Kilka godzin trwały negocjacje, które w ostatnią środę musiała prowadzić policja z jednym z mieszkańców Leżajska. 33-latek chodził po parapetach okien i wspinał się po balkonach jednego z bloków przy ul. Kołłątaja. Sytuacja mogła zakończyć się tragedią.

Jak się okazało, mieszkaniec Leżajska kilka godzin wcześniej oddalił się z oddziału psychiatrycznego miejscowego szpitala. Poszukiwania pacjenta dobiegły końca, gdy policjanci dostali informację, że przebywa on w jednym z mieszkań bloku przy ul. Kołłątaja.

Gdy funkcjonariusze rozpoczęli interwencję, szybko okazało się, że mężczyzna zabarykadował się pomieszczeniu. Na miejsce została wezwana straż pożarna. Gdy funkcjonariuszom w końcu udało się wejść do mieszkania, 33-latek stał się agresywny, zaczął rzucać w nich butelkami i zmusił ich do wycofania się, a następnie postanowił opuścić pomieszczenie… przez okno.

Mężczyzna z zewnętrznego parapetu przeskoczył na sąsiedni balkon, a następnie przy użyciu stłuczonej butelki zaczął grozić policjantom. Policja sprowadziła na miejsce Zespół Negocjacyjny z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Negocjatorom po 4 godzinach udało się w końcu przekonać mężczyznę do powrotu do mieszkania. Ostatecznie mężczyzna trafił pod opiekę pogotowia ratunkowego i trafił do szpitala.

AM

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama