Walczą o wyższe zarobki, więc na początek zorganizowali akcję protestacyjną. Jeżeli trzeba będzie, ogłoszą strajk. Na razie chcą rozmawiać.
Zdjęcia: Anna Chobel
W piątek, 28 października, pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rzeszowie, jak zwykle przyszli do pracy. Ale wszyscy ubrani na czarno. Na 10 budynkach w mieście rozwiesili transparenty z napisem „Protest MOPS Rzeszów” informującym o akcji protestacyjnej.
Pracownicy MOPS-u chcą więcej zarabiać. Proszą o podwyżki od czterech miesięcy. Dziś, średnie wynagrodzenie pracownika socjalnego wynosi 3,2 tys. zł brutto. – Nasi podopieczni mają wyższe świadczenia – mówiła nam dzień wcześniej Anna Chobel, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Pomocy Społecznej w Rzeszowie.
Związki zawodowe żądają po 2 tys. zł brutto dla każdego pracownika, z wyrównaniem od maja br. Są skłonne do ustępstw, ale twierdzą, że pracodawca, czyli miasto, nie przedstawiło dotąd żadnych propozycji.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Do rozmów o podwyżkach w rzeszowskim MOPS-ie został wyznaczony mediator z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Pierwsze spotkanie zostało wyznaczone na 4 listopada. Dzień wcześniej, ze związkowcami, mają jeszcze rozmawiać przedstawiciele miasta.
– Szanujemy to, że walczą o swoje prawa, bo wiemy, że są w ciężkim położeniu. Przygotowujemy się do rozmów, prowadzimy analizy ekonomiczne, co zrobiliśmy, co chcielibyśmy zrobić, a co możemy zrobić – powiedział nam w piątek przed południem Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa.
Jednocześnie dodał, że „dużo zależy od rozwiązań systemowych”. – Rosną koszty, a dochody bieżące, z których finansujemy pracowników, są nam obcinane w związku z reformą finansów państwa. Więc zrobimy to, na co nam pozwoli system – dodał prezydent Fijołek.
Związkowcy zapowiadają, że jeżeli negocjacje nie przyniosą przełomu, będzie referendum i jeśli tak zdecydują pracownicy – strajk. W rzeszowskim MOPS-ie pracuje prawie 600 osób.
(la)
redakcja@rzeszow-news.pl