Części kolejnych amfor greckich, typowo scytyjskie grociki z brązu – to przykład kolejnych odkryć archeologów z Uniwersytetu Rzeszowskiego, którzy prowadzą badania w Chotyńcu koło Jarosławia. – Zanosi się na prawdziwą, naukową sensację – przewidują naukowcy.
Archeolodzy z Uniwersytetu Rzeszowskiego swoje badania w Chotyńcu w gminie Radymno rozpoczęli jeszcze w 2016 roku, które okazały się naukowym „strzałem w dziesiątkę”. Badaczom udało okryć się wielkie grodzisko kultury scytyjskiej, czyli koczowniczego ludu wojowników, który 2,5 tysiąca lat temu zamieszkiwał stepy Euroazji.
Sensacyjnego odkrycia dokonał prof. Sylwester Czopek, rektor UR, wraz ze swoim zespołem w skład którego wchodzi dr Katarzyna Trybała-Zawiślak oraz doktoranci: Joanna Adamik, Marcin Burghard, Wojciech Rajpold, Ewelina Tokarczyk oraz Tomasz Tokarczyk.
Wśród odkryć, jakich dokonał wówczas zespół archeologów z UR, znalazły się pierwotne umocnienia ziemne, które do dzisiejszych czasów zachowały się jedynie w jednej czwartej, odczytano także linię wałów, które zostały zniszczone poprzez głęboką orkę i budowę drogi.
W przestrzeni między wałami, na tzw. majdanie, udało się także zidentyfikować tzw. zolnik, czyli kulturowo-obrzędowe miejsce typowe dla grodzisk scytyjskich, które było nasycone wielką ilością ceramiki, kości zwierzęcych, broni i innych artefaktów.
Kolejną sensacją było znalezienie w Chotyńcu 60-centymetrowej greckiej amfory, którą praktycznie w całości udało się wykleić ze znalezionych elementów. Stała się ona znakiem rozpoznawczym ekspedycji chotynieckiej. Amfora najprawdopodobniej przywędrowała na ziemie dzisiejszego Chotyńca z kolonii greckich na wyspie Hiob i w mieście Klozomenaj. Naukowcy znaleziony obiekt datują na koniec VII i początek VI w. p.n.e.
To, że już tyle odkryto, nie oznacza, że naukowcy z UR spoczęli na laurach. Kolejne badania rozpoczęły się w początkiem sierpnia i potrwają do października. – Należy się spodziewać kolejnych interesujących odkryć, bo najciekawsze, najstarsze warstwy czekają dopiero na eksplorację – informuje Maciej Ulita, rzecznik UR.
Obecnie naukowcy odsłaniają i pobierają materiał w trzech kolejnych częściach zolnika.
Dziś już wiadomo, że zolnik był usytuowany na specjalnie usypanym wyniesieniu (o średnicy około 30 m), na którym dokonywano cyklicznych obrzędów połączonych z rytualnymi ucztami, stąd obecność bardzo licznych zwierzęcych kości – szczątków pokonsumpcyjnych i rozbijanych naczyń, zalegających w warstwach z charakterystyczną spalenizną i popiołem z rosyjskiego „zołą”. Stąd nazwa zolnik.
– Całość założenia otaczała prawdopodobnie skierowana ku środkowi ściana lub inna konstrukcja, której pozostałością jest gliniana polepa. Ta architektura jest zupełną nowością, a poczynione szczegółowe obserwacje umożliwią w przyszłości zrekonstruowanie tego wyjątkowego, a na ziemiach polskich jedynego obiektu – przekazuje informacje z wykopalisk Maciej Ulita.
Ten sezon prac wykopaliskowych, choć jest dopiero w fazie początkowej, już przynosi ciekawe odkrycia. Znaleziono fragmenty kolejnych greckich amfor; kilkanaście typowo scytyjskich grocików do strzał, ozdoby z brązu – szpile, paciorki, pierścienie, duży fragment naszyjnika. – Zanosi się na prawdziwą, naukową sensację – przewiduje prof. Sylwester Czopek.
Odkryto także już dużą serią fragmentów naczyń, wykonanych w charakterystycznym stylu, typowym dla leśnostepowej prowincji scytyjskiej.
Scytowie, których ślady odkryto w Chotyńcu, byli koczowniczym ludem wojowników. Na przełomie VII i VI wieku p.n.e. najechali ludy kultury łużyckiej żyjące między Odrą i Wisłą. Scytowie byli ludem wyjątkowo wojowniczym, prawie nie zsiadali z koni, a do tego byli również znakomitymi łucznikami.
Wykopaliska w Chotyńcu prowadzone są z pieniędzy Narodowego Centrum Nauki, w ramach 3-letniego programu badawczego całej, dużej aglomeracji chotynieckiej, funkcjonującej we wczesnej epoce żelaza jako najdalej położona na zachód enklawa świata scytyjskiego.
(jg)
redakcja@rzeszow-news.pl