Znamy oficjalnie wyniki wyborów do Senatu w okręgu rzeszowskim. Zwyciężył prof. Aleksander Bobko (PiS). Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, zostaje w ratuszu.
Jak podała Okręgowa Komisja Wyborcza w Rzeszowie, na prof. Aleksandra Bobko, rektora Uniwersytetu Rzeszowskiego, głosowało 81 570 osób (42,74 proc.). Tadeusz Ferenc zdobył 73 894 głosy (38,72 proc.). Trzecie miejsce zajął dr Krzysztof Kaszuba (KORWiN), rektor Wyższej Szkoły Zarządzania w Rzeszowie – 17 990 głosów (9,43 proc.).
Na czwartym miejscu jest Stanisław Bartman, kandydat PSL – 10 172 (5,33 proc.). Ostatnie zajął Bogdan Bardzik, startujący z własnego komitetu wyborczego – 7 212 głosów (3,78 proc.). Frekwencja wyniosła 57,62 proc.
Rzeszów był za Ferencem
W samym Rzeszowie Tadeusz Ferenc wygrał z Aleksandrem Bobko. Na Ferenca zagłosowało 38 623 osoby (45,54 proc.), na Bobko – 29 618 (34,92 proc.). W stolicy Podkarpacia frekwencja wyniosła 60,51 proc. W powiecie rzeszowskim lepszy było Bobko (34 354 głosów; 47,96 proc.). Ferenc zdobył 24 682 (34,45 proc.).
W powiecie łańcuckim, który także obejmuje okręg rzeszowski, różnica między Bobko a Ferencem była jeszcze większa. Bobko – 51,18 proc. (17 980 głosów), Ferenc – 30,80 proc. (10 589 głosów).
Prawo i Sprawiedliwość w wyborach do Senatu triumfowało także w pozostałych czterech okręgach na Podkarpaciu. W tarnobrzeskim senatorem została Janina Sagatowska, w krośnieńskim Alicja Zając, dębickim Zdzisław Pupa, a przemyskim Mieczysław Golba.
FERENC: CZUJĘ SIĘ PRZEGRANY
Waldemar Bieniek: Ma pan już jakieś przecieki dotyczące wyniku wyborów do Senatu? (Rozmowa odbyła się przed oficjalnymi wynikami)
Tadeusz Ferenc: Przegrałem. W Rzeszowie, oczywiście wygrałem – wynik jest pozytywny chociaż nie tak duży jak w wyborach do ratusza. Zadecydował teren, gdzie wszystko zgarnął PiS. Rekompensatą dla mnie są uśmiechnięte twarze moich urzędników, kiedy wszedłem do pracy.
Traktuje to pan jako wygraną czy przegraną?
– Ja naprawdę chciałem wygrać i dostać się do Senatu, dlatego czuję się przegrany.
Będzie pan rządził miastem z mniejszym zapałem?
– Nie! Już dzisiaj rano jadąc do roboty, rozglądałem się w terenie, co trzeba poprawić. Nawet wczoraj robiłem objazd po mieście, byłem w ratuszu i non stop zbieram meldunki od służb, które informują mnie o tym co się w mieście dzieje.
Co straciło Podkarpacie na tym, że pan się nie dostał?
– Tematów jest naprawdę wiele, głównie komunikacyjnych – tu Podkarpacie jest ciągle opóźnione. Boję się też o likwidację województwa podkarpackiego.
Dlaczego pan przegrał? Czy zmieniłby pan coś w swojej kampanii?
– Moja kampania opierała się głównie na 13 latach pracy dla Rzeszowa. Moimi afiszami było całe miasto – drogi, nowe szkoły, żłobki, przedszkola, domy kultury, parki, odnowione budynki a także infrastruktura podziemna, której nie widzimy, ale poprawia funkcjonowanie miasta. Nie udało się i z tym się trzeba pogodzić. Prawdopodobnie to ci ludzie, którzy codziennie przyjeżdżają do Rzeszowa i tu pracując, a jest to każdego dnia 123 tys. samochodów, głosowali przeciwko mnie.
Ale dalej planuję duże inwestycje, mam kolejne plany co do Rzeszowa i mam nadzieję, że współpraca z przyszłym rządem będzie co najmniej tak dobra, jak za czasów pani Gęsickiej. Już przygotowują moi urzędnicy dokumenty mające pozwolić na kolejne poszerzenie Rzeszowa. To nigdy nie jest łatwe, ale za Tuska też nie było.
Ale bardzo boli mnie to, że Centrum Wystawienniczo-Kongresowe budowane jest w strefie inwestycyjnej [w Jasionce – red.], a nie w Rzeszowie. A zabrane to było kiedy w sejmiku rządziło PO, PSL i SLD.
Co pan myśli o wyniku lewicy?
Myślę, że cała kampania od wyborów prezydenckich do wyborów parlamentarnych była źle prowadzona. Niestety, nie zdawano sobie sprawy, że lewica jako team uzyska wynik, który nie pozwoli jej wejść do parlamentu. W czasie w którym lewica zaczęła przegrywać, dużo ludzi odeszło, a nie potrafiono zdobyć nowych, młodych. Nie potrafiono mieć kontaktu z młodymi ludźmi, nie było dla nich programu.
Nie chce teraz mówić o tych co przegrali, wolałbym mówić o tych co wygrali. Mam nadzieje, że będą się starać dobrze rządzić krajem, tak aby był mocny na arenie międzynarodowej i gospodarczo. W ostatnim czasie według mnie przyrost gospodarki był bardzo duży, ale Polacy zadecydowali, że wybrali PiS i może będzie dobrze rządził a w kraju będzie coraz lepiej.
Czy największe poparcie z Podkarpacia dla PiS oznacza, że nasz region będzie miał jeszcze lepiej?
– Trudno powiedzieć. Dotychczas władze centralne były bardzo przychylne Podkarpaciu i Rzeszowowi. Myślę, że ci, którzy wygrali będą bardzo dbać o ten teren wiedząc, że mają tutaj bardzo wielu zwolenników.
Za rządów PiS dobrze się panu współpracowało z władzami centralnymi?
– Wtedy ministrem rozwoju regionalnego była pani Gęsicka i z nią dobrze się dogadywaliśmy i na ogół nie miałem problemów. Zdarzało się, że czasem dokumenty im ginęły, ale szybko się odnajdywały.
Rozmawiał WALDEMAR BIENIEK
redakcja@rzeszow-news.pl