Zdjęcie: Youtube.com / Wprost
Reklama

Niedoszły delfin Kaczyńskiego, niejaki Obajtek z Pcimia, aktualnie milioner i prezes Orlenu, wpadł nagle do pełnego zbiornika na szambo, co w piątkowy poranek załatwili mu dziennikarze nieprawomyślnych mediów.

Oczywiście, publikacja „taśm Obajtka”, kiedy w roli pcimskiego wójta, klnąc jak stado szewców, prawdopodobnie załatwiał jakieś interesiki na boku, musiała być poprzedzona dużą robotą. Wykonaną oczywiście przez niezależnych reporterów. Czyli takich, których władza najbardziej nie lubi, a władza PiS w szczególności.

W sumie nie bardzo interesuje mnie, czy z Obajtkowej afery wykluje się ledwie gównoburza w internecie, czy polityczne trzęsienie ziemi (pewnie ani to, ani to), bo jej bohater jest po prostu kolejnym skompromitowanym człowiekiem pisowskiej władzy, która na lewo i prawo opowiada frazesy o umiłowaniu wszystkiego, cytując Jana Pawła II, a po godzinach robi swoje. Czyli zajmuje się głównie własnym, cokolwiek brudnawym geszeftem. Przykładami można sypać jak ziarnami w pełnym pszenicy silosie, no i mam nieodparte wrażenie, że mało kto się już tym jara.

Kazus Obajtka ma jednak odrobinę większy kaliber niż reszta, bo tenże ancymon wielokrotnie był wychwalany pod niebiosa przez Kaczyńskiego i jego nabożną świtę, jakim nieskazitelnie wspaniałym on menadżerem, patriotą oraz biznesowym specjalistą w jednej osobie. Taplający się teraz we własnym szambie pisowski guru od biznesu to widok cokolwiek zabawny, choć wedle subiektywnej kategorii mieści się on się w lidze żenujących dowcipów prowadzącego, przy całym moim szacunku dla pana aktora Karola.

Górnolotnie powiem, że dopóki jednak istnieją niezależne media, pokazujące najróżniejsze przewałki polityków każdej możliwej proweniencji, świat się nie zawali. Takich Obajtków jest przecież na świecie całe mnóstwo, w sumie tylko szkoda, że tak wyjątkowo dużo u nas. Tak na marginesie dodajmy, że jest to prawdopodobny powód niedawnego skoku społecznego zaufania do Szymona Hołowni, bo jest nowy w klasie i po prostu nic jeszcze nie nabroił, podczas gdy pozostali harcowali już wielokrotnie. Wszyscy albo prawie wszyscy.

Najsmutniejsze w Obajtkowej historyjce jest natomiast to, że to właśnie on zadał niedawno niezależnym mediom kuksańca w podbrzusze, czyniąc Orlen miłościwym batiuszką regionalnych gazet i portali. Zawłaszczenie przez władzę prywatnych mediów, tłumaczone jełopom jako przejaw patriotyzmu, ma na celu tylko jedno: robić tej władzy dobrze. I mam nadzieję, że taplający się Obajtek swojego celu nie osiągnie.

Reklama