Zdjęcie: Bartosz Frydrych / Rzeszów News
– Łatwo ograbia się nas z ostatnich kawałków zieleni, której jest i tak niewiele – mówią mieszkańcy ulicy Dominikańskiej w Rzeszowie. Ma tam być wyciętych ponad 40 drzew pod budowę bloku. 

„Kilka lat temu wycięto 40 zdrowych okazów, by wybudować budynek usługowy. Teraz na pozostałym skrawku zieleni planuje się postawić kolejny budynek. Znów zagrożonych jest ponad 40 drzew” – zaalarmowała nas Czytelniczka Rzeszów News, która podpisuje się jako „mieszkanka coraz mniej zielonego Rzeszowa”.

Jak przekazuje, na drzewach, które mają zostać wycięte, zawisł na krótko baner stowarzyszenia Społecznych Strażników Drzew. – Ale szybko został zdjęty – dodaje Czytelniczka.

Przez kogo? Dlaczego? Nie wiadomo. Miasto tej sprawy nie komentuje, ponieważ, jak słyszymy, działka należy do prywatnego inwestora. Kim jest inwestor? Tego na razie nie wiadomo. W jego imieniu wniosek o wycięcie drzew na ul. Dominikańskiej złożyła do ratusza pracownia architektoniczna Studio O2, ale jej przedstawiciele o inwestorze mówić nie chcą. 

Co ma powstać na działce? Prawdopodobnie blok mieszkalno-usługowy, ale „specyficzny”, bo działka jest wąska. Jak wysoki? Na ile mieszkań? Na te pytania, póki co, nie ma odpowiedzi.

Blok zamiast 40 drzew

Miasto potwierdza, że otrzymało wniosek o wycinkę drzew przy ul. Dominikańskiej. – Trafił do nas pod koniec lipca. Był niepełny, więc zwróciliśmy się o jego uzupełnienie. W świetle prawa będziemy musieli taki wniosek rozpatrzyć – wyjaśnia Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. 

Czy zatem wycinka dojdzie do skutku? Tego ratusz nie przesądza. – Trudno na razie rozstrzygać. Czekamy na dokumentację, wtedy przeprowadzimy wizję lokalną. Przez następne co najmniej dwa miesiące nic się nie wydarzy – odpowiadają urzędnicy. 

Taką postawą miasta są załamani mieszkańcy ul. Dominikańskiej. Są pewni, że wycinka prędzej czy później nastąpi.

„To okropne, że tak łatwo ograbia się nas z ostatnich kawałków zieleni, której jest i tak niewiele. Miasto z łatwością oddaje deweloperom nawet najmniejsze pozostałe działki z zielenią, cenne dla mieszkańców. Prezydent w pędzie ku rozwojowi miasta, zapomina o tym, że to miasto musi też mieć czym oddychać” – żali się nasza Czytelniczka. 

Zdjęcie: Bartosz Frydrych / Rzeszów News

(cm)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama