Fot. Tomasz Modras / Rzeszów News
Reklama

Jedna z twarzy podkarpackich struktur Razem – Paweł Preneta oddał legitymację partyjną. Nie mógł się pogodzić z tym, że Razem zdecydowało się na współpracę z SLD.

Paweł Preneta, obok Agnieszki Itner, współliderki Razem na Podkarpaciu (w partii nie ma jednego szefa), był najbardziej wyróżniającą się osobą w strukturach regionalnych partii. Zresztą to Preneta je budował, był pierwszym na Podkarpaciu członkiem Razem, do 2018 r. był w prezydium Rady Krajowej Razem, potem w Zarządzie Okręgu Podkarpackiego.

Wiedział, jak się to kończy

W środę Paweł Preneta odszedł z Razem, o czym wieczorem poinformował na Facebooku, zapowiadając jednocześnie, że nie będzie kandydował w najbliższych wyborach parlamentarnych. „Powodów rezygnacji jest wiele, ale nie ukrywam, że to „koalicja” z SLD jest najważniejszym z nich” – napisał na Facebooku. 

Swoim kolegom i koleżankom z Razem podziękował „za niesamowite 4 lata”. „Nie żałuję ani chwili, nawet wiedząc, jak się to kończy” – dodał Preneta.

Paweł Preneta należał do jednych z aktywniejszych członków Razem. To on mocno angażował się m.in. w organizację Czarnych Protestów, Manify, Rzeszowskiego Marszu Równości, pikiety w obronę uchodźców, w walkę z antyaborcyjnymi billboardami na ulicach Rzeszowa, włączał się też w kampanię wspierającą strajkujących nauczycieli. 

Mimo tego, Razem w wyborach samorządowych w 2018 roku i w tegorocznych eurowyborach pod szyldem Lewica Razem przepadało na Podkarpaciu. Odpowiednio zdobyło 1,08 proc. i 0,71 proc. głosów. Kilka tygodni temu Razem zdecydowało się wejść do lewicowej koalicji z SLD i Wiosną na czas jesiennych wyborów parlamentarnych.

SLD nie stało się lepsze

Wejścia Razem do koalicji z SLD właśnie nie zaakceptował Paweł Preneta. – 4 lata temu powstaliśmy właśnie w kontrze do starej polityki, którą po lewej stronie reprezentowało SLD. SLD nie stało się ani odrobinę lepsze. Współpraca z SLD oznacza utratę resztek wiarygodności i pozbawienie się szans na budowę społecznej lewicy – mówi Preneta.

Uważa, że Razem mogło iść do wyborów samodzielnie, ale taką decyzję należało podjąć kilka miesięcy temu. Teraz na to jest już za późno, szczególnie, że wybory odbędą się 13 października. – Mogliśmy nie startować wcale. Oba rozwiązania byłyby lepsze od kapitulacji przed SLD. Bo tym właśnie jest start z ich list – twierdzi Paweł Preneta.

Nie ukrywa, że jego opinia jest „niezgodna z oczekiwaniami sympatyków lewicy, którzy koalicję witają raczej z radością”. Według Prenety, start Razem z SLD jest krótkookresową korzyścią, dzięki której Razem może zdobędzie kilka mandatów, ale nie ma nic wspólnego z odbudową lewicy w Polsce. – Tej lewicy dramatycznie potrzebujemy – mówi Paweł Preneta.

„Razem pobłądziła na końcu”

Razem dla niego było czwartą partią. Wcześniej należał do Unii Pracy, Unii Lewicy i Polskiej Partii Socjalistycznej. Uważa, że każda z nich została „zwasalizowana” przez SLD. – Jak widać – wszystkie coś łączy – komentuje gorzko. Obecności w Razem nie żałuje. – Wyjątkowa organizacja, która zaktywizowała wyjątkowych ludzi – wspomina Preneta.

– Szkoda, że pobłądziła na końcu. Ale czasy też nie są sprzyjające – uważa. Paweł Preneta zapewnia, że kontaktu z działaczami Razem nie zrywa. – Nadal będziemy współpracowali przy Manifie czy Marszu Równości. Okazji będzie pewnie sporo. Rozeszliśmy się politycznie, ale nadal mamy sporo wspólnych celów – podsumowuje Preneta. 

Do żadnej nowej partii się nie wybiera. Preneta kiedyś działał też w Młodych Socjalistach, którzy z Federacją Anarchistyczną wspólnie organizowali protesty przeciwko wojnie w Iraku i rzeszowskie „Food Not Bomb’s” („Jedzenie Zamiast Bomb”), czyli rozdawanie ciepłych, wegetariańskich lub wegańskich posiłków ludziom biednym, bezdomnym i bezrobotnym.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl 

Reklama