Zdjęcie: TVN24

– Niedawny telewizyjny wywiad Piotra Kraśki z kardynałem Stanisławem Dziwiszem, metropolitą krakowskim, z pewnością przeszedł już do historii – pisze Łukasz Sikora w najnowszej Emisji Weekendowej. 

Otwartym pozostaje jedynie pytanie, czy będzie to początek czy koniec niechlubnej opowieści o pedofilii w kościele, zarówno polskim jak i watykańskim. Kardynał bowiem właściwie we wszystkich swoich wypowiedziach zanegował jakąkolwiek własną współodpowiedzialność za zaniechania wsparcia dla ofiar, po raz kolejny powtarzając górnolotne słowa o oczyszczeniu kościoła i „przykrych” konsekwencjach, jakie spotykają odsunięci od posługi księża zboczeńcy. O „przykrym” położeniu wszystkich tych, którzy udowodnili, że są ofiarami molestowań i gwałtów purpurat, niestety, nie wspomniał.

Stanisław Dziwisz w rozmowie przed kamerami wykazał też duże zaskoczenie, że nie miał zielonego pojęcia, tu luźny cytat: „o tych danych wszystkich i tak dalej” [mowa o skali ujawnionej pedofilii], w konwencji, jakby reagował na nagłe zmiany cen na giełdzie płodów rolnych. Kraśko, doświadczony dziennikarz i watykanista, robił przy tym tak zadziwione miny, jak gdyby sam nagle został bohaterem jakiegoś prankowego show. Kardynał po prostu nic nie wiedział, nie znał żadnych danych, nie pamięta czy był informowany o konkretnych przypadkach, a jeśli nawet, to sprawy lądowały w jakichś watykańskich urzędach, no a te wiadomo jak działają. Znaczy: nie wiadomo. Metropolita przyznał też, że film braci Sekielskich dotyczący udokumentowanych przypadków pedofilii wśród księży nie jest mu znany, bo go nie obejrzał.

Najbardziej jednak oburzające jest to, że Dziwisz dokładnie w ten sam nicniewiedzący sposób prześlizgnął się przez pytania dotyczące chyba najsłynniejszego watykańskiego przestępcy seksualnego i gwałciciela nieletnich – niejakiego Degollado, meksykańskiego założyciela tzw. Legionu Chrystusa, którego okropne czyny komentowane były i dokumentowane na całym świecie, m.in. w czasie kiedy obecny metropolita krakowski był osobistym sekretarzem papieża Jana Pawła II.

Postawa hierarchy wpisuje się, niestety, w aktualnie obowiązującą modę, która – przynajmniej dla jakiejś części społeczności – stała się życiową doktryną. To taki swoisty negacjonizm, podobny do tego firmowanego przez antyszczepionkowców, płaskoziemców czy też najnowszego trendu lansowanego przez denialistów światowej pandemii. Jako że podobnych ruchów stale przybywa, zapewne łatwiej – słuchając szokujących wypowiedzi kardynała – będzie wypierać fakty i dowody w oczekiwaniu, że sprawy przycichną i zmatowieją pośród medialnego hałasu. Dziwisz najwyraźniej zapomniał o starej maksymie, brzmiącej prosto, acz bardzo dobitnie: że zaufanie odjeżdża na koniu, a jeśli kiedykolwiek wraca, to piechotą.

https://www.youtube.com/watch?v=yMfcKOrKABQ

Reklama