Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

Gdy system płatności za przejazd miejskimi autobusami w Rzeszowie zawodzi, odpowiedzialność za to spada na… pasażera. Nie pierwszy raz. 

Tym razem przekonała się o tym pani Dorota (nazwisko do wiadomości redakcji) w miniony wtorek, 28 lutego. Tuż po godz. 8:00 rano wsiadła do autobusu MPK linii nr 1. Od razu podeszła do kasownika, wyjęła kartę płatniczą, przyłożyła do urządzenia i skasowała bilet. 

– Na ekranie kasownika pojawił się komunikat, że bilet został skasowany. Sprawdziłam jeszcze stan konta, z którego pobrało mi 4,80 zł – opisuje pani Dorota. Teoretycznie wszystko się zgadzało. Ale tylko w teorii. 

Gdzie ludzkie podejście?

Przy pl. Wolności do autobusu weszli kontrolerzy. Okazało się, że bilet, który pani Dorota kupiła, nie zdążył się zapisać na karcie, gdy kontrolerka przyłożyła go do swojego terminala. Dowód pobrania z konta 4,80 zł nic nie dał. Pani Dorocie mandat wlepiono.  

– 250 zł do zapłacenia w ciągu siedmiu dni, powyżej siedmiu dni – 355 zł – opisuje dalej nasza Czytelniczka. Twierdzi, że kontrolerzy nie poinformowali jej, w jaki sposób może złożyć odwołanie. – Przez kogo będą przetwarzane będą moje dane? – zastanawia się.

Ale jeszcze bardziej poirytowana jest tym, że mandat wlepiono jej, mimo zapłacenia za bilet. – Gdzie jest jakiekolwiek domniemanie niewinności? Gdzie ludzkie podejście? Czy tylko cele są do wykonania? – pyta wzburzona pani Dorota.

Dowód z banku to nie dowód 

To nie pierwszy raz, gdy za wadliwie działający system płatności w autobusach karany jest pasażer. Kontrolerzy nie przyjmują żadnych tłumaczeń, reakcje innych pasażerów nic nie dają, kierowcy też są głusi, gdy wiedzą, że pasażerowie bilet skasowali.

Pytamy Zarząd Transportu Miejskiego, dlaczego ukarano panią Dorotę. Odpowiedź dostajemy z sekcji kontroli i windykacji. Dowiadujemy się z niej, że potwierdzenie z banku o pobraniu z konta 4,80 zł „nie jest niestety dokumentem miarodajnym”.

– Większość banków nie pokazuje na potwierdzeniu płatności m.in. godziny transakcji. Kontroler nie jest w stanie stwierdzić, iż faktycznie bilet ten został kupiony w tym właśnie pojeździe, na ten konkretny kurs – tłumaczy nam ZTM. 

Ma obowiązek wypisać mandat

Z odpowiedzi ZTM wynika, że kontroler nie jest w stanie zweryfikować, jak pasażer zapłacił za przejazd autobusem. – Jeżeli rewizor nie widzi na swoim urządzeniu skasowanego biletu, jego obowiązkiem jest wystawienie wezwania do zapłaty opłaty dodatkowej – twierdzi ZTM.

I radzi pasażerom, by w takich sytuacjach kontaktowali się z ZTM. – Zabezpieczamy wtedy monitoring oraz kontrolujemy wewnętrzną dokumentację z tego zdarzenia np. poprawność działania kasowników, połączenia z internetem itd. – wyjaśnia ZTM. 

– W sytuacji gdy okaże się, iż pasażer nie powinien otrzymać wezwania do zapłaty opłaty dodatkowej, takie wezwanie zostanie unieważnione – zapewnia Zarząd Transportu Miejskiego. – Napiszę odwołanie – deklaruje pani Dorota. 

Kiedy mandatu nie wypiszą? 

Przy okazji pytamy ZTM, co się musi wydarzyć, by kontrolerzy odstąpili od wypisania mandatu. – Awaria wszystkich kasowników, która uniemożliwiła skasowanie zarówno biletu papierowego, jak i elektronicznego – odpowiada miejska jednostka. 

– Każda sytuacja w pojeździe jest jednak rozpatrywana indywidualnie. I w podobnych sytuacjach apelujemy od kontakt indywidualny, aby sprawę rozwiązać – dodaje ZTM. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama