Średnio co 7 minut wyjeżdżali na interwencję w lipcu podkarpaccy strażacy. Odnotowano ponad 7 tysięcy zgłoszeń, z czego około 120 to fałszywe alarmy.
Pierwszy miesiąc wakacji to dla podkarpackich strażaków bardzo intensywny czas pracy. Do pomocy wzywani byli ponad 7300 razy.
– Ponad 600 razy wzywani byliśmy do gaszenia pożarów, a pozostałe interwencje to tak zwane miejscowe zagrożenia czyli działania nie związane z ogniem – informuje brygad. Marcin Betleja, rzecznik prasowy Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie.
Jak przeliczono, strażacy do pomocy wzywani byli średnio co 7 minut. Pomocy przedmedycznej udzielili blisko 300 poszkodowanym.
120 fałszywych alarmów
Większość interwencji to tak zwane miejscowe zagrożenia. Spektrum działań w takich przypadkach jest ogromne. Strażacy usuwali skutki burz, nawałnic i silnych opadów deszczu.
– Działaliśmy w zakresie ratownictwa chemicznego i ekologicznego. Byliśmy wzywani praktycznie do każdego wypadku drogowego – dodaje rzecznik.
Ale telefony na numer alarmowy to nie tylko zgłoszenia do wypadków i pożarów. To także fałszywe alarmy, których w pierwszym miesiącu wakacji odnotowano ponad 120.
Szkolili harcerzy
Funkcjonariusze straży pożarnej odwiedzali także obozy harcerskie. Szkolili tam kadrę i uczestników w zakresie prowadzenia korespondencji i sprawdzania łączności ze służbami ratowniczymi.
– Strażacy przeprowadzali też instruktarze z zakresu użycia sprzętu gaśniczego i udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej – dodaje brygadier Betleja.
Przeprowadzano również pogadanki z zakresu zachowań, podczas niebezpiecznych zjawisk atmosferycznych. Podczas wizyt sprawdzane były także warunki i organizacja ewakuacji obozowisk.
(Red)