Zdjęcie: PKP Polski Linie Kolejowe

Dobiega końca modernizacja stacji Rzeszów Główny. Tymczasem dla kładki, która jeszcze niedawno nad nią biegła, nadal nie znaleziono nowej lokalizacji. Brakuje na to pieniędzy.

Początkiem grudnia poinformowaliśmy, że na stacji Rzeszów Główny oddane podróżnym zostały windy i ruchome schody. Tym samym dobiega końca jej modernizacja, która rozpoczęła się w lipcu 2018 roku. Przy obiekcie trwają jeszcze prace porządkowe. 

Jedynym z elementów przebudowy był demontaż zabytkowej, 110-letniej kładki, która łączyła osiedle 1000-lecia ze Śródmieściem. Zastąpił ją nowoczesny 170-metrowy tunel, którego budowa pochłonęła ok. 15 mln zł.

Kładka mogła trafić na złom. O jej ocalenie walczyli pasjonaci kolei. Petycję w obronie zabytku podpisało 1500 osób. Dzięki ich interwencji najpierw zapowiedziano podzielenie kładki i przeniesienie jej w okolice stacji Rzeszów Staroniwa oraz na ulice Grunwaldzką i Sienkiewicza, a później wykorzystanie dwóch z pięciu jej przęseł na Strugu na osiedlu Biała. 

Jak dotąd, żaden z tych planów nie został zrealizowany. – Wiele ludzi cieszyło się na to, że miasto kładka trafi na Strug, gdzie jeszcze w latach 80-tych, aż do powodzi, istniała podobna. Mijają kolejne miesiące, a tu cisza – niepokoi się nasz Czytelnik. 

Miasto nie chce pomóc? 
 
Miejscy urzędnicy o losach kładki wiedzą niewiele. – Proszę się skontaktować w tej sprawie z PKP. Kładka jest ich własnością. PKP miało ją oczyścić i ustawić w zaproponowanym przez nas miejscu na Strugu – twierdzi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. 
 
– Zdemontowana kładka jest zabezpieczona przez wykonawcę na stacji Rzeszów Główny – uspokaja z kolei Dorota Szalacha z biura prasowego PKP PLK. 
 
Przypomina też, że może ona być zabudowana zarówno nad wstępnie wskazaną stacją Rzeszów Staroniwa, jak i nad rzeką Strug.
 
– Po ocenie technicznej ustalono jednak, że posadowienie konstrukcji we wskazanych miejscach oraz odpowiednie ich przygotowanie, m.in. tak by mogły korzystać z niej osoby o ograniczonej możliwości poruszania się, wymaga dodatkowych środków, większych, niż zakładała umowa z wykonawcą inwestycji na stacji Rzeszów Główny – tłumaczy Szalacha.
 
Jak dodaje, aby móc zrealizować to przedsięwzięcie, konieczne jest zaangażowanie ratusza. – Mimo że elementy kładki kolejowej mają służyć mieszkańcom Rzeszowa, miasto nie chce partycypować w kosztach prac – ubolewa Dorota Szalacha. 
 
Urzędnicy ratusza są oburzeni. – Umowa była jasna. PKP miało przenieść i przebudować kładkę. Po naszej stronie pozostawało przygotowanie ewentualnego dojścia do niej – twierdzi Maciej Chłodnicki. – O jakich pieniądzach mówimy? Miasto nie może żadnych dołożyć – dodaje. 
 
Zdaniem rzecznika prezydenta wyjaśnienia PKP budzą poważne wątpliwości. – Nie przewidzieli, jakie koszty pochłonie modernizacja? – zastanawia się Chłodnicki. – Liczymy, że jednak wywiążą się z umowy.  
 
(cm)
 
redakcja@rzeszow-news.pl
Reklama