straz-graniczna
Zdjęcie: Straż Graniczna
Reklama

Strażnicy graniczni z Krościenka dwukrotnie zatrzymali autokar, którego pasażerowie posłużyli się fałszywymi dokumentami uprawniającymi do pracy w Czechach. Kierowca odpowie przed sądem, a 77 Mołdawian wróciło na Ukrainę.

Sytuacja miała miejsce na przejściu granicznym w Krościenku. W minioną sobotę do odprawy zgłosił się autokar z 77 obywatelami Mołdawii.

Rzekomo jechali do pracy

Jak poinformował porucznik Piotr Zakielarz z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, pasażerowie oświadczyli, że jadą do pracy w Czechach. Nie mieli jednak żadnych dokumentów potwierdzających ten fakt, dlatego strażnicy odmówili im wjazdu do Polski.

– Podróżni deklarowali chęć wjazdu do Republiki Czeskiej i podjęcia tam pracy – jak poinformował por. Piotr Zakielarz, rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straży. Granicznej. – Nie posiadali jednak żadnego dokumentu potwierdzającego ten fakt, dlatego otrzymali decyzję o odmowie wjazdu – dodał.

Czesi o niczym nie wiedzieli    

Dzień później, w niedzielę, ten sam autokar i ci sami podróżni ponownie stanęli do kontroli. Tym razem kierowca dysponował zbiorowym dokumentem, który miał potwierdzać ich zatrudnienie. Funkcjonariusze nabrali jednak podejrzeń co do jego autentyczności.

Reklama

Strażnicy graniczni, działając w ramach współpracy międzynarodowej, skontaktowali się z czeskimi służbami. Czesi potwierdzili, że dokument jest w całości sfałszowany. W efekcie 77 Mołdawianom ponownie odmówiono wjazdu.

Kierowca autokaru, który posłużył się fałszywym dokumentem, został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia. Mężczyzna wraz z podróżnymi został odesłany z powrotem na Ukrainę, a jego sprawa znajdzie swój finał w sądzie.

Parę tysięcy zawróconych 

Od początku br. funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej odmówili wjazdu ponad 7,6 tys. cudzoziemcom.

Byli to głównie obywatele Ukrainy, Mołdawii i Gruzji. (mob, PAP)

Czytaj więcej: 

Edyta z Rzeszowa wyczerpała limit pecha. Walczy o dom i przyszłość swoich dzieci

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

 

Reklama