Chaos, brak spójnej koncepcji, brak informacji, w jakim kierunku Rzeszów ma się rozwijać zarzucają władzom miasta radni PiS. Domagają się wstrzymania planów ratusza o poszerzenie granic Rzeszowa o gminy Trzebownisko i Krasne.
[Not a valid template]
Poszerzenie Rzeszowa będzie głównym tematem czwartkowej sesji Rady Miasta Rzeszowa, ale już od kilku dni temat wywołuje kontrowersje i spory. Sposób, w jaki miasto chce się znów poszerzać krytykuje przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa Andrzej Dec z Platformy Obywatelskiej, która jest w koalicji z proprezydenckim klubem Rozwój Rzeszowa. Więcej TUTAJ i TUTAJ.
Nieprzemyślany plan
Dzisiaj (17 grudnia) konferencję zorganizowali radni PiS: Marcin Fijołek, Waldemar Szumny i Robert Kultys. Fijołek mówił, że ich klub jest „głęboko zaniepokojony” planami miasta. Przypomniał, że to nie pierwsza próba poszerzenia Rzeszowa o tereny gmin Trzebownisko i Krasne. Wiosną przeprowadzono konsultacje społeczne na terenach, który miały być przyłączone.
– Mieszkańcy Trzebowniska w blisko 100 proc. byli przeciwko włączaniu gminy do granic Rzeszowa, w przypadku Malawy – ponad 60 proc. mieszkańców. Propozycja władz Rzeszowa wymusza na tych gminach kolejne konsultacje społeczne, co się wiąże z kolejnymi kosztami. To jednak nie jest największy kłopot. Znacznie większy to zakłócenie partnerskich relacji z ościennymi gminami – mówił Marcin Fijołek.
– Rozwój Rzeszowa nie powinien się koncentrować na nieprzemyślanym poszerzeniu granic miasta. Powinien się opierać na wzajemnej współpracy, relacjach partnerskich, opartych na zaufaniu z gminami, które w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych współpracują z Rzeszowem nad kluczowymi dla regionu, miasta inwestycjami – uważa Fijołek, przypominając, że w Rzeszowskim Obszarze Funkcjonalnym, który tworzą ościenne gminny i miasto, przewidziane są inwestycje na ok. 300 mln zł.
To po prostu chaos
– Pojawiają się pytania, czy proces siłowego, nie popartego akceptacją społeczną w tamtych gminach, poszerzenia miasta nie zakłóci realizacji tych inwestycji. Mamy nadzieję, że władze miasta się opamiętają i proces poszerzania na tę chwilę zostanie zatrzymany – powiedział Marcin Fijołek.
Robert Kultys zarzucił władzom Rzeszowa, że nie mają koncepcji poszerzania granic. Zdaniem Kultysa nie znają jej mieszkańcy Rzeszowa, władze obu gmin i mieszkańcy terenów, które miałaby być włączone do Rzeszowa.
– W każdej chwili teren może być im zabrany, bo co roku władze Rzeszowa przedstawiają nowe pomysły na rozszerzenie granic. To po prostu jest chaos. Nie dziwie się władzom gmin, że gotowe są odstąpić od pewnych elementów współpracy z Rzeszowem, jeżeli nie powie im się jasno, jaka jest przyszłość administracyjna granic wokół Rzeszowa. To tak, jakby ktoś z państwa zarządzał jakimś terenem i za chwilę nie wiedział, czy nadal będzie mógł to robić. W takim chaosie nie można racjonalnie planować inwestycji – uważa Robert Kultys.
Będą uprawiać ogrodnictwo?
Według niego to właśnie brak koncepcji, brak jasnych kryteriów, na jakich zasadach przyłącza się tereny do Rzeszowa, jest słabą stroną całego procesu. Kultys za przykład podał Malawę, o którą już wcześniej miasto wyciągało ręce. Mieszkańcy byli przeciwko, ale krytyczną opinię o włączeniu wioski do Rzeszowa wydało nawet Ministerstwo Rolnictwa. Uznało, że na terenie Malawy są bardzo wartościowe tereny rolnicze.
– Dla ministerstwa to była przesłanka, by tych terenów nie urbanizować. Władze miasta udzieliły straceńczą odpowiedź, że będą tam uprawiać ogrodnictwo, co oczywiście jest absurdem. Jeżeli się przyłącza tereny do miasta, to nie po to, żeby uprawiać ogrodnictwo, tylko urbanizować i tworzyć zjawisko miejskie, a nie wiejskie – mówił Robert Kultus.
Radny PiS uważa, że Ministerstwo Rolnictwa także i tym razem może wydać podobną opinię, oraz środowiska naukowe
– To chyba jedyny w Polsce i w świecie permanentny stan poszerzania miasta. Nikt nie wie na czym ma się to skończyć. Nie wiemy, o jakim Rzeszowie w przyszłości mówimy – stwierdził Kultys.
Sarny i zające
Waldemar Szumny uważa, że problemu z poszerzaniem miasta nie byłoby, gdyby w przyłączonych już terenach do Rzeszowa mieszkańcy byli w dużym stopniu z tego zadowoleni. Szumny mówił, że mieszkańcom obiecywano, że tereny staną się „krainą miodem i mlekiem płynącą”.
– Nie widzą pozytywów. Apelują o podstawowe rzeczy: kanalizację, oświetlenie, możliwość korzystania z pierwszej strefy komunikacji miejskiej. Rozbudzono pewne nadzieje, stworzono obraz, że będzie lepiej. My mamy co zrobić na tych terenach, które już zostały przyłączone – powiedział radny Szumny.
Robert Kultys dodał, że dzisiaj nie ma potrzeby zmiany granic Rzeszowa, bo miasto ma tereny pod inwestycje.
– Przejedźcie się na Słocinę. Tam są piękne tereny pod inwestycje. Przejedźcie się do Przybyszówki. Tam są olbrzymie tereny pod inwestycje, chociażby mieszkaniowe. Zobaczcie, jak wolno się rozwija się strefa ekonomiczna Dworzysko na przyłączonych terenach. Nie mówiąc już o południowych terenach Budziwoja, które przez wiele lat nie będą zurbanizowane. Długo tam będą jeszcze sarny i zające – powiedział Kultys.
redakcja@rzeszow-news.pl