– Początek roku szkolnego nie szczędzi Polsce szokujących newsów – pisze Łukasz Sikora w najnowszej Emisji Weekendowej.
Warszawskie ścieki znowu płyną do Wisły, a rzecznik praw dziecka obwieszcza narodowi, że edukatorzy seksualni podstępnie podają poznańskim dzieciakom – uwaga! – tabletki na zmianę płci. Śmieszne? Straszne? Pewnie dwa w jednym, co nie zmienia faktu, iż osoba na takim stanowisku powinna być zdecydowanie bardziej doedukowana i najzwyczajniej przestać bredzić na forum publicznym.
Moim numerem jeden z ostatnich dni jest natomiast kuriozalna decyzja sejmowego prezydium, anulująca naganę, jaką miesiąc wcześniej otrzymała od komisji etyki posłanka PiS Joanna Lichocka. Tak, to ta pani, której gest pokazania środkowego palca ujrzała cała Polska, tuż po przegłosowaniu dwumiliardowej dotacji na rzecz tak zwanych mediów publicznych. Jak obwieściła sama zainteresowana w wywiadzie dla Wirtualnej Polski, anulując jej karę prezydium – tu cytat: opowiedziało się za… przyzwoitością.
Jest w tej sprawie coś znacznie bardziej bezczelnego, niż zadowolenie fakującej posłanki. Znany był do tej pory pewien poziom prymitywnej butności, jaki cechował część środowiska miłościwie nam panujących. Oscylował on wokół „standardów” wyznaczanych m.in. przez niejakiego Bartłomieja Misiewicza, któremu w dzień salutowali żołnierze z okrzykiem „czołem panie ministrze!”, podczas gdy po nocach młodociany urzędnik lansował się po klubach, proponując przypadkowym ludziom posady w resorcie.
Przyzwoitość wedle nowych wzorców zaserwowanych właśnie przez Lichocką przenosi nas w zupełnie nowy wymiar. Pani twierdzi bowiem, że to co widzieliśmy w telewizyjnych przekazach, w rzeczywistości nie jest tym, co widzieliśmy, ponieważ – posłużmy się znów cytatem: „jej gest został źle zrozumiany, bo jedynie przesuwała palcem pod okiem”.
I choćby nie wiem, jak trudno byłoby przejść nad powyższym do porządku dziennego, wychodzi na to, że… nie ma innego wyjścia. Sejmowe prezydium, czyli marszałek i czterej wicemarszałkowie (trójka z PiS plus po jednym przedstawicielu KO i Lewicy) uznało bowiem trzema głosami (przy sprzeciwie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, nieobecności Włodzimierza Czarzastego z Lewicy i Piotra Zgorzelskiego z PSL/Kukiz’15), że Joanna Lichocka wcale nie pokazała palcem międzynarodowego gestu, pomimo iż zebrany materiał audiowizualny mówi coś kompletnie odwrotnego.
Można zatem wysnuć wniosek, który zapewne nie spodoba się polonistom: otóż bezczelność stała się właśnie synonimem przyzwoitości. Zadajmy jednak retoryczne pytanie – czy jest to jakiekolwiek zaskoczenie?