– Znany z otwartości i dialogu polski papież, jestem tego pewien, już nieraz przewrócił się w grobie – pisze Łukasz Sikora w najnowszej „Emisji Weekendowej”.
Kiedy w niedawnej rozmowie z przyjaciółką z Londynu temat zahaczył o dziedzinę edukacji, olśniła mnie jej genialna w swej prostocie logika. Otóż nastoletnia latorośl mojej znajomej, podobnie jak tysiące jej rówieśniczek i rówieśników w Polsce, chodzi tam na zajęcia z religii. – No wiesz, poznają wszystkie największe religie świata, omawiają ich najważniejsze tematy, skąd się wzięły, i tak dalej – ciągnęła przyjaciółka ku mojemu rosnącemu urzeczeniu. I wtedy nastąpił TEN moment. – Ach, czekaj, przecież wy w Polsce…
No właśnie.
Gdy lejce od leciwej kobyły, przyczepionej do rozklekotanej furmanki rodzimej edukacji, do rąk własnych otrzymał niejaki Czarnek, nieśmiało wieszczyłem, że ten woźnica pójdzie ostro w prawo. No ale to było akurat dość łatwe do przewidzenia, zważywszy jego dotychczasowe dokonania na poletku siania edukacyjnej nadziei, które doskonale zwieńcza wypowiedź na temat LGBT, „żeby nie słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka, czy jakiejś równości”. Typ katolickiego ultrasa, jakim niewątpliwie jest Czarnek, właściwie w każdym sensownym państwie, owszem mógłby i w polityce funkcjonować, jednak z całą pewnością nie w roli kogoś odpowiedzialnego za szkolne programy.
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Instagramie!Wrócę na moment do Londynu, gdzie od lat na niewielkiej przestrzeni mieszkają (i posyłają dzieci do szkoły) muzułmanie, żydzi, hinduiści, sikhowie, a także – oczywiście – chrześcijanie, i to w kilku odmianach. Wyobrażacie sobie konflikt, jaki rozpocząłby się tam w dniu powołania kogoś z reputacją i dorobkiem Czarnka na szefa lokalnych struktur edukacji? Kaboom!
– No faktycznie, przecież w Polsce religia w szkole, to katolicyzm i nic więcej… – perorowała ze współczuciem moja londyńska przyjaciółka, przyznając że dopiero na emigracji przekonała się, głównie dzięki edukacji córki, co oznacza prawdziwe ukazanie religijnego spektrum świata i kształtowanie postawy szacunku wobec wyznawców innych kultów.
Fakt, że jesteśmy o całe lata świetlne od choćby namiastki wskazanej formy nauczania, znajduje potwierdzenie w bieżących aktualnościach. Tu i teraz prawą ręką Czarnka, odpowiedzialną za treść podręczników, został bowiem niejaki Górecki, który jest specjalistą od… zbawienia. Z cytowanych w mediach fragmentów jego oficjalnych wypowiedzi wynika wręcz, że jest owego zbawienia prawdziwym fanem, a wszystkich fanów czegoś innego uznaje za niebezpiecznych, jak to zwykle bywa w przypadku reprezentantów fundamentalistycznego Ordo Iuris, o którym wspominałem niejednokrotnie.
Dyktat jedynie słusznej linii nauczania, gdzie garstka katolickich ultrasów wraz z państwowo-kościelną machiną, wsparta przez propagandowe media należące do władzy, pociąga za wszystkie sznurki, to wszystko dzieje się już na naszych oczach. Wszystko to okraszone mało zabawnymi i cokolwiek wstydliwymi wybrykami jak np. umieszczona na rządowej witrynie gra o Janie Pawle II, która tak naprawdę ugrać ma jedno: zabetonowanie polskiej edukacji (i kultury) w jedynie słusznym nurcie. Znany z otwartości i dialogu polski papież, jestem tego pewien, już nieraz przewrócił się w grobie.