500-złotowym mandatem został ukarany 26-letni kierowca volvo, który doprowadził do niecodziennej kolizji w podrzeszowskim Borku Starym. Ciężarówka z cysterną zatrzymała się na huśtawce ogrodowej prywatnej posesji.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek przed godz. 23:00.
Jak poinformowali strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Tyczynie, osobowe volvo dachowało w przydrożnym rowie, mitsubishi uderzyło w ogrodzenie posesji a samochód ciężarowy z cysterną po staranowaniu ogrodzenia, drzew na prywatnej posesji przejechał metr od budynku mieszkalnego i zatrzymał się na huśtawce ogrodowej.
– Poszkodowani o własnych siłach opuścili pojazdy – informuje OSP w Tyczynie.
Jak przekazuje nam Tomasz Drzał z rzeszowskiej policji, sprawcą kolizji był 26-letni mieszkaniec Rzeszowa, który kierował volvo.
– Do zdarzenia doszło, gdy 34-letni kierowca mitsubishi z Rzeszowa zaczął wyprzedzać volvo i ciężarowego DAF-a. W tym samym czasie manewr wyprzedzania podjął kierowca volvo, który nie zauważył mitsubishi. Samochody rozjechały się na boki. Volvo dachowało, mitsubishi wpadło do rowu a ciężarówka zatrzymała się na prywatnej posesji – mówi Tomasz Drzał.
Na szczęście w zdarzeniu, które zakwalifikowano ostatecznie jako kolizję nikomu nic się nie stało. Ciężarówką kierował 34-latek. Zarówno on, jak i pozostali kierowcy byli trzeźwi. Policjanci uznali, że sprawcą kolizji był kierowca volvo, który został ukarany 500-złotowym mandatem.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, właściciel białego mitsubishi miał je od niespełna dwóch miesięcy. Samochód był bardzo dobrze znaną rzeszowską taksówką, rozpoznawaną w miejscowym środowisku motoryzacyjnym i nie tylko. To bardzo rzadka wersja – mitsubishi lancer evo X.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl