Na kary dwóch lat bezwzględnego więzienia zostali skazani „bohaterowie” afery podkarpackiej. Za kratki mają pójść siedzieć ks. Robert M. oraz Edward B., były dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Wyrok w tej sprawie zapadł we wtorek w Sądzie Rejonowym w Rzeszowie. Jego wiceprezes sędzia Alicja Kuroń poinformowała nas, że wobec oskarżonych orzeczono bezwzględne kary więzienia – po dwa lata pozbawienia wolności.
– Ponadto, oskarżeni mają zapłacić grzywny. Ks. Robert M. 300 stawek po 500 zł (150 tys. zł). Sąd orzekł również przepadek korzyści majątkowej – sztabki złota, jaką otrzymał duchowny (o wartości ok. 130 tys. zł). W przypadku Edwarda B., grzywna wynosi 60 tysięcy zł. Ma on wpłacić 300 stawek po 200 zł. W jego przypadku też orzeczono przepadek korzyści majątkowej – 50 tys. zł. Obaj oskarżeni zostali zobowiązani także do pokrycia kosztów sądowych. Wyrok nie jest prawomocny – mówi Rzeszów News sędzia Alicja Kuroń.
Przed rzeszowskim sądem odpowiadał także inny podkarpacki duchowny – ks. Jan C., duszpasterz leśników i pracowników parków narodowych diecezji rzeszowskiej, ale w trakcie procesu zmarł w 2016 roku. – Jego postępowanie zostało umorzone – dodaje sędzia Kuroń.
Ks. Robert M., były proboszcz Katedry Polowej Wojska Polskiego w Warszawie, oraz Edward B. zostali oskarżeni w procesie jednego z wątków tzw. afery podkarpackiej, która wybuchła w lipcu 2014 roku. Zamieszani są w byli już prominentni podkarpaccy politycy (m.in. Jan B., były szef PSL na Podkarpaciu), prokuratorzy (m.in. Anna H., była szefowa rzeszowskiej Prokuratury Apelacyjnej), funkcjonariusze publiczni, byli oficerowie służb specjalnych, biznesmeni i właśnie księża.
Główny „bohater” afery podkarpackiej Marian D., były prezes spółki paliwowej Maante z Leżajska, został już wcześniej skazany na cztery lata bezwzględnego więzienia za korumpowania polityków, prokuratorów, księży, by ci załatwiali mu prywatne i beznesowe sprawy.
Ks. Robert M. i Edward B. odpowiadali za przyjmowanie łapówek i płatną protekcję. W 2014 roku, gdy CBA urządziło nalot na mieszkania osób uwikłanych w aferę, agenci znaleźli kilogramową sztabkę złota na plebani Katedry Polowej Wojska Polskiego w Warszawie. Ks. Robert M. stracił stanowisko proboszcza, a niedługo później duchowny został proboszczem nowo powstałej parafii na osiedlu Zawiszy w Rzeszowie. Nominację wręczył mu biskup rzeszowski Jan Wątroba.
Warszawska prokuratura ustaliła, że ks. Robert M. przyjął sztabkę złota od Mariana D. w zamian za to, że duchowny załatwi mu zamianę gruntów. Ks. Robert M. obiecywał też leżajskiemu przedsiębiorcy pomoc w załatwieniu jego córce nominacji sędziowskiej. Z kolei Edward B. wziął od ks. Jana C. łapówkę w wysokości 50 tys. zł – dwa razy po 20 tys. zł i 10 tys. zł. Pieniądze były za korzystne załatwienie prezesowi Maante zamiany gruntów z Nadleśnictwem Leżajsk.
Sam ks. Jan C. też był korumpowany za pośrednictwo w załatwianiu spraw biznesmena z Leżajska. Duchowny dostał 20 tys. zł łapówki.
Afera podkarpacka jest wielowątkowa. Początkowo śledztwo prowadzono w prokuraturze w Warszawie, potem przeniesiono je do Katowic. Ta regularnie wysyła do sądu akty oskarżenia przeciwko kolejnym osobom. Łącznie zarzuty w aferze dostało dotychczas około 30 osób i ta lista wciąż nie jest zamknięta.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl