– Trybunał Kaczyńskiego, pozbawił polskie kobiety możliwości decydowania o własnym losie, dokonując literalnego gwałtu na fundamentalnych prawach człowieka – pisze Łukasz Sikora w najnowszej Emisji Weekendowej.
Niemal 100 dni – tyle czasu upłynęło od koślawego i nieprzystającego do rzeczywistości, październikowego (zł)orzeczenia pani Przyłębskiej, dokonanego wespół z panią Pawłowicz, panem Piotrowiczem i resztą zacnej kompanii. W owym pseudoprawniczym bublu tak zwany TK, czyli mówiąc wprost Trybunał Kaczyńskiego, pozbawił polskie kobiety możliwości decydowania o własnym losie, dokonując literalnego gwałtu na fundamentalnych prawach człowieka, oczywiście przy aplauzie wszystkich radykałów specjalizujących się w zakresie kobiecych narządów płciowych, z kościelnymi purpuratami na czele.
Rzeczony czas, aż do środowej publikacji quasiprawniczego gniota, najwyraźniej poświęcony został przez sobiepaństwo PiS na strategiczne wyważanie chybotliwej, acz dającej się przewidzieć rzeczywistości. Czy ludzie znowu wyjdą na ulice? Czy najwyższy (!) przywódca ponownie zechce wystąpić z dramatycznym orędziem w obronie czci i wiary? I bez względu na to, czy finalną decyzję podjęło grono światowych ekspertów w osobach wspomnianego byłego prokuratora z PZPR, czy pseudoprofesorki opiewającej niegdysiejsze wyczyny władzy robotniczo-chłopskiej, czy też konsylium ograniczyło się jedynie do mieszkańca żoliborskiej samotni, ostatecznie machina poszła w ruch.
Obserwując drugą falę protestów u progu trzeciej fali pandemii można odnotować pewne prawidłowości, przypominające współcześnie stosowane algorytmy, śledzące zachowania konsumentów na potrzeby zbadania ich aktywności.
W skrócie może to wyglądać tak: nieudolny rząd ma problem z opanowaniem kolejnego wezbrania zachorowań na covid w październiku 2020, więc do akcji wkracza TK, a czołówki pisowskiej propagandy z dnia na dzień przestawiają się na obrzucanie błotem uczestników i organizatorów protestów. Po 98 dniach, kiedy rząd nadal ma problem z opanowaniem pandemii, a do tego dochodzi piętrzący się narodowy problem szczepień, do akcji – przypadek (?) – wkracza znowu TK, bo „przypomniał sobie”, że nie opublikował swego przełomowego dziełka, więc znienacka to czyni. Algorytm działa. Znowu.
Istnieje też szansa na to, że domorośli spece od patentów z Doliny Krzemowej mogli przeszacować w swoich algorytmicznych knowaniach, przyjmując błędne założenia. Przyzwyczajeni do czwórki z przodu w kontekście dwucyfrowych notowań sondażowych PiS, zachowali się dokładnie jak PO kilka lat temu, przyjmując pozę kanapowego kota tłuściocha. Na domiar złego wysypała się właśnie tajna broń agenta Sakiewicza, twórcy Wunderwaffe polskiego internetu o kryptonimie Albicla. Wiekopomny projekt podzielił otóż losy cudownych wynalazków ze schyłkowych czasów wąsatego Adolfa, pretendując aktualnie do zwycięstwa w kategorii Dzbana Roku 2021, i to już w styczniu.
Całym sercem wspieram Strajk Kobiet i szczerze wierzę, że w walce w obronie swych praw nie braknie im tlenu, podobnie jak całkiem niedawno sympatycznym Szerpom, maszerującym ze śpiewem na ustach na K2.