obozowisko w Everest Base Camp, wyżywienie, upoważnienie do wejścia na szczyt, transport ekwipunku do bazy, maska i butla z tlenem, lot Katmandu-Lukla-Katmandu.
Do tego dochodzą koszty przelotów i transportu górskiego ekwipunku z Polski do Katmandu i z powrotem oraz niezbędne doposażenie, a także ubezpieczenie do wysokości 8848 m n.p.m.
Sylwia Bajek chce część pieniędzy (ok. 45 tys. zł) na „wyprawę życia” zdobyć za pośrednictwem platformy croudfundingowej „Polak Potrafi”. Obecnie realizację marzenia Sylwii wspiera 120 darczyńców, którzy wpłacili już ponad 28 tys. zł. Do zakończenia akcji zostało 14 dni.
A co jeśli nie uda się zebrać odpowiedniej kwoty na czas? – Nie bierzemy takiej możliwości pod uwagę – mówi z uśmiechem Sylwia Bajek.
– Nasz cel jest już zrealizowany w około 63 proc. Z tego, co się orientuje, najwięcej wpłat jest zawsze dokonywane pod koniec akcji. Cały czas też mobilizujemy ludzi i zachęcamy do wpłat. Szukamy też nieustannie sponsorów. Jesteśmy pewni, że nam się to uda – dodaje rzeszowianka.
Jeśli chcecie wesprzeć marzenie Sylwii, możecie kliknąć TUTAJ. Wyprawie „Ever Team” patronuje Rzeszów News.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl