Miłośnicy sportów wodnych domagają się szybkiego odmulenia zalewu. – Po ubiegłorocznym odmulaniu niewiele się poprawiło! – alarmują.
Mamy wrzesień. Już za niedługo rozpocznie się kolejny cykl odmulania rzeszowskiego zalewu. Inwestycję pilotują „Wody Polskie”, które realizację przedsięwzięcia powierzyły firmom EFB Partner i Przedsiębiorstwo Budownictwa Wodnego z Warszawy za ok. 50 mln zł.
Zgodnie z planem, do 2022 roku ma być odmulony ponad kilometrowy odcinek od zapory do ul. Grabskiego przy Lisiej Górze. Następnie w rok ma zostać odmulony trzykilometrowy odcinek od ul. Grabskiego do ulic Jana Pawła II i Senatorskiej (teren Natura 2000).
Prezydent wściekły na „Wody Polskie”
Wydobyty muł ma być składany na brzegu Wisłoka od strony Żwirowni w specjalnych geotubach. Gdy nieco przeschnie, należy go wywieźć z terenu inwestycji. Muł, który zebrano w pierwszym cyklu odmulania znad brzegu, powinien zniknąć już kwietniu.
Tak się jednak nie stało i to nie spodobało się m.in. Tadeuszowi Ferencowi, prezydentowi Rzeszowa. – Siedzimy spokojnie i nie mobilizujemy „Wód Polskich”, żeby zabrały się do roboty. Pozdzierana jest folia, w której znajduje się muł [chodzi o geotuby – przyp. red.] Praktycznie zalew od nowa zamulany. Nic się tam nie robi – grzmiał tydzień temu Ferenc.
Stanem prac związanych z odmuleniem zaniepokojeni są także rzeszowscy miłośnicy sportów wodnych. We wtorek, z inicjatywy Sławomira Gołąba, radnego Rozwoju Rzeszowa, spotkali się oni nad Wisłokiem, aby „Wody Polskie” zmobilizować do szybszych prac.
– Niepokoi nas to, co się tu dzieje. Nasze nadzieje na szybkie odmulenie zalewu stygną, szczególnie gdy patrzymy na worki z mułem, które wciąż tu leżą i porastają trawą. Zalew dalej zarasta. Zamiast powiększać się, zmniejsza się – mówi Sławomir Gołąb.
Z każdym rokiem coraz gorzej
Podobnego zdania jest także Oskar Przyszlak, właściciel Ośrodka Sportów Wodnych „Marina”. – Zalew jest coraz węższy. Żeglujemy tu od 16 lat i z roku na rok jest coraz gorzej. Po ubiegłorocznym odmulaniu niewiele się poprawiło – twierdzi Przyszlak.
Wanda Jędrusiak z Rzeszowskiego Związku Żeglarskiego uważa, że odmulanie obiecywano od wielu lat, ale na razie spektakularnych efektów nie widać. – Od lat 70. pływaliśmy tu i prowadzaliśmy kursy żeglarskie na patent żeglarza jachtowego, ale obecnie obszar do uprawiania sportu jest tak minimalny, że w tej chwili to praktycznie niemożliwe – twierdzi.
– Z przykrością obserwujemy, że prace stanęły w martwym punkcie. Zalegają olbrzymie pojemniki, które powinny zostać wywiezione. Źle to wygląda, a do tego worki mogą ulec zniszczeniu i muł z powrotem trafi do Wisłoka a cała praca pójdzie na marne – alarmuje Elżbieta Synkowska z Rzeszowskiego Klubu Morsów „Sopelek”.
„Wody Polskie”: odmulanie pod kontrolą
Krzysztof Gwizdak, rzecznik „Wód Polskich”, zapewnia, że odmulanie idzie zgodnie z planem, a zalegające geotuby nie stwarzają żadnego zagrożenia. Geotuby znikną znad zalewu w październiku. Teraz to niemożliwe z uwagi na procesy przyrodnicze. – Gdy zacznie się drugi cykl odmulania nad zalew może wjechać dopiero ciężki sprzęt – wyjaśnia.
„Wody Polskie” zapewniają także, że ponowne prace nad odmuleniem zalewu ruszą już niebawem od zebrania kotewki orzech wodny. Następnie od października ruszy drugi cykl odmulania, który potrwa do lutego 2021 roku. Zalew w całości ma być odmulony do 2023 r.
redakcja@rzeszow-news.pl