Radni PiS namawiają władze Rzeszowa, by utworzyły miejski klaster energii. Ma on sprawić, że rachunki za zużycie „zielonego” prądu będą niższe. Tymczasem jeden klaster już jest. I stoi w martwym punkcie.
Opozycyjny w radzie miasta Rzeszowa PiS idzie za ciosem. W listopadzie zeszłego roku skutecznie namówił władze Rzeszowa, by w mieście utworzyły system zarządzania energią. Co prawda, systemu jeszcze nie ma, dopiero stawiane są pierwsze kroki, ale PiS uważa, że kolejnym powinno być utworzenie miejskiego klastra energii.
PiS: być samowystarczalnym
Klastry energii, w swoim założeniu, mają zrzeszać podmioty, które będą wytwarzały prąd z odnawialnych źródeł energii (OZE), a niewykorzystaną przez dany podmiot energię, sprzedadzą innym uczestnikom klastra lub operatorom. Takie klastry są już tworzone w polskich miastach, np. w Gliwicach, a ostatnio także w Katowicach.
Rząd pracuje nad nowelizacją ustawy o OZE i chce premiować tych, którzy tworzą energię wewnątrz klastrów, obniżają koszty dystrybucji energii od 5 do nawet 25 procent. Wówczas uczestnicy klastrów będą zwalniani z opłat OZE, opłaty kogeneracyjnej, akcyzy oraz obowiązków związanych ze świadectwami pochodzenia energii wytworzonej z OZE.
Rzeszowscy radni PiS uważają, że miejski klaster energii, do którego mógłby wejść samorząd, podległe mu jednostki, przedsiębiorcy, sprawi, że obniżą się rachunki za zużycie energii, np. w szkołach, czy instytucjach kultury. – Powinniśmy dążyć do tego, by miasto było samowystarczalne w kwestii energii – mówi Marcin Fijołek, szef klubu PiS.
Coraz wyższe rachunki za prąd
Rachunki za prąd spędzają sen z powiek w wielu miastach. Rzeszów w tym roku za energię może zapłacić nawet 40 mln zł więcej niż w 2022 roku. Miasto w ubiegłym roku za 1 MWh płaciło 309 zł, obecnie cena wynosi aż 785 zł! PiS uważa, że samorząd powinien wystartować w konkursie na utworzenie klastra energii.
Nabór prowadzi Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. – Można pozyskać 1,5 mln zł na stworzenie dokumentacji i strategii – twierdzi Marcin Fijołek. Jeszcze więcej pieniędzy będzie można otrzymać później, na konkretne inwestycje związane z OZE. Chętnie je też sfinansuje Unia Europejska, która promuje „zieloną” energię.
– Nie chcemy, żeby Rzeszów pozostawał w tyle. Mobilizujemy ratusz, by zawiązał klaster. Jego uczestnikami mogą być też spółdzielnie mieszkaniowe – dodaje radny Waldemar Szumny z PiS. A jeżeli do klastra przystąpiłyby spółdzielnie, to w dłuższej perspektywie, jak twierdzą politycy PiS, także mieszkańcy mogliby płacić mniejsze rachunki za prąd.
W najbliższy wtorek (31 stycznia), Rada Miasta Rzeszowa ma rozpatrzyć projekt uchwały o utworzeniu miejskiego klastra energii, a dokładnie kierunków, jakie miasto powinno obrać, by ten klaster powstał. To inicjatywa radnych PiS. Na obecnym etapie nie wiadomo dokładnie, kto miałby w tym klastrze być. Ma o to właśnie zadbać ratusz.
Ratusz: chcemy być neutralni
Jakie są szanse, że projekt przejdzie? To zagadka. Miasto zapewnia, że wspiera i będzie wspierało inicjatywy, które mają wzmocnić nasze bezpieczeństwo energetyczne. Rzeszów jest w grupie 100 europejskich miast i jednym z pięciu w Polsce, które do 2030 roku obiecały Unii Europejskiej, że osiągną neutralność klimatyczną.
– Zakładamy instalacje fotowoltaiczne w szkołach czy budynkach spółek, np. MPWiK posiada instalacje na terenie Zakładu Uzdatniania Wody, na elewacji nowego zbiornika na wodę pitną, na elewacji budynku przy ulicy Naruszewicza i farmę fotowoltaiczną na terenie oczyszczalni ścieków – wylicza Marzena Kłeczek-Krawiec, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Co do tworzenia klastra, miasto jest sceptyczne, bo jeden taki klaster – Rzeszowski Klaster Odnawialnych Źródeł Energii – już jest od wielu lat. Powołano go 23 października 2017 roku. Klaster tworzą cztery gminy: Rzeszów, Nozdrzec, Błażowa i Tyczyn. 6 listopada 2018 roku klaster uzyskał certyfikat Ministerstwa Energii.
– Czeka jednak na przygotowanie przez polskie prawodawstwo przepisów wykonawczych, w oparciu o które będzie działał, a następnie na pieniądze z Krajowej Planu Odbudowy i nowej perspektywy unijnej – twierdzi Marzena Kłeczek-Krawiec. A jak wiadomo, pieniędzy z KPO (ponad 150 mld euro) Polska nadal nie otrzymała za nieprzestrzeganie praworządności.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl