Fot. Patryk Ogorzałek / Rzeszów News. Na zdjęciu Jarosław Kaczyński

– Jarosław Kaczyński, faktyczny szef państwa, prze do wyborów w sposób bezprecedensowy, w czym wtórują mu wszyscy najważniejsi pretorianie – pisze Łukasz Sikora w najnowszej Emisji Weekendowej. 

Najdziwniejsze od lat posiedzenie Sejmu przyniosło jeszcze bardziej osobliwe rezultaty, uchwalane przez deputowanych w maskach i gumowych rękawiczkach (chociaż na obrazkach z obrad nie wszyscy je mieli).

Okazało się bowiem, że w pakiecie pomocowym dla gospodarki, odmienianym teraz przez wszystkie przypadki przez premiera, ministrów i prezydenta, znalazła się też pomoc w postaci… próby przeprowadzenia majowych wyborów prezydenckich pomimo szalejącej pandemii koronawirusa. W skrócie – wszyscy cytowani przez media przedstawiciele PiS uważają, że wybory w maju powinny się odbyć, a część uprawnionych osób zagłosuje sobie korespondencyjnie.

Z chaosu politycznej przepychanki, jaka wytworzyła się po uchwalonym o 4 nad ranem przepisie zmieniającym prawo wyborcze, wyłonił się natychmiast ferment informacyjny. Aktualnie, co zapewne nikogo za bardzo nie zaskakuje, wszyscy pokłóceni są ze wszystkimi, a pompatyczne głosy niedawno jeszcze wieszczące ogólnonarodową zgodę w obliczu walki z medycznym zagrożeniem, momentalnie pochowały się po kątach.

Jarosław Kaczyński, faktyczny szef państwa, prze do wyborów w sposób bezprecedensowy, w czym wtórują mu wszyscy najważniejsi pretorianie. O powodach już kiedyś mówiłem – im dłużej trwałaby kampania, tym mniejsze szanse miałby „wymarzony kandydat” szefa PiS.

Według ostrożnych optymistów ze świata medycyny, pandemia nie skończy się szybko i nawet jeśli ten czas będzie liczony w tygodniach, a nie w miesiącach, twarde zalecenia dotyczące kwarantanny i ograniczeń wychodzenia na zewnątrz z pewnością będą jeszcze obowiązywać. Ten wirus naprawdę zabija ludzi, o czym codziennie donoszą globalne kanały informacyjne, nie wspominając już o internecie, w którym można śledzić liczbę zachorowań i śmierci w czasie rzeczywistym. Setki przechodzą w tysiące, a tysiące w dziesiątki tysięcy.

No ale czy Jarosław Kaczyński już od dawna nie sprawiał wrażenia, jakby żył na innej planecie? Brak konta w banku, towarzysząca mu 24-godzinna ochrona, kierowcy i limuzyny, choć to przecież tylko zwykły poseł. Prezes rządzącej Polską partii zasłynął z niechęci do bywania za granicą, a rządowe narady na najwyższym szczeblu od lat odbywają się nie tam, gdzie Rada Ministrów, tylko w siedzibie PiS-u na Nowogrodzkiej w Warszawie.

Jednak teraz byłoby dobrze, gdyby jakiś wynajęty od sojuszników z Ameryki prom kosmiczny czy inny F-35 przywiózł go z orbity z powrotem na Ziemię. Skoro bowiem mogły zostać przesunięte Igrzyska Olimpijskie, planowane na koniec lipca (!), to chyba nie powinno być problemu z przesunięciem terminu wyborów spośród wymarzonego oraz reszty kandydatów.

Reklama