– To jest od nas i dla nas, bo nie wiemy przecież kiedy ktoś będzie potrzebował specjalistycznego sprzętu – mówili rzeszowianie, którzy w niedzielę wsparli 30. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
W Rzeszowie pieniądze do puszek od rana zbiera 265 wolontariuszy. Pogoda nie jest ich sprzymierzeńcem. Co jakiś czas pada deszcz i zacina śnieg. Ale jak mówią: „To nic”. Niesie ich energia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, czyli ludzi, którzy są już jak rodzina.
W tej rodzinie jest 22-letnia Martyna Cios z Rzeszowa, po raz ósmy wolontariuszka WOŚP. Dlaczego? – Bo zbieramy pieniądze na szczytny cel. Ale ten dzień daje też nam dużo radości – mówiła nam Martyna.
Martyna kwestowała w niedzielę z dwiema swoimi koleżankami – Edytą Woźniak oraz Martyną Hitrosz. – Na co dzień jesteśmy poważne, studiujemy, pracujemy, mamy swoje sprawy. A w dzień Finału, przebieramy się i jesteśmy kolorowe – pokazywały.
Na państwo nie liczą
– Ludzie, których spotykamy też wydają się szczęśliwsi. Są uśmiechnięci. To daje pozytywną energię, ale też dużo dobra na cały rok, bo za zebrane pieniądze Fundacja Owsiaka kupuje konkretny sprzęt – podkreślały.
– Czasem do nas ktoś podejdzie i zaczyna nieprzyjemną rozmowę, ale nie wdajemy się w dyskusję – relacjonowały dziewczyny. – Każdy ma swoje sumienie, więc niech każdy żyje, jak chce – dodaje Martyna.
– To coś wspaniałego – mówią Łucja i Janusz Jastrzębscy z Rzeszowa, którzy z dumą przyznają, że od 30 lat są z WOŚP. – Służba zdrowia wymaga wsparcia i ludzie muszą to robić, bo nie mogą liczyć na państwo – mówił z żalem pan Janusz.
– Ale jak się wejdzie do szpitala, to wszędzie widać czerwone serduszko, na każdym dobrym aparacie. I to wszystko dzięki wolontariuszom, którzy przez cały dzień chodzą po mieście i zbierają pieniądze oraz tym, którzy wrzucą choćby najmniejszy datek.
Ufają Jurkowi Owsiakowi
– Ludzie są dobroduszni – mówi Anna Lipczyńska, która po raz pierwszy jest wolontariuszką WOŚP. Zbieranie pieniędzy zaczęła w południe, w puszce miała więcej banknotów niż bilonu. – Najczęściej o nominale 10 zł, ale 50 zł też nie brakuje – podkreśla.
Razem z nią, po raz czwarty, pieniądze zbiera Mikołaj Bębenek, i suczka „Emi”. To jeden z 44 psów, który kwestował z wolontariuszami z rzeszowskiego oddziału Związku Kynologicznego w Polsce.
– Jurek Owsiak to charyzmatyczna osoba, i dlatego ludzie poszli za nim i grają z nim od 30 lat – mówi Mikołaj. – Ale też dlatego, że ludzie dokładnie wiedzą, co się dzieje z tymi pieniędzmi – dodaje Anna. A z pomocą sprzętu medycznego udało się uratować setki żyć.
Macie dobre serca
Orkiestrę Owsiaka wspierają też Jola i Marcin Łukaszewscy z Rzeszowa. Są małżeństwem, mają dwójkę dzieci – Olę i Karola. Cała czwórka wrzuciła w niedzielę pieniądze do puszki WOŚP. – Nie było takiego roku, żebyśmy nie grali z Orkiestrą – zaznaczają.
– To od nas i dla nas, bo nie wiemy przecież kiedy ktoś będzie potrzebował specjalistycznego sprzętu – mówi Jola. – I jest po prostu fajnie – uśmiecha się Ola.
30. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oficjalnie rozpoczął się w Rzeszowie kwadrans przed południem. Od marszu wolontariuszy, wolontariuszy z psami z trzech rzeszowskich sztabów oraz przedstawicieli Rzeszowskiego Klubu Morsów „Sopelek”.
Na Rynku przywitał ich prezydent Konrad Fijołek. – Mimo, że pogoda nam nie sprzyja gramy, i to nieustannie, po raz 30 – mówił. – Ale gramy przede wszystkim dzięki wam, pozytywnie zakręconym, pozytywnym ludziom z Rzeszowa – powiedział prezydent.
– Macie tak dobre serca – prezydent dziękował mieszkańcom, że wsparli 30. Finał WOŚP.
Monster truck na WOŚP
Gdy wolontariusze zbierali pieniądze do puszek, inni zachęcali mieszkańców do hojności. Był pokaz wyszkolenia psów, czyli posłuszeństwa, wyszukiwania zapachów, odnajdywania osób oraz obrony. 9 psów wykonywało polecenia na komendę swoich przewodników.
Niedaleko studni, strażacy ustawili czerwony basen i nalali do niego zimną wodę. Kilkoro morsów weszło do środka i popijając owocowe drinki śpiewali m.in: „Tak się bawi, tak się bawi Sopelek”.
Trochę dalej stał już drewniany koń stowarzyszenia „Konna Straż Ochrony Przyrody i Tradycji im. 20 Pułku Ułanów”. To właśnie na takim koniu w okresie międzywojennym rekruci powołani do wojska uczyli się walczyć szablą i władać lancą.
Z kolei na parkingu przy ratuszu stały już wozy bojowe Fundacji „Stalowa historia”. Obok nich największy na świecie monster truck. Ma ponad 3 m wysokości i 11 m długości. W kabinie jest miejsce dla 10 osób, na pace samochodu może usiąść kolejnych 14.
– Za banknoty o wysokich nominałach, które trafią do puszek WOŚP zapraszam na górę – zachęcał właściciel niebieskiej bestii, Przemek Kołtun z Dynowa.
Już liczą pieniądze z puszek
W trzech rzeszowskich sztabach WOŚP rozpoczęło się liczenie zawartości puszek. Do godz. 17:00 było nieco ponad 61 tys. zł. W puszkach wolontariuszy ze sztabu w Szkole Podstawowej nr 25 – prawie 36,5 tys. zł, Młodzieżowego Domu Kultury – nieco ponad 20 tys. zł, a rzeszowskiego oddziału Związku Kynologicznego – prawie 5 tys. zł.
Zapełnia się również e-skarbonka głównego sztabu przy MDK, do tej pory uzbierało się prawie 7 tys. zł. Pieniądze cały czas można wpłacać.
Trwają też licytacje. Największym hitem jest bilet dla 4 osób i wspólne zwiedzanie Rzeszowskich Piwnic z prezydentem Konradem Fijołkiem. Ten spacer kosztuje teraz ponad 2,5 tys. zł, licytacja odbywa się TUTAJ.
Koncerty przeniesione do sieci
Prognozy pogody popsuły nieco plany organizatorom. Koncerty przeniesiono do internetu. Do wieczora są transmitowane na facebookowym profilu oraz kanale Youtube Estrady Rzeszowskiej oraz facebookowym profilu Rzeszów – stolica innowacji.
W tym roku Orkiestra Jurka Owsiaka zbiera pieniądze na okulistykę dziecięcą. Jednym z kluczowych zakupów ma być angiograf dwupłaszczyznowy, który pozwala na leczenia siatkówczaka, czyli najczęstszego nowotworu złośliwego gałki ocznej u dzieci.
W ubiegłym roku w Rzeszowie na WOŚP zebrano prawie 200 tys. zł. Wszyscy liczą, że w tym roku z puszek wysypie się jeszcze więcej pieniędzy.
(la)
redakcja@rzeszow-news.pl