Antyukraiński protest Konfederacji pod płaszczykiem walki o pokój [ZDJĘCIA]

Tylu bzdur wojennych i hipokryzji Rzeszów długo już nie słyszał. Usłyszał je w niedzielę podczas „Pikiety w obronie pokoju” z ust działaczy Konfederacji i zwolenników patostreamera Wojciecha Olszańskiego. 

 

Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Konfederacja i jej politycy nieustannie powtarzają antyukraińską retorykę. Prym w tym wiedzie rzeszowski poseł Grzegorz Braun, znany też z antysemickich ekscesów. Szybko wyszkolił swoich współpracowników, by na tej nucie oni także grali, np. Karolinę Pikułę. 

Pikuła jest współpracowniczką Brauna, kieruje rzeszowskimi strukturami Korony Polski, która jest częścią Konfederacji. W październiku 2023 startowała z list Konfederacji do Sejmu. Bezskutecznie. Teraz startuje w wyborach na prezydenta Rzeszowa (7 kwietnia).

Podżegacze wojenni 

Od kilku dni Pikuła nawoływała do wzięcia udziału w niedzielnej „Pikiecie w obronie pokoju” w Rzeszowie. 10 marca przyszła pod ratusz z działaczami Konfederacji i tam mówiła o tym, że mamy w Polsce i poza jej granicami „podżegaczy wojennych”.

– My, jako naród Polski, mówimy jeszcze raz: „Polska wybiera pokój”. Wstydzimy się i nasza krew w żyłach się gotuje, gdy słyszymy takich jak Hołownia, Tusk, czy Sikorski, czy inni, którzy próbują nas wepchnąć w tę wojnę – mówiła na Rynku Karolina Pikuła. 

W „tę wojnę”, czyli w trwającą już od ponad dwóch lat agresję Rosji na Ukrainę. – W wojnę, w której też giną ludzie, w tę wojnę, w której upominamy się o humanitarność – zapewniała Pikuła, która w przeszłości urządzała w Rzeszowie antyukraińskie pikiety. 

Niedzielna pikieta odbywała się pod hasłami: „NIE dla wciągania nas do wojny”, NIE dla przyjmowania imigrantów”, „NIE dla wysyłania wojska na Ukrainę”. 

– Powinniśmy uczcić wszystkich poległych na wszystkich frontach od zarania dziejów, a w szczególności teraz tych na Wschodzie, na Ukrainie, a także tych, którzy przy milczeniu świata, mediów, mordowani są przez Izrael w Strefie Gazy – mówiła Pikuła. 

Na głowie miała wianek biało-czerwony. Kilkuletni Szymon wypuścił z rąk białego gołębia (symbol pokoju), działacze Konfederacji odmówili „Wieczny odpoczynek, najpopularniejszą modlitwą za zmarłych. 

Pokój, nie rozbój 

Po chwili Konfederaci włączyli antyimigrancką retorykę. Pikuła mówiła, że imigranci przyjeżdżają do Europy, bo zostali skuszeni „benefitami socjalnymi”. – Zachód, Francja, Niemcy pozwoliły sobie na otwarcie granic, a teraz mają tego skutki – straszyła Pikuła. 

Nie to co w Polsce, w której jest „jeszcze bezpiecznie”, w której „nie boimy chodzić się po ulicach”, w Rzeszowie można spokojnie wejść do taxi (w Warszawie już jednak nie). – Nie ma u nas takiej ilości gwałtów, przemocy, rabunków i kradzieży – straszyła dalej Pikuła.

– Takiej Polski chcemy – bezpiecznej i normalnej, w której nikt nie będzie wpychał nas do wojny – mówiła dalej kandydatka Konfederacji na prezydenta Rzeszowa. I zaintonowała: „Chcemy pokoju, nie rozboju”. 

Ukraina walczy o siebie 

Na pikietę Pikuła zaprosiła Wiktora Czyża. Przedstawiono go jako członka stowarzyszenia Wolne Podkarpacie. Pikuła też w nim działa. Nie powiedziała jednak, że Czyż jest rzeszowskim koordynatorem partii Rodacy Kamraci patostreamera Wojciecha Olszańskiego. 

Czyż powtarzał prorosyjski przekaz Olszańskiego. Że walcząca o wolność i niepodległość Ukraina to przekaz „propagandy”. – Czy my nie jesteśmy wolnym i niepodległym krajem? Czy może Rosja nas zaatakowała i jesteśmy pod okupacją? – pytał Czyż.

I sam sobie odpowiadał: – Nie! Cały czas żyjemy w wolnym i niepodległym kraju. Ukraina nie walczy o naszą wolność i niepodległość. Walczy o własną wolność i niepodległość. Pomagając Ukrainie militarnie, ryzykujemy własną wolnością i własną niepodległością.

Putin już miał nie żyć

Czyż przypominał, że wojna na Ukrainie nie trwa od 2022 roku, a od 2014 roku. – Wtedy nikt nie mówił, że Ukraina bije się o nas. Od 2022 roku ta wojna tylko eskalowała, od 2022 roku zaczęła się pomoc na Ukrainie na olbrzymią skalę. 

Zwolennik Olszańskiego kontynuował: „Na Ukrainę poszły nasze czołgi, artyleria, wozy bojowe, broń przeciwpancerna, broń przeciwlotnicza i mnóstwo amunicji”. Czyż wspomniał, że Ukrainie pomagają też USA, niektóre kraje Europy i spoza niej.

– Pomimo tak olbrzymiej pomocy, Ukrainie nie udało się pokonać Rosji. Ba, nie udało się nawet Rosjan wyprzeć z własnego terytorium, mimo że propaganda wojenna powtarzała, że Rosja już przegrała, a Putin już wiele razy umierał – Czyż powtarzał prorosyjską retorykę.

Polska – dyżurny frajer

I wieszczył koniec ukraińskiej armii, bo kończy jej się sprzęt, amunicja, brakuje jej żołnierzy. – Ukraina słabnie, morale upada, Ukraina nie daje rady – ciągnął Czyż, twierdząc, że teraz trwają poszukiwania „następnego ochotnika” do prowadzenia tej wojny. 

– Tym ochotnikiem mamy być my, Polacy. Na dyżurnego frajera prowadzenia tej wojny zgłosili nas nasi rządzący – obwieścił Czyż.

Kiedy? Czyż powtarzał zmanipulowane i nieprawdziwe wypowiedzi premierów Słowacji i Grecji: Roberta Fico i Kiriakosa Mitsotakisa, którzy pod koniec lutego w Paryżu brali udział w spotkaniu europejskich przywódców w sprawie pomocy walczącej Ukrainie.

Obaj – twierdzą Konfederaci – mieli mówić, że niektóre kraje Europy zgodziły się wysłać swoje wojska na Ukrainę. Robert Fico, przeciwnik dostaw wojskowych dla Ukrainy, powiedział, że taki scenariusz rozważa „kilku członków NATO i UE”. 

Z kolei grecki premier miał powiedzieć, że wśród tych krajów jest m.in. Polska, tak twierdziły polskie portale skrajnie prawicowe, na które powoływał się Sebastian Pitoń, góral z Podhala, który w trakcie pandemii COVID-19 nawoływał do łamania obostrzeń lockdownu.

Bombardowanie bzdurami 

Mitsotakis nic takiego nie powiedział, ale skrajna prawica w Polsce powtarza te bzdury. Sugeruje, że Polska naraża się na „odwet ze strony Rosji”, który „może być bardzo brutalny”, a wojna na Ukrainie „bardzo szybko może przenieść się nasze terytorium”.

– Zaczną się intensywne bombardowania, będą bombardowane węzły komunikacyjne, elektrownie, lotniska, składy paliw, składy żywności. Będziemy na co dzień musieli żyć bez prądu, bez wody, bez żywności i bez ogrzewania – straszył na Rynku Wiktor Czyż.

Poddawał w wątpliwość, czy Polsce wówczas pomoże Europa. Może by i pomogła, ale zdaniem Kamratów „nie bardzo ma czym”, bo „magazyny amunicyjne w Europie świecą pustkami, w Europie praktycznie nie ma przemysłu ciężkiego”.

– Europie brakuje odpowiedniej ilości dobrze wyszkolonych żołnierzy. Gdyby nasze wojska weszły na Ukrainę, to my bylibyśmy agresorem. NATO wcale nie musiałoby nam pomagać. Z tą ewentualną wojną możemy zostać sami – prorokował Wiktor Czyż. 

To nie nasza wojna 

I jak stwierdził, wojna na Ukrainie „nie jest w niczyim interesie”, konfliktu nie rozwiąże się „na drodze militarnej”, a jeśli będzie ona kontynuowana, to „konflikt będzie tylko eskalował”. – To nie jest nasza wojna. Nie idźmy na nią – apelował Czyż. 

Tym samym udowodnił, że Kamraci i wspierający ich politycy Konfederacji prorosyjskiej łatki długi się nie pozbędą. Nawet wtedy, gdy złożą wieńce pod Pomnikiem Żołnierzy Armii Krajowej Podokręg Rzeszów, tak jak to zrobili na pokaz w niedzielne popołudnie. 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama