Od Krakowa, przez Poznań, po Bydgoszcz – na przestrzeni lat kolejne miasta w Polsce decydują się na wprowadzanie nocnej prohibicji, czyli zakazu sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych. W Rzeszowie przez pewien czas również obowiązywało takie rozwiązanie. Dlaczego nie powróci? I czy to dobre rozwiązanie?
Nocna prohibicja trwa zazwyczaj w godzinach 22:00 – 6:00. Jakie są argumenty jej zwolenników? Zmniejszenie liczby interwencji policyjnych, poprawa bezpieczeństwa i porządku publicznego. Tymczasem Rzeszów idzie pod prąd ogólnopolskiej tendencji. Władze miasta nie planują wracać do ograniczeń, które – jak pokazuje historia – okazały się nietrafione. Czy słusznie?
Rzeszów bez prohibicji. Dlaczego?
– Nie widzimy takiej potrzeby – mówi w rozmowie z nami Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Miasta Rzeszowa. Jak podkreśla, miasto funkcjonuje dobrze jako organizm, a zmiany w postaci zakazów nie mają obecnie uzasadnienia. – Rzeszów żyje swoim rytmem – dodaje.
Ratusz nie prowadzi statystyk dotyczących zdarzeń z udziałem osób nietrzeźwych, ale jak podkreśla przedstawiciel Urzędu Miasta, nie obserwuje też niepokojącej liczby zjawisk, które mogłyby uzasadniać wprowadzenie ograniczeń w sprzedaży alkoholu.
Ponad 2 tysiące policyjnych interwencji
Z policyjnych danych wynika, że od 1 stycznia do końca sierpnia 2025 roku rzeszowska policja odnotowała 2026 interwencji wobec osób nietrzeźwych. Dla porównania – w całym 2024 roku było ich 2512.
– Pod tymi danymi kryją się interwencje podejmowań w stosunku do osób nietrzeźwych, które z uwagi na stan nietrzeźwości wymagały izolowania do wytrzeźwienia lub hospitalizacji, osób opiekujących się dziećmi w stanie nietrzeźwości czy osób nietrzeźwych zakłócających porządek publiczny – informuje nas podkomisarz Magdalena Żuk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Jeśli chodzi o kontrole drogowe, od początku tego roku policjanci przeprowadzili ponad 39 tys. kontroli trzeźwości i ujawnili 190 przypadków prowadzenia pojazdu po spożyciu alkoholu. Choć to nadal poważne wykroczenia, skala zjawiska pozostaje relatywnie niewielka w stosunku do liczby przeprowadzonych kontroli. Wciąż nie brakuje jednak sytuacji, w których nietrzeźwe osoby, również w rejonie rzeszowskiego rynku, decydują się na kolejne „procentowe” zakupy pod osłoną nocy.
Próba już była i zakończyła się klęską
Warto przypomnieć, że Rzeszów miał już epizod z prohibicją. W lutym 2019 roku z inicjatywy ówczesnych władz i na kanwie wcześniej decyzji Rady Miasta, wprowadzono zakaz sprzedaży alkoholu w Śródmieściu w godzinach 22:00–6:00. Celem miała być poprawa bezpieczeństwa. Efekt? Straty finansowe przedsiębiorców, zamknięte sklepy i sądowa porażka miasta.
Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał uchwałę za nieważną, wskazując, że została podjęta bez wymaganych konsultacji i dotyczyła problemu zaledwie jednego sklepu. Co więcej, po wprowadzeniu zakazu liczba interwencji policyjnych miała wzrosnąć. Prohibicję zniesiono więc po zaledwie kilku miesiącach.
– Zakończyło się to tym, że miasto przegrało w sądzie sprawę i chciało wrócić do stanu poprzedniego, czyli do możliwości sprzedaży alkoholu w centrum Rzeszowa. Pozew przeciw miastu wnieśli właściciele sklepów w samym sercu Rzeszowa – wspomina Artur Gernand, nawiązując do czasów prezydenta Tadeusza Ferenca.
Prohibicja – panaceum czy iluzja?
W innych miastach zakazy nocnej sprzedaży alkoholu są wprowadzane coraz częściej. Kraków, Wrocław czy Białystok ograniczają dostęp do alkoholu po 22:00, przekonując, że to rozwiązanie pomaga ograniczyć alkoholową przemoc, wandalizm i zakłócanie ciszy nocnej.
Zwolennicy tych działań wskazują, że prohibicja działa prewencyjnie, zmniejszając liczbę tzw. interwencji domowych i ulicznych. Przeciwnicy z kolei mówią o ograniczaniu wolności, kosztach dla lokalnych biznesów i przesuwaniu problemu w inne części miasta – tak, jak miało to miejsce w Rzeszowie.
Czy prohibicja w Rzeszowie jest potrzebna? To pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony mamy dane wskazujące, że statystycznie miasto nie doświadcza wyjątkowo dużego problemu z osobami nietrzeźwymi. Z drugiej 2 tys. interwencji rocznie to liczba, która może budzić refleksję, szczególnie w kontekście bezpieczeństwa w centrum i na osiedlach.
Czy wprowadzenie prohibicji pomogłoby ograniczyć problem? A może przyniosłoby więcej szkód niż pożytku – tak jak w 2019 roku? Czy mieszkańcy Rzeszowa są gotowi na takie ograniczenia, czy jednak wolą, by miasto żyło „swoim rytmem”? Rzeszów na razie mówi „nie” dla nocnej prohibicji. Miasto nie widzi potrzeby zmian, a doświadczenia sprzed kilku lat, zdaniem urzędników pokazują, że zakaz może nie być skutecznym narzędziem walki z problemami alkoholowymi.
Czytaj więcej:
Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.
