Dlaczego kontrolerzy miejskiej komunikacji w Rzeszowie karzą pasażerów, gdy ci mają bilet, a nie mogą go skasować i to nie ze swojej winy?
Na to pytanie odpowiedź próbuje znaleźć pani Lucyna (nazwisko do wiadomości redakcji), gdy w piątek (13 stycznia) jechała do pracy autobusem MPK linii nr 34. Kobieta wsiadła do autobusu na przystanku przy Zespole Szkół Mechanicznych na ul. Hetmańskiej.
Okazało się, że dwa kasowniki (na środku i na końcu autobusu), które także umożliwiają zakup biletu przy pomocy karty, nie działają. Jedynym sprawnym był ten blisko kabiny kierowcy. Na kolejnych przystankach wsiadali kolejni pasażerowie. Robiło się tłoczno.
Głusi na argumenty
Pasażerowie mieli problem z kasowaniem biletu. Na przystanku, na al. Piłsudskiego przy Galerii Rzeszów, do autobusu wsiadło dwóch następnych pasażerów. Jeden miał ok. 25-30 lat, drugi to starszy, niepełnosprawny mężczyzna, który poruszał się o kulach.
Obaj mieli bilety, ale nie mogli ich skasować, bo nie działały dwa wspomniane kasowniki, a nie byli w stanie dopchać się do tego sprawnego. Na następnym przystanku, na ul. Krakowskiej, do autobusu wsiedli kontrolerzy.
Jak się domyślacie, obaj pasażerowie dostali mandaty za to, że nie skasowali biletów. Próby tłumaczenia, dlaczego tego nie zrobili, na nic się zdały. – Do kontrolerów nie trafiały żadne argumenty i tłumaczenia – twierdzi pani Lucyna, która była świadkiem zdarzenia.
Niech się pani nie wtrąca
Ona sama też próbowała przekonywać kontrolerów, by pasażerom „odpuścili”. W ich obronie stanęli też inni pasażerowie, mówiąc że sami mieli problem z kasowaniem biletów. To też nic nie dało. Obaj mężczyźni dostali mandaty.
Pani Lucyna twierdzi, że kontrolerzy nie tylko wykazali się bezdusznością, ale również zachowywali się karygodnie. Kobieta od kontrolerów usłyszała agresywną odpowiedź: – Niech się pani nie wtrąca, to nie pani sprawa.
Pani Lucyna, oburzona zachowaniem kontrolerów, poprosiła ich, by się wylegitymowali, bo postanowiła złożyć skargę do MPK. – Bezczelnie oświadczyli, że tego nie zrobią i schowali swoje identyfikatory pod kurtki – twierdzi kobieta.
Lekceważące i bezczelne
Zadzwoniła do MPK, dyspozytor przewoźnika przełączył ją do działu windykacji Zarządu Transportu Miejskiego w Rzeszowie. Od pracownicy usłyszała, że ukarani pasażerowie mogą się odwołać, że w autobusie jest monitoring, który wszystko zweryfikuje.
Sytuacja w autobusie robiła się coraz bardzo napięta i nieprzyjemna.
– Wszyscy pasażerowie byli bardzo mocno oburzeni i zniesmaczeni zarówno zachowaniem kontrolerów, które delikatnie rzecz ujmując było lekceważące i bezczelne, jak również faktem wypisania mandatów – twierdzi pani Lucyna.
„Bezduszność, całkowita ignorancja” – komentowali pasażerowie postawę kontrolerów.
Wszyscy są oszustami?
Pani Lucyna uważa, że kontrolerzy nie mieli żadnych podstaw do wystawienia mandatów. – Nie ma również żadnego usprawiedliwienia do tego, aby pasażerowie ponosili konsekwencje niesprawności technicznych pojazdów należących do MPK – ocenia kobieta.
Uważa, że zachowanie kontrolerów było lekceważące i nieprofesjonalne. – Powinni odznaczać się najwyższym poziomem standardu obsługi, kultury osobistej oraz dużym poziomem empatii i zrozumienia – twierdzi pani Lucyna.
– W dobie dzisiejszych czasów, gdzie na każdym kroku trąbi się o tolerancji, wzajemnym szacunku i zrozumieniu, takie zachowanie jest niedopuszczalne. Pracownicy każdego pasażera bez skasowanego biletu traktują z góry jako oszusta – dodaje.
ZTM: mandaty anulujemy
O całej sprawie rozmawiamy z Anną Kowalską, dyrektor ZTM. Potwierdza, że pasażerowie dostali mandaty. Na naszą prośbę, ZTM przejrzał monitoring z autobusu. Potwierdzono również, że kasowniki w autobusie nie działały.
– Kwestią dyskusyjną pozostaje to, czy pasażerowie nie mogli nabyć biletów, czy nie. Gdyby mocno chcieli, to by je kupili – uważa Anna Kowalska. Bo w autobusie był także biletomat. Ale dyrektor Kowalska zapewnia: – Mandaty anulujemy.
Mandaty zostaną anulowane, gdy pasażerowie złożą odwołania. Dyrekcja ZTM zapewnia, że kontrolerzy nie traktują wszystkich pasażerów z góry jako oszustów. – Cały czas uczulamy ich, że nie jest istotne, ile mandatów wypiszą – mówi Anna Kowalska.
Kontrolerzy nie chcą problemów
ZTM twierdzi, że sama obecność kontrolerów w autobusie działa prewencyjnie na pasażerów, mobilizuje ich do kupna i kasowania biletów. Dyrektor Kowalska twierdzi, że kontrolerzy wypisują mandaty, by nie zarzucono im zaniechania czynności.
– To tylko ludzie – tłumaczy kontrolerów.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl