– Mamy do czynienia z kolejnym (którym to już?) przykładem zaprzeczenia deklarowanej od tak dawna skromności rządzących elit – pisze w najnowszej „Emisji Weekendowej” Łukasz Sikora.
O dwubiegunowym podziale Polski napisano już wiele, ale chyba jeszcze nie dość, bo co rusz – jakoś tak samoistnie – powstają nowe okopy i zasieki. Brutalnie pacyfikowane tęczowe marsze wpisały się już w krajobraz kraju nad Wisłą, o czym nie omieszkały też donieść zaszokowane światowe media.
Nowym nurtem są natomiast pojedyncze przypadki krwawych ataków na osoby LGBT, łącznie z ostatnio ujawnionymi przypadkami pobicia znanego dziennikarza we Wrocławiu oraz projektanta mody w Warszawie. Kiedy dodamy do tego niemal codzienne doniesienia o aktach ksenofobicznych i rasistowskich publikowane przez ośrodek ds. monitorowania tychże, nietrudno domyślić się, że słynny polski mit o tolerancji, gościnności i sympatii dla „innych” zamienia się w osuwisko.
Nie inaczej jest z mediami, które – w wydaniu prorządowym – pełne są kwiecistego zachwytu dla poczynań obozu władzy.
Co ciekawe, najnowsze informacje Polskiego Radia (piątek 26 bm. wieczorem) postanowiły pochylić się w krótkim materiale nad losem marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, który – wedle doniesień rozgłośni – jako druga osoba w państwie ma oczywiście mnóstwo zajęć, często podróżuje i ma (co zrozumiałe) bardzo odpowiedzialną robotę.
Feler w tym, że ów krótki news dotyczył niczego innego, jak potwierdzonych doniesień Radia Zet, powtórzonych przez przedstawicielstwa innych komercyjnych stacji o tym, że marszałek lubi podróżować z rodziną na pokładzie… rządowego samolotu. Jednak konkluzja w wydaniu mediów narodowych brzmiała jak pochwalny pean – Kuchciński odda pieniądze za rodzinne loty, a będą one przekazane na cele charytatywne. Czyli – brawo.
Nieco mniej prorządowe media, jak np. RMF pospieszyły donieść, że według ich informatorów Marek Kuchciński dostał najzwyklejszy opeer od prezesa PiS, który rzekomo był „oburzony” udokumentowanymi komunikatami niecnych dziennikarzy i po prostu nakazał swemu podwładnemu oddać kasę. I być może nie byłoby w tym nawet nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że mamy do czynienia z kolejnym (którym to już?) przykładem zaprzeczenia deklarowanej od tak dawna skromności rządzących elit.
Nie ulega jednak wątpliwości, że jako formacja władzy PiS jest w swoich poczynaniach niebywale konsekwentne. Obiecało wspierać rodziny – wspiera przy pomocy 500 plus oraz innych programów socjalnych, z których najbardziej wystrzałowymi wydają się być planowane dotacje na świnie i krowy.
A to, że rodziny bliższych krewnych i znajomych mogą liczyć na 500.000 plus (vide premie Adama Glapińskiego), czy samolot plus (marszałek Kuchciński), suweren jakoś zniesie. Przynajmniej na to się zanosi, kiedy popatrzy się na sondażowe słupki.