„Piaf” w „Siemaszce” zjawiskowa i skłaniająca do myślenia. To będzie hit sezonu? [ZDJĘCIA]

Mała ciałem i potężna głosem. Legendę francuskiej piosenkarki Edith Piaf na deski „Siemaszki” sprowadził ponownie Jan Szurmiej, stawiając tym razem na Dagny Ciporę i Małgorzatę Pruchnik-Chołkę. Czy rzeszowianom spektakl się spodoba?

 

Legenda głosi, że Edith Piaf urodziła się na ulicy. Później trafiła do babki, która prowadziła dom publiczny. Jej przyjaciółką była prostytutka. Nie ratowała Żydów podczas II wojny światowej. Niektórzy osadzali ją nawet o kolaborację z Niemcami.

Zanim Piaf trafiła na estradę była prostą dziewczyną, o burzliwym charakterze, która bardzo szybko się denerwowała. Do tego, zwłaszcza po alkoholu, lubiła ubliżać ludziom. Miała też słabość do urodziwych mężczyzn – jedni mogli być jej ojcami, inni jej synami. Niektóre źródła podają, że miała około 50 kochanków. Nie stroniła od alkoholu i morfiny. Miała kilka wypadków samochodowych i cierpiała na artretyzm.

Śpiewanie było całym życiem Edith Piaf: „Pa-dam, pa-dam, pa-dam / Ta melodia przez życie mnie gna / Pa-dam, pa-dam, pa-dam / Ona o mnie wie więcej niż ja” – śpiewała w jednym ze swoich obok „Milorda” i „Hymnu do miłości”, najbardziej rozpoznawalnych utworów „Padam”.

Była mała ciałem (147 cm wzrostu), wielka głosem i jak sama śpiewała: „Niczego nie żałuję”. Na scenie nosiła czarne sukienki, a przed każdym występem robiła znak krzyża, schylała się i dotykała ziemi. Gdy zmarła, mówiono, że jest nie do zastąpienia. Tak jest chyba do dziś. Bo „czy można zapomnieć ten wspaniały głos, który wybucha z głośników i jak lawina unosi w sobie burzę życia pełnego rozpaczy i smutku?”.

Tą wybitną postać muzyki francuskiej, jaką była Edith Piaf, na deski Teatru im. W. Siemaszkowej ponownie po 15 latach  sprowadził Jan Szurmiej w spektaklu muzycznym Pam Gems „Piaf”, który premierowo mogliśmy zobaczyć 16 i 17 lutego.

Tym razem w główną rolę wcieliły się Małgorzata Pruchnik-Chołka i Dagny Cipora. Obie poradziły sobie z trudnym repertuarem „wróbelka” doskonale. Obie aktorki, podobnie jak sama Piaf, „spalały” się na scenie, dając z siebie wszystko, nie tylko wokalnie, ale też aktorsko.

Rola „Piaf” dla obu młodych aktorek była trudna nie tylko ze względu na wymagające partie wokalne, ale też ze względu na fakt, iż przez niespełna trzy godziny musiały one zaprezentować postać, która poznaliśmy jako młodą dziewczynę i z którą rozstaliśmy się jako dojrzałą schorowaną kobietą.

Swoje wokalne popisy, oprócz głównej bohaterki, mogli zaprezentować także: Mariola Łabno-Flaumenhaft, Michał Chołka, Mateusz Mikoś oraz Mateusz Marczydło kolejny raz pokazując, że ekipa „Siemaszki” jest nie tylko uzdolniona aktorsko, ale też wokalnie. Z tej czwórki widzom, chyba najbardziej w pamięci zapadnie Michał Chołka, który zaprezentował nie tylko swoje umiejętności aktorskie i wokalne, ale też „kowbojskie”, dzięki którym wywołał uśmiech na twarzy niejednego widza.

Na uwagę zasługuje także akordeonista Dariusz Kot, który cały czas towarzyszył Piaf na scenie, nie tylko, gdy śpiewała, ale także by muzycznie oddać jej stan ducha. Dramatyczne tony Kot z instrumentu wydobywał np. gdy Piaf brała morfinę, spokojnie, kojarzące się z klimatem Francji, gdy świętowała swój sukces na scenie.

Bardzo ciekawa była też scenografia Wojciecha Jankowiaka. Chociaż nie składa się z wielu elementów, to jednak idealnie oddawała klimat Francji, garderoby, estrady, na której występowała Piaf, czy miejsc, w których artystka mieszkała. Doskonale i nienachalnie uzupełniała grane przez aktorów partie. Całość doskonale uzupełniały kostiumy przygotowane przez Martę Hubkę i światła prowadzone przez Krzysztofa Nowackiego  i Sławomira Domino.

Jedyne, czego brakowało, to chyba piosenek wykonywanych po francusku. Chociaż trzeba przyznać, że polski przekład utworów Andrzeja Ozgi był bardzo dobry.

Nie wiem, jak „Piaf” odbierana była 15 lat temu, bo ani ówczesne miejsce zamieszkania, ani zbyt młody wiek nie pozwoliły mi wówczas zobaczyć spektaklu, ale jestem przekonana, że w 2018 roku to muzyczne przedstawienie będzie hitem tego sezonu. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama