W kontekście uprawnienia rady gminy do nadawania nowych nazw ulicom czy innym obiektom warto zastanowić się szerzej nad tym, czym kierować się przy wybieraniu tej nazwy.

Na pewno warto wybór przyszłego patrona poprzedzać wcześniejszymi konsultacjami, aby nazwa nie była zaskoczeniem. Dlatego w przypadku nazewnictwa ulic często pyta się mieszkańców danej ulicy lub miejscową Radę Osiedla (sołectwo – w przypadku gminy wiejskiej). Jeśli chodzi o imię szkoły, to nieraz stosuje się pewną formę plebiscytu, poddając pod głosowanie np. trzy najbardziej popularne nazwy.

Generalnie przy wybieraniu nazw dla nowych obiektów (ulice, ronda, mosty) można kierować się dwiema przesłankami. Pierwsze podejście to stworzenie w danej części miasta jednolitego nazewnictwa. Stąd w Rzeszowie mamy np. nazwy ulic pochodzące od kwiatów (m.in. Krokusowa, Nasturcji, Frezji), od przypraw (m.in. Laurowa, Waniliowa, Cynamonowa) czy od kamieni szlachetnych (m.in. Jaspisowa, Rubinowa, Szmaragdowa). Drugim podejściem jest stosowanie nazw pochodzących od znanych i zasłużonych osób, czy to lokalnie, czy też powszechnie znanych w świecie. Oczywiście wybierając takie osoby do uhonorowania warto nie sięgać po nazwiska kontrowersyjne. Tak było jeszcze niedawno, gdy jednej z ulic próbowano nadać patrona w osobie Władysława Kruczka – uchwałę nawet podjęto, ale po kilku sesjach nadzwyczajnych i po wielkim oburzeniu społecznym uchylono ją.

Na wrześniowej sesji Rady Miasta Rzeszowa rozgorzała zacięta dyskusja przy projekcie uchwały przesuwającej granice między dwoma osiedlami. A może po prostu rozbudowujące się tereny na Wzgórzach Staroniwskich powinny tworzyć nowe osiedle, z nową nazwą i nowymi ulicami?

Wydaje się, że ciekawym pomysłem na połączenie obu powyższych punktów widzenia dotyczących nazewnictwa byłoby nadanie nazwy nowemu osiedlu w Rzeszowie imienia Żołnierzy Wyklętych (Osiedle Żołnierzy Wyklętych), a następnie poszczególnym ulicom na tym osiedlu nadawanie imion różnych żołnierzy niezłomnych. Byłoby to jednocześnie naprawienie wielkiej krzywdy dziejowej, gdy tych bohaterów na długie lata odsyłano w zapomnienie i do tej pory nie przywrócono wielu z nich należytej czci. Wybierając w ten sposób patronów można by się kierować współpracą z Radami Osiedli oraz Instytutem Pamięci Narodowej.

W pewnym sensie Rzeszów wykonał już pierwszy krok w tym kierunku i z inicjatywy klubu radnych PiS niedawno jedno z nowych rond zyskało imię jednego z działaczy WiN – kapitana Władysława Koby. Po wybudowaniu pomnika Łukasza Cieplińskiego i sześciu jego współtowarzyszy z WiN to kolejny etap przywracania należnego miejsca bohaterom przez dziesiątki lat zapomnianym i nieistniejącym w przestrzeni publicznej.

Najwyższa pora, aby przywracać tych bohaterów właśnie poprzez nadawanie ich imion różnym miejscom.

Reklama