Krzysztof Rutkowski: 20 tys. zł za pomoc w ujęciu „Cyklopa”, który skatował Michała Juchę

Podobno ukrywa się w jednej z dzielnic Londynu. Podobno, ktoś go widział. Podobno wiadomo, jak żyje. Sprawca brutalnego pobicia 30-letniego Michała Juchy z Rzeszowa wciąż niechwytny. Poszukiwany to Krzysztof Zieliński, ps. „Cyklop”.

 

W poniedziałek do Rzeszowa przyjechał Krzysztof Rutkowski, znany nielicencjonowany detektyw, którego rodzina Michała Juchy zaangażowała do pomocy w zatrzymaniu „Cyklopa”. Historia 30-latka z Rzeszowa od kilku tygodni trafia na czołówki serwisów informacyjnych, pisała o tym m.in. Gazeta Wyborcza, były programy w Polsacie, TVP („Sprawa dla reportera”).

Skatowany dwa dni przed ślubem

Michał Jucha mieszka w Rzeszowie od 18. roku życia, pochodzi z Mirocina pod Przeworskiem. W poniedziałek 13 sierpnia minęły dokładnie dwa lata, gdy został skatowany niedaleko dworca PKP w Jarosławiu. Michał spędził wieczór w Jarosławiu ze znajomym, który dwa dni później miał być świadkiem na jego ślubie. Niedaleko przydworcowej budki z zapiekankami 30-latek został zaatakowany. Sprawca bił go po głowie.

Michał ledwo uszedł z życiem, trafił do szpitala w krytycznym stanie. Lekarze nie dawali mu nadziei, na szczęście odzyskał sprawność, ale w niewielkim stopniu. Jest na rencie, jest niezdolny do pracy, ślub, który miał się odbyć dwa dni po feralnym zdarzeniu, został odwołany, związek mu się rozsypał. Teraz Michał wraz ze swoją rodzina walczą, by sprawca brutalnego pobicia został ukarany. 

Jak przeważnie jest w takich historiach, rodzina ma pretensje do policji, że niewiele robi, by schwytać bandytę. Tak i jest i tym razem. Ojciec Michała – Mariusz Jucha twierdzi, że już dobę po zdarzeniu podał jarosławskiej policji pseudonim sprawcy. – Usłyszałem, że jest wolna niedziela i nie będą szukać – wspomina pan Mariusz. 

To on, widząc bezradność policji, poprosił Krzysztofa Rutkowskiego o pomoc. Rutkowski wie w zasadzie tyle, co policja. Podejrzanym o pobicie jest 37-letni Krzysztof Zieliński, ps. „Cyklop”, który wywodzi się ze środowiska stadionowych bandytów powiązanych z kibolami JKS Jarosław. To on jest nieuchwytny zarówno dla policji, jak i ludzi Krzysztofa Rutkowskiego. Gdy dwa dni po zdarzeniu do „Cyklopa” pojechali policjanci, jego już nie było w domu.

– Ukrywa się prawdopodobnie na terenie Wielkiej Brytanii – mówi Ewelina Wrona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

„Czerwona nota” za „Cyklopem”

Dwa tygodnie po zdarzeniu, 26 sierpnia 2016 roku, Prokuratura Rejonowa w Jarosławiu wydała list gończy za Krzysztofem Zielińskim, a 19 grudnia tego samego roku Sąd Okręgowy w Przemyślu wydał Europejski Nakaz Aresztowania. Za „Cyklopem” wystawiono też tzw. „czerwoną notę” Interpolu, co oznacza, że jest jednym najbardziej poszukiwanych przestępców na terenie Europy. 

Krzysztof Rutkowski twierdzi, że do jego biura praktycznie codziennego ktoś dostarcza informacje na temat ustalenia pobytu Zielińskiego. Dzwonił ktoś w niedzielę, twierdząc, że widział „Cyklopa” w jednej z dzielnic Londynu, podano markę samochodu, którym rzekomo jechał oraz numer rejestracyjny auta. Ludzie Rutkowskiego to sprawdzili. Trop okazał się fałszywy. 

Rutkowski mówi, że „Cyklop” ukrywa się w jednej z dzielnic Londynu. Ale taka lakoniczna informacja jest niewiele warta. Szukanie kogoś w kilkunastomilionowym mieście jest jak szukanie igły w stogu siana. Zresztą, policjanci tych krajów, gdzie przestępcy poszukiwani są ENA, nie rzucają swojej codziennej roboty, by zająć się ściganiem podejrzanego z zagranicy. Ci najczęściej wpadają przy rutynowych kontrolach, np. drogowych. 

Rutkowski: Nie jesteśmy w lesie

Mimo, że nikt nie wie, gdzie dokładnie „Cyklop” się ukrywa w Londynie, Krzysztof Rutkowski przekonuje, że wie, jak Zieliński żyje. – Jest bardzo ostrożny, bardzo „elektryczny”, ogląda się za siebie. Unika podróżowania samochodami, korzysta z miejskiej komunikacji, nie pojawia się w miejscach, które narażałyby go na kontrole policji – mówi nielicencjonowany detektyw.

Skoro tyle wiadomo, to dlaczego „Cyklop” jest nadal wolny? Prawdopodobnie to domysły Rutkowskiego, które można „dokleić” każdej osobie ukrywającej się za granicą. Rutkowski zapewnia, że wszystkie informacje, które wpływają do jego biura, a zostaną potwierdzone przez jego ludzi, będą przekazywane policji. 

Rutkowski ma nadzieję, że do poszukiwań „Cyklopa” zaangażują się też „Łowcy cieni”. To grupa policjantów Centralnego Biura Śledczego, która specjalizuje się w poszukiwaniu najbardziej niebezpiecznych przestępców na całym świecie. Do tego jednak jeszcze daleka droga, choć nielicencjonowany detektyw sugeruje, że zatrzymanie „Cyklopa” jest kwestią czasu. – Nie jesteśmy w lesie – mówi Rutkowski.

Biuro Rutkowskiego obiecuje 20 tys. zł nagrody dla osoby, która wskaże miejsce pobytu Krzysztofa Zielińskiego. – To nie są zawody, to nie igrzyska, kto go pierwszy zatrzyma – zapewnia Rutkowski. Tak jak przy innych głośnych akcjach lubił on krytykować policję, że działa opieszale, tak teraz unika tak kategorycznych stwierdzeń.

Michał: Jestem wrogiem dla policji 

Pretensje do policji ma Michał Jucha i jego rodzina. Twierdzą, że „Cyklop” bawi się z policją w kotka i myszkę, przyjeżdża w rodzinne strony. Miał być rok temu na zlocie motocyklowym w Radawie, gdzie rzekomo pobił trzy osoby. Policja twierdzi, że to nieprawda. Pobicie było, ale nie na zlocie, tylko kilka dni wcześniej, a „Cyklop” nie ma z tym nic wspólnego, bo ten sprawca został schwytany. 

– To ja jestem wrogiem dla policji – skarży się Michał. – Nie mamy żadnych informacji z policji, co się dzieje w mojej sprawie – dodaje. Prokuratorskie śledztwo jest zawieszone do czasu zatrzymania sprawcy pobicia 30-latka.

– Jesteśmy traktowani, jak intruzi. Podczas jednego z przesłuchań, jeden z policjantów grał w pokera na komputerze, drugi mówił, że musi tylko jakieś papiery wypełnić. Nie ma jednej osoby do kontaktu, tylko co chwilę jest ktoś inny. Nigdy nie było profesjonalnego podejścia do zatrzymania sprawcy pobicia mojego syna – mówi Mariusz Jucha. 

Ojciec Michała niedawno słyszał, że gdzieś w Polsce policjanci przez trzy miesiące ścigali sprawcę brutalnego pobicia psa. – Tam się siły i środki angażuje, a tutaj nie robi się nic. Nikt nas się nie zapytał, jak nasze życie się zmieniło – dodaje pan Mariusz.

Policja zapewnia, że nie siedzi z założonymi rękami.

Poniżej zdjęcie poszukiwanego Krzysztofa Zielińskiego.

Zdjęcie: Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama