Zdjęcie: Youtube.com / Telewizja Republika
Reklama

– Nie da się nie zauważyć, że Kościół w Polsce, a konkretnie ten jędraszewsko-rydzykowo-głodziowy jego odłam, swawoli w najlepsze i pozwala sobie na coraz więcej – pisze w najnowszej Emisji Weekendowej Łukasz Sikora. 

Okres świąteczno-noworoczny zwykle obfituje w różnorakie doniosłe komunikaty ze strony duchownych i pewną regułą utrwaloną w wieloletniej praktyce było to, że najczęściej owe przekazy wzywały wiernych do wzajemnej miłości, poszanowania i przebaczania. I w zależności od tego, z czyich ust płynęły laudacje, rzecz dotyczyła obszarowo danej parafii, diecezji, narodu albo też całej ludzkości – zgodnie z hierarchiczną strukturą Kościoła.

Na przestrzeni ostatnich lat nie da się jednak nie dostrzec pogłębiającego się podziału wśród polskich duchownych, z których jedni trzymają się wyżej wspomnianych obyczajów, podczas gdy drudzy najwyraźniej wykazują tendencje do swoistego podkręcania świątecznej atmosfery. Tak jak na przykład Marek Jędraszewski. Arcybiskup, który po gejach wziął na celownik ekologów.

„Ekologizm” – bo tak hierarcha nazwał to nowe zagrożenie – to oczywiście w domyśle dzieło szatana, „powrót do Engelsa [jednego z głównych teoretyków rewolucji socjalistycznej]” i sprzeczność z nauczaniem biblijnym, albowiem przecież Stwórca tak jakby sprezentował Ziemię ludziom, ażeby „czynili ją sobie poddaną” – zacytował pismo Jędraszewski. W obszernej wypowiedzi duchownego pojawiła się też znana ostatnio nastoletnia Szwedka Greta Thunberg, naturalnie z odpowiednią dozą mało przyjaznej narracji ze strony arcybiskupa.

Nie wiadomo, gdzie kończą się kompetencje duchownych inspirujących dziś naród w stylu arcybiskupa Jędraszewskiego. Jest bowiem jasne, że jemu podobni oratorzy w koloratkach coraz śmielej zabierają głos w najróżniejszych sprawach, do czego zresztą krakowski hierarcha mocno ich zachęcił, nazywając środowiska LGBT zarazą i nie poniósłszy za swe słowa najmniejszych konsekwencji.

Nie od dzisiaj mamy przecież (pomimo formalnego rozdziału Kościoła od państwa) duchownych zajmujących się kobiecymi narządami płciowymi, ze specjalizacją w obszarze macicy, a w wielu szkołach roi się od księży i zakonnic nauczających dziatwę życia w rodzinie.

A nie wspomnieliśmy jeszcze o ojcu Rydzyku określającym zasady traktowania płci na niedawnych urodzinach jego medialnego imperium, bp Sławoju Leszku Głodziu broniącym skompromitowanego prałata Jankowskiego, czy niegdysiejszych wypowiedziach abp Józefa Michalika o prowokowaniu księży do pedofilii przez… dzieci.

Nie da się nie zauważyć, że Kościół w Polsce, a konkretnie ten jędraszewsko-rydzykowo-głodziowy jego odłam, swawoli w najlepsze i pozwala sobie na coraz więcej. Niezrozumiałym dla mnie fenomenem jest to, że my wszyscy, jako mieszkańcy tego kraju, tak bezrefleksyjnie się na to patrzymy.

Reklama