Rzadszy odbiór odpadów – to pomysł miasta na to, aby uniknąć drastycznych podwyżek za wywóz śmieci z terenu Rzeszowa. Póki co nie wiadomo, które frakcje byłyby rzadziej odbierane.
Zgodnie z zapowiedziami, miasto unieważniło drugi przetarg na wywóz śmieci z terenu Rzeszowa. Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej (jedyny oferent) za swoje usługi oferowało najpierw 49 mln zł, potem o dwa miliony mniej. Dla ratusza cena za każdym razem była zaporowa, więc przetarg unieważniono.
Czy za trzecim razem będzie lepiej? Ratusz ma nadzieję, że tak i ma nawet plan na obniżenie kosztów. Chodzi o to, aby śmieciarki MPGK wykonywały mniej kursów niż było to wstępnie planowane.
– Przed ogłoszeniem kolejnego przetargu chcemy zmienić obowiązujący regulamin wywozu śmieci, bo uważamy, że jest za dużo kursów – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Przypomnijmy, od 1 stycznia obowiązuje rozporządzenie ministra środowiska z 2016 roku o tym, aby segregować śmieci na pięć frakcji, a nie jak dotychczas na trzy. W związku z tym mieszkańcy mają dostawać cztery worki – żółty na metale i tworzywa sztuczne, niebieski – na papier, zielony – na szkło, ciemnobrązowy – na odpady biodegradowalne.
W pakiecie rzeszowianie dostaną także specjalny kubeł na odpady niepodlegające selekcji takie, jak artykuły higieniczne, papier zatłuszczony, ceramika, porcelana, kryształy, czy zużyte pieluchy.
Zgodnie z tym podziałem dotychczasowy regulamin odbioru odpadów zakładał, że metale i tworzywa sztuczne oraz papier miałyby być wywożone co drugi tydzień, szkło raz w miesiącu, odpady bio i niepodlegające segregacji – raz w tygodniu.
Pomysł nie jest nowy. Podobne rozwiązanie MPGK chciało już wprowadzić trzy lata temu, ale ostatecznie nie zgodził się na nie Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. Wtedy radni, którzy krytykowali ten pomysł, ironizowali, że lepiej pójść krok dalej i raz w roku odbierać śmieci od mieszkańców.
Już na poważnie alarmowali, że prywatne posesje będą tonąć w śmieciach i miasto będzie będzie miało problem epidemiologiczny. Teraz pomysł z 2016 roku powraca. Ratusz uważa, że jeżeli dotychczasowe zasady odbioru odpadów miałyby być utrzymane, to mieszkańcy muszą liczyć się ze znaczącą podwyżką. Miasto chce tego uniknąć.
Dlatego przed ogłoszeniem kolejnego przetargu ma być opracowany nowy regulamin odbioru odpadów. Zakłada on mniejszą liczbę kursów śmieciarek, aby w ostatecznym rozrachunku podwyżki były dla mieszkańców jak najmniej dotkliwe.
– Nowy regulamin muszą zaakceptować radni. W najbliższym czasie w tej sprawie zostanie najprawdopodobniej zwołana nadzwyczajna sesja Rady Miasta. Gdy radni przyjmą nowy regulamin, wówczas ogłosimy nowy przetarg rozpisany pod nowe zasady – mówi Maciej Chłodnicki.
Takie rozwiązanie to już kolejna próba szukania przez ratusz rozwiązania, które zapobiegłoby dużym podwyżkom cen za wywóz śmieci. Na początku ratusz liczył, że uda się jeszcze w tym roku segregować śmieci tylko na trzy frakcje, bo pod koniec ub. r. Henryk Kowalczyk, minister środowiska, na rok zawiesił swoje rozporządzenie z 2016 roku.
Gdy jednak do Rzeszowa dotarły przepisy wykonawcze do tej decyzji, okazało się, że nie obejmuje ona stolicy Podkarpacia, więc siłą rzeczy miasto musi segregować odpady na pięć frakcji, a to wiąże się z wyższymi kosztami obsługi. Miasto więcej też płaci za utylizację odpadów. Dotychczas była to kwota 225 zł za tonę śmieci, teraz – 302 zł.
Póki co rachunki, za luty, marzec i kwiecień nie zmienią się.
(jg)
redakcja@rzeszow-news.pl