Minęła właśnie 105. rocznica powstania Policji Państwowej. Kojarzymy pracę policji głównie z ludźmi, ale z funkcjonariuszami pracują także psy służbowe i konie. Obecnie w podkarpackiej policji „służy” osiem wałachów – Empres, Winston, Spiro Gonzo, Kent, Owidiusz, Wag i Bary. Wywiad z sierżantem sztabowym Mateuszem Lisem.
O współpracy funkcjonariuszy policji z tymi pięknymi zwierzętami mówi sierżant sztabowy Mateusz Lis z ogniwa konnego sekcji konnej i przewodników psów służbowych wydziału wywiadowczo-patrolowego KSP.
Konie w podkarpackiej policji
Obecnie w podkarpackiej policji „służy” osiem wałachów – Empres, Winston, Spiro Gonzo, Kent, Owidiusz, Wag i Bary. Dwa ostatnie, są w trakcie szkolenia. Każdy koń ma swojego opiekuna, który na co dzień dba o jego zdrowie, wyszkolenie i przygotowuje konia do służby. Ogniwo Konne Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie z siedzibą w Zaczerniu, tworzy sześciu funkcjonariuszy oraz jeden pracownik cywilny – instruktor jazdy konnej.
Patrole Policji konnej doskonale sprawdzają się podczas patrolowania terenów leśnych. Tego typu służba oddziałuje nie tylko prewencyjnie na potencjalnych sprawców przestępstw i wykroczeń, ale także ma wpływ na przeciwdziałanie szkodnictwu leśnemu.
Kiedy w polskiej policji pojawiły się konie?
Konie służyły już w okresie międzywojennym. Pierwszy Szwadron Konny Państwowej Policji powołany został w Łodzi w 1920 r. Służyło w nim 90 funkcjonariuszy. W tym samym roku policjanci w ramach tzw. Huzarów Śmierci razem z żołnierzami walczyli z nawałą bolszewicką. Natomiast po II wojnie światowej konie wróciły do służby dopiero na początku lat 70. XX w. Pierwsze konne patrole wyjechały na ulice Warszawy w 1972 r. Dziś oprócz jednostki warszawskiej konne ogniwa znajdują się także w Szczecinie, Tomaszowie Mazowieckim (garnizon łódzki), w Rzeszowie, Poznaniu oraz w Częstochowie (garnizon Śląski).
Konie „w służbie” to same wałachy
Tak, to prawda, dzieje się tak ze względów bezpieczeństwa. Jako że pełnimy służbę na terenach zielonych, na ulicach, gdzie jest nie tylko ruch pieszy, ale także jeżdżą dorożki, musimy brać pod uwagę, że mogą być one ciągnięte przez klacze. Ogier na widok takiej końskiej piękności mógłby ponieść. Poza tym nad wałachem łatwiej jest zapanować.
W jaki sposób zwierzęta są dobierane do służby?
To musi być duży, masywny, zdrowy koń w wieku od trzech do sześciu lat, wstępnie „zajeżdżony”. Konie są wybierane przez specjalnie do tego celu powołaną komisję, w skład której wchodzą koordynator, policyjny jeździec, instruktor oraz weterynarz. Zwierzę musi także przejść podstawowe testy ujeżdżeniowe. U nas na stanie są głównie konie rasy śląskiej – są duże i mają świetny charakter, mają temperament i szybko łapią, o co człowiekowi chodzi. Ale jest też koń małopolski i wielkopolski, mamy też przedstawicieli szlachetnej półkrwi. Natomiast trudno sobie wyobrazić, aby służyły u nas araby – są za małe, za drobne, za szybkie.
Sprawdzacie, czy koń jest lękliwy?
W pewnym zakresie, ale trudno wymagać od młodego konia, aby się nie bał, jeśli nigdy nie miał do czynienia z silnymi bodźcami pola walki, więc poprzedni właściciel nie miał możliwości, aby go na nie odczulić. Sprawdzamy natomiast, czy koń jest odważny, pozytywne nastawiony do człowieka. Chodzi o to, aby nie był agresywny, nie uciekał, tylko lgnął do człowieka. Natomiast w procesie szkolenia w jednostce koń będzie odczulany na wszelkie możliwe bodźce zewnętrzne, które może spotkać na służbie – podczas zwyczajnego patrolu, ale także zabezpieczania imprez masowych.
Koń musi być, na przykład, odporny na huki…
Na wystrzały, na dymy, na różnego rodzaju ogień, nie może się spłoszyć, kiedy ktoś zacznie rzucać np. butelkami. „Wychowanie” takiego końskiego „twardziela” wymaga ciężkiej pracy, pierwszy etap szkolenia trwa około roku – program treningów obejmuje ujeżdżanie, elementy skoków i współdziałanie z jeźdźcem. Po takim szkoleniu zwierzę musi zdać egzamin. Jeśli się powiedzie, uzyskuje atest pierwszego stopnia. Wówczas może już brać udział w patrolach na terenach zielonych o małym stopniu zagrożenia.
Drugi etap szkolenia polega głównie na zapoznawaniu konia ze środkami używanymi na polu walki – to dymy, różnego rodzaju wystrzały, huki, ogień, wszystkie te rzeczy, które można spotkać na meczach bądź na różnych protestach, gdzie najprawdopodobniej będzie zakłócony porządek publiczny. Albo podczas patroli na granicy polsko-białoruskiej, w których także braliśmy udział. To szkolenie także zakończone jest egzaminem i przyznaniem atestu II stopnia uprawniającym do udziału w imprezach o podwyższonym ryzyku. Przy czym ten egzamin trzeba cyklicznie ponawiać co 18 miesięcy.
W jaki sposób konia przyzwyczaja się do pola walki?
Duży udział w szkoleniu mają starsze, doświadczone konie, które już niejedno widziały. Trzeba pamiętać, że to zwierzęta stadne, z natury płochliwe, więc nie dziwnego, że młode osobniki będą unikać nowych, niepokojących bodźców. Ale jeśli zaobserwują, że ich starsi koledzy są spokojni, że odważnie idą do przodu, pójdą za nimi, będą ich naśladować.
Jak wyglądają egzaminy dla koni?
Na pierwszym sprawdzane jest ujeżdżenie konia – musi po prostu wykonać pewne figury – np. zmiana chodu, zmiana nogi w galopie, cofanie, ciąg boczny, wolta i pół-wolta etc. Natomiast drugi egzamin to skoki oraz pokazanie komisji egzaminacyjnej, że koń nie boi się bodźców zewnętrznych oraz potrafi współdziałać z poddziałem zawartym pieszym – to taka imitacja wydarzenia, podczas którego należy przywrócić porządek publiczny
Jaką rolę pełnią konie w przywracaniu porządku publicznego? Funkcjonariusze mają tarcze, pałki, mają broń, a jak koń może im pomóc?
Konia służbowego wykorzystuje się do przemieszczania grupy osób, wykorzystując jego masę – to jest jego największa zaleta. Poprzez tę masę konia można oddzielić na przykład dwie grupy bądź oddzielić grupę od osób postronnych. Zawsze się to udawało, bo sam widok dużego konia, który niczego się nie boi, budzi respekt. Nikt nie chciałby się zderzyć z taką ścianą ani się z nią kopać. Zresztą zgodnie z przepisami koń jest środkiem przymusu bezpośredniego.
Każdy funkcjonariusz ma swojego konia?
Tak, choć może mieć nawet i dwa, jeśli jest instruktorem jeździectwa i dostaje młode konie do nauki. Natomiast służbę może pełnić nie tylko na swoim koniu, ale też na kolegi, jeśli jego wierzchowiec jest na zwolnieniu lekarskim, bo doznał jakieś drobnej kontuzji albo jest świeżo po szczepieniu. (PAP)
Mira Suchodolska
red / mir/ agz/ wus/
Foto: Kamila Krzemieniecka – Stygar