Wygląda na to, że budowa miejskiego szaletu na rzeszowskich bulwarach, to jednak jest wyzwanie nie lada. Już łatwiej w Rzeszowie zbudować półkilometrowy most.

Kto wie, czy jednak w najbliższy piątek (22 maja.) nie znajdą się chętni na podjęcie tego wyzwania. To wtedy ma nastąpić otwarcie ofert. Czy nastąpi, nie wiadomo, bo termin ten był przekładany już kilkakrotnie. Ostatnia zmiana nastąpiła w poniedziałek (18 maja).

Zbudujcie nam szalet!

O wybudowanie na bulwarach miejskich szaletów, mieszkańcy prosili władze miasta od dawna. W końcu mamy XXI w. i nie każdemu uśmiecha się bieganie za potrzebą po okolicznych krzakach. Tym bardziej, że rzeszowskie bulwary dziś, to jednak nie te same co kilkanaście, czy nawet kilka lat temu. To jedno z najbardziej ulubionych miejsc wypoczynku rzeszowian.

W 2014 r. miasto w końcu zdecydowało się spełnić pragnienia mieszkańców. W pierwszym rozpisanym przetargu – w ub. roku – wyłoniono nawet zwycięzcę – firmę Alkapo z Tyczyna, jedną z sześciu, które startowały w przetargu.

Pojawił się jednak problem. Zwycięski szalet miał kosztować prawie 400 tys. zł a to przekraczało kwotę, jaką miasto przewidziało na inwestycję.

Na pomoc ruszyli więc miejscy radni i dorzucili brakujące ponad 100 tys. zł, bo jak twierdzili, inwestycja jest ważna i jakby nie było ma służyć wiele lat. Co prawda prezydent Tadeusz Ferenc kręcił nosem, bo budowanie szaletu w cenie przyzwoitego domu, nie bardzo mieściło mu się w głowie. Klamka jednak zapadła. Szalet ma być.

Wóz albo przewóz… To znaczy szalet!

Pieniądze się więc znalazły, ale pojawił się kolejny problem. Jak twierdził ratusz, miasto poprosiło wykonawcę o przygotowanie dokładnego harmonogramu prac. Prosiło, prosiło…. aż mu się znudziło prosić dalej. Ratusz zakładał, że szalet ma być wybudowany w 9 miesięcy.

Umowa z wyłonionym wykonawcą nie została w końcu podpisana. Postanowiono więc przetarg powtórzyć. Rozpisano go pod koniec kwietnia tego roku.

Właściwie trudno powiedzieć, co tak odstrasza firmy od podjęcia się wyzwania, jakim jest budowa szaletu na rzeszowskich bulwarach. Być może skrupulatne wymagania miasta. Bo jak się wczytać w tzw. przedmiar robót, który znajduje się w przetargowych wymaganiach, to rzeczywiście jest tam wszystko – od ław fundamentowych po „ręczne zasypywanie wykopów ze skarpami z przerzutem na odl.3m,-pospółka”.

Do tego trzeba jeszcze wpłacić wadium w wysokości 10 tys. zł.

Nie byle jaki szalet

Miasto chce się pozbyć problemu szaletów na bulwarach jeszcze w tym roku. Bo ileż można o nich dyskutować, skoro w Rzeszowie trwa np. budowa wielkiego mostu i prace posuwają się w iście szatańskim tempie.

Szalet na bulwarach ma być nie byle jakim szaletem. Ma mieć dziewięć toalet, prysznice, pokój do karmienia dla matki z dzieckiem oraz pomieszczenie do przewijania niemowląt. Ma powstać nad Wisłokiem na skarpie tuż za warsztatami Zespołu Szkół Mechanicznych. Obiekt ma mieć powierzchnię ponad 108 m kw.

Plany, że szalet powstanie do września br., jak planowano, można między bajki włożyć.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama