Fot. Piotr Woroniec jr / Rzeszów News. Na zdjęciu Jerzy Jęczmienionka, radny PiS

– To próba zastraszania mnie – mówi Jerzy Jęczmienionka, radny PiS i sam przymierza się do pozwu przeciwko prezydentowi Tadeuszowi Ferencowi za „naruszenie dóbr osobistych”.

Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, po dość burzliwym spotkaniu z mieszkańcami os. Nowe Miasta, które odbyło się 4 sierpnia, uznał, że Jerzy Jęczmienionka, radny PiS, mówi nieprawdę i polecił miejskim prawnikom, by sprawdzili, czy ratusz ma podstawy do ścigania Jęczmienionki za rzekome pomówienie.

Chodzi o to, co Jęczmienionka powiedział na wspomnianym spotkaniu, że to prezydent Tadeusz Ferenc, wydał warunki zabudowy na stworzenie 18-piętrowych wieżowców w sercu  Nowego Miasta. Inwestycja, którą chce zrealizować jedna z rzeszowskich firm deweloperskich, jest oprotestowana przez mieszkańców.

Ratusz twierdzi, że „wuzetkę” z upoważnienia prezydenta wydał urzędnik wydziału architektury, choć fizycznie pod tym dokumentem Tadeusz Ferenc się nie podpisał. Ferenc chce pozwać Jerzego Jęczmienionkę do sądu za kategoryczne stwierdzenie, że to właśnie prezydent „wuzetkę” zatwierdził.  

Jęczmienionka groźbami ratusza się nie wystraszył. Sam postanowił, że Tadeuszowi Ferencowi nie odpuści. W piątkowe przedpołudnie radny PiS złożył w ratuszu wezwanie do „zaprzestania naruszania jego dóbr osobistych przez prezydenta”.

„Informacje kierowane publicznie do przedstawicieli mediów, pracowników urzędu i mieszkańców Rzeszowa nie są podparte żadnymi dowodami oraz ewidentnie mijają się z prawdą i faktami. Pańskie działania narażają moje dobra osobiste oraz osłabiają zaufanie mieszkańców Rzeszowa do mnie, jako do ich przedstawiciela w Radzie Miasta” – czytamy w złożonym w ratuszu piśmie.

– Prezydent zarzucił mi kłamstwo, zagroził, że będzie pozew do sądu. Takie działania odbieram jako próbę zastraszania mnie – twierdzi Jerzy Jęczmienionka.

Radny PiS uważa, że to nie pierwsza taka sytuacja, gdzie politycy jego partii są pomawiani. – Prezydent ma łatwość w tym, że gdy są poruszane niewygodne tematy, to albo nie odpowiada na pytania, albo straszy sądem – twierdzi Jęczmienionka.

Jego zdaniem twierdzenia Tadeusza Ferenca, że został pomówiony, są bezpodstawne. Jerzy Jęczmienionka chce publicznych przeprosin w obecności mediów i swoich pracowników. Ferenc miałby powiedzieć: „Przepraszam Pana Jerzego Jęczmienionkę za publiczne pomówienia i naruszanie dóbr osobistych w postaci dobrego imienia jakich bezpodstawnie dopuściłem się w dniu 6 sierpnia podczas spotkania w budynku ratusza z pracownikami”.

– Jeśli prezydent nie będzie chciał tego zrobić, to swoich praw będę dochodził na drodze sądowej – zapowiada Jerzy Jęczmienionka.

Ratusz zapędy radnego PiS studzi mówiąc, że o tym, kto ma kogo przepraszać, rozstrzygnie sąd. – Radny na oficjalnym spotkaniu machał dokumentami. Nie pokazał ich mieszkańcom i nie powiedział dokładnie, o co chodzi. Radny powiedział, że prezydent coś podpisał, a powinien wiedzieć, że tego w tym przypadku nie zrobił – mówił Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

– Jest w urzędzie kilkunastu dyrektorów, którzy podejmują decyzje administracyjne, a więc są zobligowani do tego, aby podpisywać różne dokumenty z upoważnienia prezydenta. Gdyby prezydent wszystkie dokumenty podpisywał, to podejrzewam, że zabrakłoby mu 24 godzin – dodaje Chłodnicki.

Tymczasem pozwu ratusza przeciwko Jerzemu Jęczmienionce nadal nie ma. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama