Wystawy, podświetlane obrazy, pokazy wideo, instalacje i wystawy intermedialne – to wszystko i o wiele więcej można zobaczyć do niedzieli na rzeszowskich bulwarach. Plac Sztuki jest częścią Europejskiego Stadionu Kultury.
Na Placu Sztuki praca wre w najlepsze. Wchodzących mieszkańców wita wielki napis „Площа Sztuki”. Jedna z liter w napisie jest samym szkieletem. Chodziło bowiem o to, by pokazać anatomie litery, tak by zwrócić uwagę widza na to, że napis został wykonany ręcznie. Napis wykonało dwoje artystów Partycja Ochała i Piotr Woroniec. Dwuczłonowy napis jest instalacją, która ma nam uświadamiać, że nie znamy języków swoich sąsiadów.
– Wydaje się nam, że osoby głuchonieme są ciężkie do zrozumienia, a tak naprawdę mamy to samo z naszymi sąsiadami ze wschodu. Jesteśmy nastawieni na zachód, natomiast nie potrafimy się porozumiewać z najbliższymi sąsiadami – wyjaśniał przekaz napisu Piort Woroniec, koordynator Placu Sztuki, który na co dzień współpracuje także z Rzeszów News.
Większość galerii, które mają się znajdować w dziewięciu kontenerach, jest już skończona.
Nieoczekiwane kadry
Na placu boju pozostali jeszcze ci, którzy na bieżąco kończą swoje dzieła. W dwóch kontenerach najbliżej Wisłoka można zobaczyć prace pod nazwą „Było nie było”, stworzone przez studentów z wydziału sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Kuratorami tej prezentacji są prof. Jadwiga Sawicka i Krzysztof Pisarek, wykładowca UR.
Na ścianach w kontenerach można zobaczyć m.in. fotografie Aleksandry Gontarz, studentki V roku grafiki, która prezentuje zdjęcia z ośrodka dla dzieci niepełnosprawnych w Mrowli. Artystka jeździła tam przez trzy lata.
– Prace zostały wydane w unikatowych albumach. W dwóch znajdują się zdjęcia Aleksandry, a w trzecim prace wykonane przez same dzieci – wyjaśnia kurator wystawy Krzysztof Pisarek. – Prace dzieci mają inną optykę, robione są mniej lub bardziej świadomie, ale mają czasem bardzo ciekawe kompozycje i nieoczekiwane kadry.
Komunijne wideo
Kolejnym ciekawym projektem są „Melancholijne przedmioty”, czyli przedmioty z odległej z minionej epoki, niektóre zupełnie nieznane współczesnej młodzieży. Na kolejnych zdjęciach widzimy zdjęcia Juliany Goraj, która pieczołowicie odtworzyła stare zdjęcia rodzinne, przenosząc je do współczesności.
Łukasz Woźniak pokazał starą nieistniejącą już fabrykę w miejscowości Niedomice, dokonując ostatniego zapisu przed jej wyburzeniem. Teksty z życia codziennego połączone z kolażami oraz komunijne wideo stworzyła Anna Wójcik. Na następnej ścianie znajduje się kolejny kolaż z szyldami znajdującymi się w przestrzeni miejskiej.
– Miejsce, w którym jesteśmy z tą wystawą, sprzyja spacerom. To duży plus, bo wychodzi naprzeciw ludziom, a nie zmusza ich do chodzenia do galerii sztuki. Zainteresowanie jest spore, widać dobry kontakt mieszkańców Rzeszowa ze sztuką – przekonuje Krzysztof Pisarek.
Dance macabre
Maciek Wieczerzak zaprezentował rzeszowianom kontenerowy „Dance macabre”. Trójkątne lightboxy, czyli kolorowe, krzykliwe, podświetlane wydruki przeniesione na płyty PCV, swoją symboliką mają nawiązywać do średniowiecznych motywów tańca ze śmiercią.
– Rozmyślałem nad piętnowaniem ludzi. Nad tym jakie „łatki” im się przylepia i jak one na nich oddziałowywują – wyjaśnia. – Doszedłem więc do symboliki i znaków, jakie były w obozach koncentracyjnych. Więźniowie mieli przydzielone łatki, które były naszywane na pasiaki, dzięki nim byli rozpoznawani, bo podzieleni na kategorie: kryminaliści, Żydzi, geje, itp. Teraz analogicznie nic się nie zmieniło. Cały czas ktoś nas gdzieś musi przypisać i wrzucić do jakiejś szufladki. Piętnowanie wciąż jest. Z drugiej strony w obliczu śmierci każdy jest równy, nie ważne od tego, jaką łatkę ma – wyjaśnia Maciek.
Kapliczki w przestrzeni
Marta Ożóg nad swoim projektem „Kultywacja” pracowała ponad miesiąc. Na początek zrobiła 43 kapliczki, które rozmieściła w różnych częściach Rzeszowa. W kontenerze umieściła natomiast jeden duży ołtarz z Matka Boską.
– Wpasowywałam kapliczki w przestrzeń, kolorystycznie lub na zasadzie kontrastu. Duże znaczenie miało też miejsce, w którym miały się znajdować. Chciałam sprawdzić, czy kapliczka jako taki typowo wiejski kult, wpisuje się w przestrzeń miejską, czy jest komuś potrzebna – mówi artystka.
– Kapliczki z miasta znikały notorycznie i były też niszczone. Dlatego nie wiem, co się z nimi stało i jak zostały przyjęte. Czy zostały wyrzucone, czy ktoś je zabrał. Chciałam sprawdzić, czy ludzie będą uważać je za kapliczkę, czy za profanację. Nie chciałam jednak nikogo obrazić, bo bardzo się przykładałam do ich tworzenia – wyjaśnia Marta.
Sami się dajemy inwigilować
Piotr Kolanko w swoim kontenerze przedstawił instalacje wykonane z metalu i luster. Surowe, geometryczne formy poprzez zabawę fakturą i światłem, mają być uplastycznione, do tego na ścianę wciąż puszczana jest wizualizacja sztucznie otwartego oka, które nas wciąż obserwuje.
– Całość opiera się na idei obserwacji, obecności innych osób w naszym życiu. Pokazanie tego, że my jesteśmy kontrolowani i kontrolujemy innych. Może jest w tym trochę takiej orwellowskiej wizji, która co raz częściej się realizuje we współczesnym świecie. Pomijając portale społecznościowe z internetu, którym dajemy się sami inwigilować, to na co dzień odczuwalna jest obecność innych, którzy nas obserwują – przekonuje artysta. – Wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja polityczna na Ukrainie, kontrola jest tam namacalna.
W sobotę o godz. 18, na Placu Sztuki zaczęła się seria undergroundowych koncertów „Plac Fest”, czyli rysowanie muzyką, podczas którego artyści tworzą różne formy graficzne i rysunkowe. Muzyce towarzyszyć będą wyświetlane na scenie wizualizacje.
Program Europejskiego Stadionu Kultury w Rzeszowie TUTAJ.
redakcja@rzeszow-news.pl