Zdjęcie: Pixabay

Sędzia ukradł wiertarkę. W zasadzie części do wiertarki, ale kogo to właściwie obchodzi? Najważniejsze, że minister od sprawiedliwości i Prokurator Generalny w jednym, czyli Zbigniew Ziobro, mógł sobie naostrzyć oręż w walce z legendarną już „sędziowską kastą”, o czym był uprzejmy donieść podczas niedawnego krótkiego briefingu z dziennikarzami w Sejmie.

Oczywiście, że żaden sędzia (tudzież którykolwiek inny obywatel) nie powinien kraść ani wiertarek, ani do nich części, ani nawet opakowania do tegoż sprzętu. Ten ukradł? Bach! Mamy go! Dziesięć tysięcy sędziów wydających wyroki w imieniu Rzeczypospolitej ma dziś mocno przegwizdane u ministra, który energicznie wziął się do roboty przy pomocy swego nowego wynalazku, czyli Izby Dyscyplinarnej SN.

Naiwny jednak ten, kto sądzi, że owa izba zajmuje się ściganiem odzianych w togi i łańcuchy z orzełkiem złodziei wiertarek. Co to, to nie – przed surowym obliczem jej członków stają sędziowie, których orzeczenia nie podobają się władcom albo ci, którzy mieli czelność aktywnie zaprotestować przeciwko rozbiórce ładu konstytucyjnego.

Można zakładać, że w Polsce ostali się jeszcze jacyś w miarę trzeźwo myślący aptekarze, budowlańcy, urzędnicy, renciści czy piloci, którzy powiedzą „jasne, że kradzież wiertarki to czyn niegodny, ale jak w takim razie zmierzyć totalną demolkę prawa w kraju, gdzie rządzi partia o tak sarkastycznie wymownej nazwie”?

Do ministra Ziobro nie dociera jednak ten głos, bowiem w trakcie kilkuminutowego spotkania z żurnalistami powtórzył tekst o sędzi – złodzieju wiertarek aż trzykrotnie! Wszyscy pozostali złodzieje wiertarek mogli zatem poczuć się zmarginalizowani, a ich wyuczone profesje pominięte w refleksjach szefa resortu.

No więc dobrze, powtórzmy jak minister: ustaliliśmy, że sędzia ukradł wiertarkę (a w zasadzie części do niej), i od tej pory polscy sędziowie ujrzeli nad sobą Ziobry cień, czyli dwa razy zastanowią się na przyszłość, czy kraść wiertarki, tfu!, orzekać nie po myśli władzy albo zakładać koszulki z napisem „Konstytucja”.

I pewnie moglibyśmy gawędzić sobie o różnych skutkach kradzieży wiertarek przez poszczególne grupy zawodowe jeszcze długo, gdyby nie to, że nie wytrzymała Komisja Europejska i wszczęła wobec Polski postępowanie – nomen omen dyscyplinarne. Z pewnością sprytnemu ministrowi zaraz przypomni się, że inny sędzia ukradł kiełbasę…

Miałem napisać o tym, że chrześcijańscy (podobno) entuzjaści „SMSa do nieba” palili w Gdańsku książki, ale po pierwsze, rozpisał się o tym cały świat, a po drugie – sędzia ukradł wiertarkę.

Reklama