Czytelnicy Rzeszów News pospieszyli z pomocą Annie Bombie, która poszukuje świadków kolizji na rzeszowskim rondzie Dmowskiego. Teraz poszukiwany jest autor ważnego nagrania.
Kilka dni temu opublikowaliśmy apel Anny Bomby, która 28 lipca po godz. 15:00 uczestniczyła w kolizji na rondzie Dmowskiego.
Przypomnijmy: kobieta jechała oplem od ul. Marszałkowskiej i skręcała na rondo z lewego pasa w kierunku al. Piłsudskiego. W tym czasie środkowy pas jazdy na wprost zajmował podmiejski autobus MKS. Jego kierowca też postanowił skręcać w kierunku al. Piłsudskiego. Doszło do zderzenia obu pojazdów.
Anna Bomba uważa, że sprawcą kolizji był kierowca autobusu, a ten twierdzi, że to nasza Czytelniczka w niego uderzyła. Sprawą zajęła się policja, która ma poważny orzech do zgryzienia, który z kierowców przyczynił się do zderzenia.
Pani Anna za pośrednictwem Rzeszów News zwróciła się z apelem do osób, które były świadkami kolizji i przesłały zdjęcia lub nagrania z momentu zderzenia.
„Jakaś tam baba”
Nasza publikacja wywołała ogromne poruszenie. Do Anny Bomby zgłosili się świadkowie, którzy potwierdzają jej wersję zdarzenia. Nasza Czytelniczka otrzymała także zdjęcia, udało jej się dotrzeć do nagrania.
Rzeszowska policja skłania się ku wersji pani Anny, która w środę była przesłuchiwana przez funkcjonariuszy. Przesłuchano także świadka kobiety, który złożył korzystne dla niej zeznania.
Ale kierowca autobusu nadal trzyma się swojej wersji – to Anna Bomba w niego wjechała. – Powiedział, że sobie nie pozwoli, by jakaś baba, czyli ja, nim kierowała i sprawa skończy się w sądzie – opowiada nam pani Anna.
Mimo, że świadkowie potwierdzają jej wersję, są zdjęcia, jest nagranie, to jednak to ostatnie nie jest na tyle dobrej jakości, by w wersję kobiety mógł uwierzyć jeszcze sąd, który ostatecznie będzie rozstrzygał o winie. Nagrania nie są płynne – to właściwie stop klatki lub ujęcia w odstępach sześciosekundowych.
Co to oznacza? Z dostępnych nagrań trudno wywnioskować, czy samochód Anny Bomby w chwili zderzenia z autobusem – jak twierdzi kobieta – był w ruchu. To dla sądu może mieć kluczowe znaczenie.
– Policjanci mówią, że może być tak, że kierowca autobusu zostanie ukarany za skręt z nieodpowiedniego pasa ruchu. Natomiast oddzielną kwestią do rozstrzygnięcia będzie to, czy stałam w miejscu, czy byłam cały czas w ruchu. Może się skończyć tak, że sąd orzeknie winę po obu stronach – obawia się Anna Bomba.
Zadzwonił i się rozłączył
Kobieta upatruje nadziei jeszcze w mężczyźnie, który po naszej publikacji, we wtorek ok. godz. 10:00 skontaktował się z panią Anną. Twierdził, że w czasie kolizji jechał obok kobiety i jego samochodowa kamera nagrała całe zdarzenie – jego film jest płynny.
Mężczyzna powiedział, że jest z Jarosławia. Niestety, rozmowa nagle została przerwana. Kobieta nie mogła do niego oddzwonić, bo mężczyzna dzwonił z numeru zastrzeżonego. On sam też potem ponownie już nie zadzwonił.
Teraz Anna Bomba chce dotrzeć właśnie do tego kierowcy, dlatego jeszcze raz apeluje o pomoc i liczy na to, że mężczyzna ponownie do niej zadzwoni. – On jest dla mnie na wagę złota. Nie musi się zgłaszać na policję, podawać nazwiska czy numeru telefonu. Chodzi o przekazanie nagrania – mówi pani Anna.
Ale jeżeli są też inne osoby, które mają dobrej jakości nagrania z momentu zdarzenia, to w dalszym ciągu mogą się kontaktować z Anną Bombą, tel. 883 993 616 lub e-mail: agmbomba@onet.eu
(kaw)
redakcja@rzeszow-news.pl