Zdjęcie: Namysław Tomaka / Rzeszów News

O sporym szczęściu może mówić mieszkanka Rzeszowa, która w czwartek w nocy straciła przytomność podczas kąpieli. Jej życie udało się uratować m.in dzięki mieszkającej po sąsiedzku policjantce.

Do zatrucia doszło w jednym z mieszkań w bloku na osiedlu 1000-lecia. Około godz. 23:00 do mieszkającej w bloku policjantki z wydziału kryminalnego rzeszowskiej komendy zapukała sąsiadka.

– Wspólnie z koleżanką wynajmowała mieszkanie obok. Jej współlokatorka przebywała od dłuższego czasu w łazience, a ona nie wie, co się z nią dzieje i obawia się, że coś się jej stało – relacjonuje Adam Szeląg, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. 

Policjantka weszła do mieszkania i łazienki. W wannie leżała nieprzytomna kobieta, a objawy wskazywały na zatrucie czadem. – Policjantka otworzyła okna i drzwi w mieszkaniu i na klatce schodowej, aby przewietrzyć pomieszczenia – dodaje Szeląg. 

Policjantka zadzwoniła pod numer alarmowy 112 i poprosiła o przyjazd służb ratunkowych, a potem zaczęła sprawdzać oddech i funkcje życiowe nieprzytomnej kobiety. W tym czasie do mieszkania przyjechali strażacy, którzy przejęli akcję ratowniczą. Kobiecie podali tlen, a po chwili akcję przejął lekarz pogotowia ratunkowego.

– Kobieta odzyskała świadomość i została przewieziona do szpitala. Jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo – twierdzi Adam Szeląg. 

Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że źródłem zatrucia mógł być znajdujący się w łazience piecyk gazowy. Policjanci wyjaśniają okoliczności zdarzenia, a także to, czy do zatrucia doszło w wyniku ulatniania się gazu, czy czadu.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama